środa, 7 listopada 2012

Kupa.

– Wieczorem długo dłubałam – wyjawiła Kunia lat 90. – Się dłubałam.

Stałyśmy w ogonku przed sklepem na dole, oczekując na dostawę świeżego pieczywa z nocnego wypieku. Był ciemny, deszczowy, nieprzyjemny poranek. W słotną pogodę często kierujemy myśli ku sobie. Tak to jest, że podczas dobrej aury wystrzeliwujemy pociski naszych przemyśleń nawet na orbitę, w złą pogodę odbijają się one od chmur i wracają za pazuchę. Stąd dopada nas jesienna dłubanina.

– Mam to w nosie – niegrzecznie odpowiedziała Elwira lat 77, wydmuchując katar w bawełnianą chusteczkę.
– Wczoraj wstąpił do mnie krewniak – wspomniałam. – Opowiadałam wam, że próbowałam zrobić z niego człowieka. Nie udało się, więc postanowiłam, że zostanie prezydentem. Wczoraj wpadł do mnie ze swoim sztabem.
– Nie dłubałam się somatycznie – wyjaśniła Kunia. – Wierciłam palcem w duszy. Udało mi się wejść bardzo głęboko.
– Fuj – Malwina lat 92 wykrzywiła usta w grymasie obrzydzenia. – Do dupy z taką dłubaniną?
– Owoce dłubanin bardzo interesują Lucjana Kutaśko – stwierdziłam. – To mózg kampanii wyborczej huncwota 2015.
– Jedynie kapłan może dłubać w duszy – orzekła Elwira – Nie po to tyle studiował w seminarium, by dopuszczać do tej czynności ludzi bez bożej certyfikacji. Duchowny jest przygotowany do dłubaniny i może się za to profesjonalnie wziąć. Posiada też etykę zawodową. W duszy dłubie tylko w zamkniętym konfesjonale.
– To prawda, że Kutaśko jest taki błyskotliwy? – dociekała Gertruda lat 59.
– Ba – odpowiedziałam.
– Może i podzieliłabym się owocem mojej dłubaniny, ale nie wiem, jak u Kutaśki z moralnością – zarzekła się Kunia.
– Trzymam go na postronku – uspokoiłam przyjaciółkę.
– Pomóż Adeli – zachęcała Malwina. – Kunia, pomóż prezydentowi 2015.
– Kupa.
– Że co? – zdziwiłam się.
– Hę? – zahęchała Gertruda.
– Jak to? – zapiała Malwina.
– Im głębiej dłubiesz, tym więcej problemów. Kupa ich. I tyle.
– I w tyle? – dopytywała się słabo słysząca Malwina.

W tym momencie zasępiłam się. Konstatacja Kuni nie podała na tacy idealnych rozwiązań dla Kutaśki. Kto wie, czy znowu nie będzie musiał wrócić na mazurskie jeziora, by patrzeć w toń i rozmyślać na strategią. Przynajmniej póki lód nie skuł wodnych akwenów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz