Do XX wieku świat nie znał kryzysów gospodarczych, bo nie było emerytów. Wojny, zarazy, kleszczowe zapalenia opon mózgowych, próchnica zębów, mięśniaki, nadżerki, choroby weneryczne, świerzb, rzepa i reumatyzm – to wszystko dziesiątkowało populację ludzką. Starcy powyżej 50-tki stanowili mniejszość, które liczne potomstwo traktowało brutalnie, podrzucając sobie na przemian starą gębę, by po jednym z podrzutów pradziad zdechł lub nestorka rodu wyzionęła ducha.
Jak już wspomniałam, problemy ekonomiczne cywilizowanych państw rozpoczęły się z chwilą wprowadzenia systemu emerytalnego. Prawdziwe nieszczęście stało się jednak w momencie, gdy do tej fanaberii dołączono bezpłatną opiekę medyczną. Na medycznych uczelniach zaczęto kształcić niepotrzebnych światu finansów geriatrów i w końcu świat doszczętnie zwariował.
Jak do tej pory wydaje się, że popełniam tym tekstem harakiri, ale to nie jest prawda. Stojąc w ogonku i oczekując na dostawę chleba z nocnego wypieku, zauważyłyśmy z sąsiadkami, że znaleźli się cwaniacy, którym marzy się zwiększyć drastycznie ilość emerytów i tym samym odebrać nam – emerytkom z dużym stażem – miskę taniego żarcia sprzed nosa. Przeciw temu musiałyśmy zaprotestować.
– To jest skandal! – grzmiała Kunia lat 88. – Jak można dziecku dać na imię w naszych czasach Ignacy?!
– Zgadzam się – przytaknęłam. – To świństwo!
– Mały Ignaś odnajdzie się w piaskownicy – zgodziła się Malwina lat 92 – ale Ignacy może być już tylko stary, znaczy na emeryturze!
– Podobnie jest z Konstantym! – użyłam innego przykładu. – Kostek pobawi się misiem, ale Konstanty ustawi się w kolejce do ZUS i będzie żądał pieniędzy z I filara! To niedopuszczalne!
– Zróbmy listę imion zakazanych – zaproponowała Genowefa lat 85.
– Wypiszmy je na tablicach i zorganizujemy marsz przez miasto – zarządziłam.
– Wieńczysław – rzuciła Malwina.
– Ambroży – dodała Gertruda lat 79
– Dezydery – wtrąciła Pela lat 71.
– Henryk – powiedziała Kunia.
– Co masz do Heniuli?
– A jak taka franca ucieknie z kraju jak Walezy? I ZUS będzie przelewać pieniądze do francuskiego banku?
– No tak. Przeciw Heńkowi też musimy zaprotestować.
Poszłyśmy zgłosić nasz protest i planowany przemarsz przez miasto do biura Straży Miejskiej. Niestety, szef municypalnych popatrzył na nas złym okiem. Okazało się, że dostał na chrzcie Henryk. Postanowiłyśmy go przeczekać. W końcu kiedyś musi pojechac do Francji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz