piątek, 11 września 2015

O jak Ogórek ALFABET CIOCI ADELI - Obcyndalała się?

Ktoś nowy pojawił się w naszym ogonku, w którym co rano ustawiałyśmy się, by oczekiwać na przyjazd furgonu z piekarni, który dowoził świeże pieczywo z niecnego wypieku. Tfu, nocnego. W każdym razie była to osoba płci piękniejszej, ale jakaś taka wiotka, blada i nieco koślawa. Głupi uśmiech pokazywał zęby z metryką około 35 lat. Obcasik był słuszny, dekolt odważny, paznokcie wystawiły się na malowanie pewnie kilka godzin wcześniej. Blichtr, jednak bez wzbudzenia zaufania. Coś w tej laluni nie pasowało i zgrzytało boleśnie.

I rzeczywiście. Gdy przedostatnia w kolejce Dziunia lat 60 zapatrzyła się w okno Witolda lat 57, poprawiając machinalnie stanik pod wełnianym swetrem, ta nowa zajęła niepostrzeżenie jej miejsce.
– Zrobiłam krok w lewo, by wyglądać Witka, który mniej więcej o tej porze przeciąga się w oknie – poinformowała Dziunia – ale to nie oznaczało, że ustępuję pani miejsca.
– Ja tam się nie obcyndalam – stwierdziła nieznajoma.
– Ma pani ładne kolana – pochwaliła Malwina lat 92, która jeszcze przed chwilą stała koło Dziuni.
– Uda też. Mogę pani je okazać, z tymże zamieńmy się za to miejscami.
– Czemu nie?
– A co ze mną? – zapytała Dziunia.
– Nie odwracaj wzroku od okna!

Tymczasem nowa kolejkowiczka przykucnęła, a my wyszłyśmy z kolejki, by spojrzeć na obnażone uda z przodu, bo z boku nic nie dało się zauważyć.
– Niezła z pani dupa – przyznała Kunia lat 90. – Ale nieładnie, że zajęła pani moje miejsce.
– Nie było warto? – spytała obca na poznańskiej Wildzie kobieta.
– Nie ma pani skrupułów – uznałam.
– To prawda, nie obcyndalam się.
– Co pani przyświeca? – zaciekawiłam się, po czym poczułam, że nieznajoma, wstając z kucek opiera się o mnie, po czym przesuwa mnie za siebie.
– Muszę być pierwsza.
– Pierwsi będą ostatnimi – rzekła Gertruda lat 77.
– Czy w związku z tym zamieni się pani ze mną?
Trudzia przeżegnała się, a potem milcząco przepuściła ją przed siebie.
– Ale o co cho? – kontynuowałam.
– Muszę być pierwsza!

W tym momencie podjechał dostawczak z piekarni. Kierowca zgrabnie zaparkował samochód, po czym otworzył pakę i zaczął wynosić kasty ze świeżym pieczywem z nocnego wypieku. my zaś sięgnęłyśmy do portmonetek, by przygotować drobne.
– To ta kolejka nie była do sesji fotograficznej do Playboya? – zdziwiła się lalunia lat ok. 35. – Ktoś mnie świadomie wprowadził w błąd... – dodała zdezorientowana, o czym szybko się oddaliła.
– Ta to się nie obcyndalała – uznała Kunia.
– O Witek się pokazał! – krzyknęła Dziunia.

Spojrzałyśmy w stronę okna, by spojrzeć na muskulaturę Witolda. Nie była jednak tak świeża, jak pieczywo, które za moment miałyśmy nabyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz