– Cholera – zaklął Władek lat 97. – Nie mam szans na pobicie Rekordu Guinessa! Ajajaj! O ja biedny! Zaprzestałem starań!
Powstaniec stosuje jedną nieprzyjemną regułę: swoje najświeższe nowości zawsze relacjonuje tuż po otwarciu przeze mnie drzwi wejściowych. A mnie z zaskoczenia zatyka. Nieraz doprowadził mnie w ten sposób do rozstroju nerwowego. Kiedyś doświadczyłam nawet trzytygodniowej nadmiernej potliwości o podłożu nerwowym. Mokra byłam nawet pod pachami – gdzie indziej było widać gołym okiem. Dziś za to dostałam czkawki.
– O ccco cci chodzdzi?
– Ty też nie musisz się próbować!
– Żżże ccco?
– Rekord najdłużej trwającej czkawki jest tak wyśrubowany, że śmiech wzbudzają twoje marne próby! Daj se luz, Adela.
– Daj se luz? – nagle odkryłam, że czkawka mi przeszła. – Używasz języka jakbyś był młodzianem!
– Gdybym był młodzianem, to bym postawił sobie cel życiowy!
– Jaki? – zdziwiłam się.
– Pobiłbym rekord najdłużej trwającej czkawki.
– Znaczy jak długo musiałbyś czkać? Dwie godziny? Cztery? Siedem?
– 68 lat.
– Chyba żartujesz.
– Amerykanin Charles Osborne w 1922 roku brał udział w uboju świni. Zestresował się ogromnie. Miał 28 lat i nie miał jeszcze dziewczyny.
– To tak jak ty teraz.
– Właśnie! Pomyślałem, że to może być dobra okazja do pobicia rekordu, ale chyba nie pożyję jeszcze dłużej niż 68 lat.
– Skąd u ciebie taki pesymizm? Coś ci się stało? Masz jesienną chandrę?
– Sugerujesz żebym spróbował?
AK-owcowi zaświeciły się oczy.
– Adela, czy ty wiesz, że Osbourne dwukrotnie się ożenił i miał ośmioro dzieci!
– I myślisz, że to wynagrodzi ci fakt, że umrzesz z czkawką na ustach?
– Czkawka u Charlesa początkowo występowała 40 razy na minutę, później zwolniła do 20 razy i zakończyła się na rok przed jego śmiercią. Zatem możemy iść do łóżka!
– Władku, czy ty mnie podrywasz na czkawkę?
W odpowiedzi powstaniec beknął. Zaprotestowałam jak zwykle. Uderzenie z mokrej szmaty zawsze było skuteczne. Tym razem AK-owiec podobnie skulił ogon pod sobą.
Czkawka! Co też panowie nie wymyślą, by porządną kobietę zaciągnąć do wyrka!
Hi, hi, wyobraźnię mam obrazkową. Jak przestanę się śmiać, to może opiszę te obrazki... a może lepiej nie ? :)
OdpowiedzUsuńTak! Koniecznie tak! :)
Usuń