– Tej, przesuń się – poprosiła dobra Lwinka.
– Co za twarde siedzisko – narzekała dostateczna
Kunia. – Czy tu czasem nie wystaje sprężyna?
– Zamówiłeś kebab czy pizzę? – dopytywałam.
– Dziewczynki, napijecie się dwuprocentowego mleka
bezalkoholowego czy może bardziej miałybyście ochotę na lekko sfermentowany
kompot ze śliwek? – proponował przedwojenny gospodarz.
Znajdowałyśmy się w pieczarze powstańca, który
zaprosił nas na transmisję ceremonii rozdania Oskarów. Byłyśmy gotowe oglądać
relację na żywo przez całą noc, więc każda z nas zabrała ze sobą grube wełniane
skarpety, śpiwory oraz lokówki.
– To może włączysz wreszcie telewizor?
– Mamy jeszcze sporo czasu. Myśłałem, że najpierw
rozgrzejemy się jakimś dobrym filmem. Mam kilka płyt z arcydziełami kina.
– Nie zgadzam się na żadnego pornola – zastrzegła
się bogobojna Trudzia lat 77. – To się po prostu nie godzi.
– Przygotowałem Nie lubię poniedziałku.
– Co to za komedia? – zdziwiła się Kunia. – Czym
ty chcesz nas rozgrzać?
– W zanadrzu mam też Hubala oraz pierwszy odcinek Czterech
pancernych i psa.
– Włącz nareszcie telewizor! – podniosłam głos.
– Dobra, dobra – uspokajal Władek. – Nie macie
gustu, paniusie.
– Skąd ten śnieg? – Lwinka, wpatrując się w
rozjaśniony ekran telewizora, rozdziawiła szeroko buzię ze zdziwienia.
– A gdzie rozdają nagrody? – dociekał podwójny
AK-owiec.
– W Hollywood.
– Zobacz, jak ta pogoda potrafi błyskawicznie się zmienić
– odparł niezwruszony powstaniec. – U nas się ociepla, a u nich śnieży. Ot,
życie.
– W Kalifornii? – nie dowierzała Trudzia.
– Musisz wyjść na balkon – zwróciłam się do
Władka. – Ubierz się ciepło, bo będziesz do rana stać tam z dipolem w ręku.
– Z czym?
– Z anteną.
– Ale po co?
– Będziesz poprawiać klimat.
To nie był zły pomysł. Władek od lat już emanował
dziwną siłę, która potrafiła opromienić także osoby stojące w jego pobliżu. Ściągał
na siebie dobre fale, dzięki czemu nasz ogląd świata potrafił sięgnąć gwiazd.
Adela po przerwie dochodzi do dawnej formy - i tak trzymac
OdpowiedzUsuń