poniedziałek, 31 października 2011

Z weekendu nie wracaj z niczem!

Żyję z dnia na dzień i o niedzieli dowiaduję się tylko dlatego, że sklep jest od późniejszej godziny otwarty. Spoglądam przez okno, nie widzę kolejki i wtedy wiem, że albo za wcześnie wstałam, albo muszę się wystroić, by pójść na sumę. Nakładam na twarz puder, potem maluję usta pomadką, rozczesuję włosy, na których przez noc miałam lokówki i jestem gotowa, by dzień święty święcić.

Teraz umknął mi jednak fakt, że dla wielu weekend trwał już trzeci dzień. Dowiedziałam się o tym dopiero z ust Floriana lat 33, którego spotkałam, gdy wracał z porannego joggingu w parku..

– Dokąd tak pędzisz, Florianie? Do roboty?
– Gdzież tam, ciociu. Pracuję nad kondychą.
– Jaką dychą? – Florian mówił niewyraźnie i miał niewyraźną minę, ale to akurat nie wyróżniało go z tłumu bankowców.
– Muszę dbać o formę, tym bardziej, że w pracy dają mi do wiwatu i muszę ciągle myśleć. Analizowanie wniosków kredytowych jest szalenie wyczerpujące intelektualnie. Gdybym się nie spocił teraz, to chyba już przy drugim wniosku bym padł twarzą na klawiaturę. Byłby error.
– Horror?
– Żeby ciocia wiedziała!
– Czyli jednak idziesz do pracy?
– Nie, dziś mam wolne. Ale w domu też muszę myśleć koncepcyjnie i wrócić w środę do pracy z nowymi pomysłami. Nasze korporacyjne hasło na ten weekend brzmi „Nie wracaj z niczem!”
– To szlachetna idea – odpowiedziałam. – Też protestuję przeciw kradzieżom zniczy z nagrobków.
– Nagrobki? O czym ciocia mówi?
– Jest 1 listopada czy nie? – spytałam zaczepnie.
– Dopiero jutro.
– Przecież w świadomości narodowej weekend pamięci mogiłowej trwa co najmniej przez cały listopad.
– Adelo kochana, to ja w banku zaproponuję nowy produkt! Kredyt na grób – mogiłę! Klient weźmie go jak amen w pacierzu!
– Tobie rzeczywiście dobrze robi bieganie.

Szczęśliwy Florian pobiegł do swojego domowego komputera, a ja zaczęłam cieszyć oczy ostatnimi w tym roku wesołymi barwami liści. Potem schyliłam się po kasztana, który jednak wypadł mi przez dziurawą kieszeń. I tak wróciłam z niczem do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz