Życie jest nudne, bo składa się ze zbyt wielu powtarzających się czynności. Liczyliście, ile kilogramów kupy żeście zrobili? Ile metrów paznokci sobie obcięliście? Jak wiele razy powiedzieliście „dzień dobry”, a ile „dobranoc”? Ile kaw żeście zaparzyli? Choćby to był szatany, to z czasem usypia się przy nich.
Bo co w życiu nie jest nudne? Kolejny przylot bocianów? Przemówienie noworoczne prymasa? Przymiarka u krawcowej? Śledzie w zalewie śmietanowej? No nie, nikt mi takich bzdur nie wmówi. Wszystko jest nudne. Dlatego życie na Ziemi jest dokładnie tym, co spotka nas w Piekle. Tam też torturuje się nudą. Zresztą w Niebie podobnie. Owszem, wyemitują następne odcinki „Mody na sukces”, ale i w Raju umrzesz w końcu z nudów. O Czyśćcu nawet nie wspomnę, bo sama myśl o programowaniu pralki mnie usypia.
Teraz czas na powtarzalny akapit, czyli uosobienie nudy w postaci Władka lat 97. Zadzwonił do drzwi. Mógłby przecież kiedyś zapukać. Pup-puk albo stuk-stuk-puk-puk-stuk, albo puk-stuk-stuk. Otworzyłam drzwi. Zawiasy z nudów zapiszczały.
- Adela, co za męty kręcą się po Wildzie!
Władek przekroczył próg, a zawiasy wyraziły swą nudę po raz wtóry.
- No teraz jest ich mniej – odpowiedziałam, patrząc wymownie na Amanta lat 94.
- Nie wiesz, jak bardzo chciałbym wyczyścić dzielnicę z podejrzanych typów.
- Brudne gary.
- Adela, nie przesadzaj. Nie mam spluwy.
- Brudne gary.
- Nie Gary, a Harry. Brudny Harry. Gary to był Cooper.
- Brudne gary.
- Jestem przystojny jak Gary, a stanowczy jak Harry. Brudny Gary, to mi się podoba!
- Władek, zlew jest zapełniony brudnymi garami. Masz natychmiast umyć naczynia. To będzie twój wkład w wyczyszczenie dzielnicy – dodałam sarkastycznie.
Nudno jest obserwować Władka lat 97 przy myciu naczyń. Ale do wyboru miałam „Isaurę” w telewizji lub odmówienie różańca. Niestety, na wyłożenie na parapet mojej czerwonej poduszeczki już jest za zimno. Dlatego protestuję przeciw nudnej jesieni.
- No myj te gary! Ruszasz się, jak kret na jesień! (O! To porównanie było świeże!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz