środa, 28 września 2011

W żywe oczy.

Trudno powiedzieć komuś prawdę w oczy, jeszcze trudniej otrzymać prawdziwą ocenę samej siebie. Wszyscy coś od ciebie chcą, prawiąc ci albo komplementy, albo podając czopek z wazeliny. Jeżeli zaś zajdziesz komuś za skórę, to wykrzyczane inwektywy też będą przejaskrawione, więc nie ma co się nimi przejmować.

Wczoraj powiedziałam Władkowi lat 95, że chcę być przez chwilę nieżywa, a on odparł, że dwie godziny powinny wystarczyć. Umówiliśmy się, że dziś to on ustawi się w ogonku oczekującym na przyjazd furgonu ze świeżym pieczywem. Tak się stało. Ukryta za przepierzeniem podglądałam go z balkonu, więc zauważyłam, że wśród sąsiadek czuł się jak w siódmym niebie. I to mimo wieści, którą przekazał!

Wrócił po półgodzinie do mnie i zaczęliśmy robić przygotowania do przyjęcia gości. Właściwie nie było dużej roboty, bo tylko ja zrobiłam sobie pośmiertny makijaż, przebrałam się w czarną suknię, nałożyłam buciki na niewysokim obcasie i położyłam się na stole, na którym leżał wykrochmalony biały obrus. AK-owiec zasłonił story, pozapalał gromnice, wystawił krzyż, a na koniec oplótł moje dłonie różańcem. Potem świntuszył, ale ja odpowiadałam jedynie grobową ciszą, więc mu się znudziło.

W końcu usłyszeliśmy pierwsze kołatanie do drzwi. Przymknęłam oczy, a powstaniec poczłapał do drzwi. Po głosie poznałam, że była to Tekla lat 77.
– Jezu Chryste, Jezu Chryste – biadoliła. – Nie mogę uwierzyć, że Adela nie będzie ci już robiła drugich śniadań. Pewnie jesteś głodny, Władku?
– Nie chcesz spojrzeć na Adelę? – spytał mój druh po stronie żywych.
– Ugotuję ci jajeczka, mój ty głodomorku…
Usłyszałam kolejne kołatanie i coraz więcej kobiecych głosów.
– Moja bidulka – szlochała Kunia lat 88.
– Władek, czy potrzebna ci będzie kiecka w kwiaty? Ta do kolan. – zainteresowała się
Wiesia lat 80.
– Dobry Jezu, a nasz Panie – zaczęła modlić się Malwina lat 92.
– Mam jajeczka na miękko dla ciebie, Władku – oznajmiła Tekla, która wróciła z przygotowanymi kanapkami z kuchni.
– Ty to masz tempo – pochwaliła powstańca Klotylda lat 58. – Czuję, że i mi zawróciłbyś w głowie.

Władek pęczniał z dumy, samozadowolenie kapało mu z brody, a ślina wydzielała się jak u psa wyczuwającego ruję u suki. Płomienie świec migotały, Malwina się modliła, a mi ręce zsiniały. Zbyt mocno je zacisnęłam, ale musiałam jakoś powstrzymać się, by nie wstać natychmiast. Plan był jednak taki, żeby protest odłożyć na jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz