wtorek, 26 sierpnia 2014

Prezydent nie ma pekących policzków!

Dzisiejszy poranek był pochmurny i deszczowy, więc nakłaniał nas do narzekań. Jak zwykle stałyśmy przed naszym spożywczakiem, oczekując na przyjazd furgonu z piekarni ze świeżym pieczywem z nocnego wypieku.

– Ciekawe, jakie wypeki ma Grobelny – szepnęła pod nosem Malwina lat 92, kierując swoją wypowiedź pod adres prezydenta Poznania.
– Wypieki – poprawiła Lwinkę Elwira lat 77.
– Wypeki – powtórzyła 92-latka. – No chyba że nie korzysta z PEKI.

PEKA to poznańska elektroniczna karta aglomeracyjna, którą można płacić za przejazd komunikacją miejską.
– Dziś znów jest awaria – poinformowała nas zdyszana Dziunia lat 87, która dorabiała do emerytury jako kontrolerka biletów. – Chciałam dziś znów popracować, ale kolega uprzedził mnie, że nie ma to sensu.
– Może jednak Grobelny będzie mieć dziś wypeki? – przypuściła Kunia. – Może byśmy ustawiły się lepiej przed urzędem miasta?
– To przeźroczysty szczun – określiłam prezydenta. – Blado pełni urząd i nie ma żadnych wypeków.
– Bezwstydnik! – oceniła Elwira.
– Grobelny ani nie jest świeży, ani chrupki – wytknęła Kunia. – Chciałabym go wypeczyć z pełnionego stanowiska, bo chudzina jest czerstwy.
– Wtedy przestałby poruszać się służbowym samochodem i może wreszcie wyrobiłby sobię Pekę.
– Wiedziałam, że coś nie tak będzie z Peką – przypomniałam sobie. – Kiedy zaczął pastwić się nad Ewą Wójciak z teatru Ósmego Dnia, to zrozumiałam, że Grobelny jest bardzo zapekły. A to nie wróżyło dobrze miastu.
– Nasz prezydent jest nieustająco awaryjny – orzekła Lwinka. – Dobrze, że nie jest pilotem samolotu.
– Zaraz, ale mieszkańców Poznania jest więcej niż pasażerów największego z podniebnych autobusów.
– Ja bym go wzięła w kanary – zarzekła się Dziunia.
– Na Kanary? – zdziwiła się Kunia. – Przecież on ma już ciepłą posadkę, to może lepiej byłoby wysłać go na Szpicbergen?
– W kanary! – powtórzyła Dziunia. – Znaczy do kontroli biletów. Żeby zobaczył Pekę od drugiej strony.

To był fantastyczny pomysł. Stwierdziłyśmy, że napiszemy petycję. Tylko kupimy chleb i bułki z nocego wypieku, zjemy śniadanie, a potem spotkamy się ponownie i coś w tej sprawie skrobniemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz