– Rozgryzłem cię – obwieścił dumny z własnych (w
jego mniemaniu wnikliwych) przemyśleń podwójny AK-owiec, czyli żołnierz Armii
Krajowej oraz Anonimowy Kobieciarz w jednej, dość kontrowersyjnej, powłoce
cielesnej.
– Wybierasz się do dentysty? – zainteresowałam
się. – Myślałam, że w zeszłym roku nareszcie dorobiłeś sobie dolną szczękę.
– Wiem, co cię trapi. Masz zbyt wiele ambicji, by
nie domyślić się.
No, no, no. Takich słów nie oczekiwałam.
Odwróciłam się od ciągu kuchennego usytuowanego przy ścianie, na którym był
dwukomorowy zlew, blat, kuchenka gazowa i inne przydatne w tym miejscu duperele,
jak łyżki, sita, deski do krojenia i inne super ważne części naszego życia.
Właśnie w tym miejscu przygotowywałam kofeinowego szatana z cynamonem dla
niespodziewanego gościa, którym był ponad stuletni intruz oraz dla mnie.
– O co ci chodzi?
– Kto jest ojcem? – zaskoczył mnie pytaniem
powstaniec.
– Ojcem jest ojciec Goriot, ojciec święty, ojciec
Tadeusz – wyliczałam. – Mój tata też był ojcem…
– Nie chrzań – bezpardonowo przerwał mi Władek. –
Kto cię zapłodnił?
– Co proszę?
– Mnie nie oszukasz! – AK-owiec oskarżycielsko
wyciągnął w moją stronę wyprostowany palec
wskazujący.
Zareagowałam szybko. Obróciłam się do niego
profilem, nieco opuściłam spódnicę oraz podciągnęłam stylonową bluzkę, którą
kochałam już od lat 70-tych.
– Czy dostrzegasz powiększony brzuch?
– Właśnie to mnie sprowadza do ciebie.
– Nie rozumiem.
– Do ojca twojej przemiany dojdę później. Idzie mi
o to, jak zaniedbujesz się w ciąży. Właściwie nie tylko ja się denerwuję.
Wszystkie dziewuchy z Wildy są zaniepokojone. Wspólnie uradziliśmy, żebym to ja
do ciebie przyszedł.
– To jakiś spisek?
– Wyjątkowo skandalicznie nie żresz, mniej sikasz,
odchudzasz się. Nie dostarczasz dziecku nieodzownych witamin i minerałów.
Jesteś pregoretyczką! Tak nie można, Adelo!
– Tylko mnie nie szkaluj, chamusiu! – oburzyłam
się. – Kim jest pregorektyczka?
– Wylej kawę, okrutnico! – zażądał. – Ma odczyn kwaśny!
Nie pisałabyś bloga, gdyby ktoś cię nie zapłodnił! Zabiję skurczy…syna! Ale o
dziecko trzeba dbać, a nie głodzić się!
– To prawda. Rodzice wracają do swoich dzieci.
Wręcz nie mogą się bez nich obyć. Czasem to ich ponownie zbliża.
– Zamorduję łajdaka!
– Przecież możemy mieszkać razem. On, ja i ty,
kotku.
Tym zdaniem zabiłam Władkowi ćwieka. Nie wiem, co
później relacjonował dziewczynom, ale na pewno zaczął zastanawiać się nad tym,
że każda para może mieć i bloga, i kota.