środa, 7 marca 2018

Mniej się napniesz, więcej się uda


Często myślę o tym, by wybrać się na dworzec kolejowy. Tym razem postanowiłam zamierzenia zamienić w czyny i wybrałam się sprawdzić aktualny rozkład jazdy oraz cenę biletu w jedną stronę. Wsiadłam do autobusu linii 71, przycupnęłam wygodnie na siedzeniu w przedniej części pojazdu i zaczęłam oceniać styl jazdy kierowcy, który musiał kluczyć po zapchanych wildeckich ulicach. Nie dane jednak mi było skupić się, bo na następnym przystanku wsiadła czereda przedszkolaków pod opieką dwóch czujnych pań. Dzieci obsiadły miejsca wokół mnie. Rozgardiasz był spory, paplanina dzieci nie ustawała, ale kilku berbeci zainteresowała moja skromność, niewinność i wstydliwość.

– Czy ma pani żylaki? – zaczepiła mnie jasnowłosa dziewczynka.
– Co takiego?
– Moja babcia nie ma żylaków, ale za to pali papierosy elektroniczne.
– Mówcie mi ciocia. Jak babcia się zwie? – spytałam, ciesząc się z szansy odwrócenia uwagi dzieciaków od moich ułomności.
– Jej babcia Mariola nazywa się Lipa – poinformował mnie inny drobiazg.
– Moją babcię też pali. Zawsze mówi do dziadka: „Och, Władziu, dorzuć wieczorem żaru do mego pieca” – odezwał się inny szkrab.
– To nieprawda. Babcia Mariola nazywa się Lipka!
– Czy ma ciocia hemoroidy? – dociekał inny berbeć.

Tymczasem autobus stanął na światłach i dzieci zaczęły machać łapkami do innych uczestników ruchu samochodowego. Miałam czas, by przypomnieć sobie pewien wiersz autorstwa prezydenta 2020. W pierwszej części pisał o Hemie, że Hemingway to taki butny gość, twardy i hardy, by potem schłodzić to opowieścią o Őre, że tam z kolei niby panuje chłód stylu i kożuch mgły, by przejść szybko do id marcowych, Kornelii Pompei i Kleopatry. Ostatnią strofę pamiętam dokładnie:
HEM… ŐRE… IDY…
13 marca jakaś nieszczęsna
pielęgniarka zgoli mi włosy,
a ja zapewne usłyszę żądanie:
„Mógłby pan się tak nie napinać?”
– A rośnie cioci garb? – autobus ruszył, więc dzieci skupiły się znów na mnie. – Mój dziadek często powtarza, że nie lubi garbatych, zgiętych i kulawych. I każe robić mi mostki – poskarżyła się pieguska z warkoczykami.
– Czy twój dziadek czyta książki? – odgryzłam się maluchowi.
– A liszaje? Ma ciocia krosty? Na co pani jest uczulona?

Nie zacytuję wszystkich pytań, niektóre nie nadają się do powtórzenia. Wysiadłam pierwsza, przedszkolaki pojechały dalej. Ja zaś sprawdziłam na dworcu szczegóły, o które mi chodziło. Ale o tym na razie cicho sza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz