Właśnie się oficjalnie przyznałam.
Tak, to ja jestem Banksy.
Yes, I am.
Blog ma właściwie jedną/jednego adresata, ale wobec niefrasobliwości tej osoby, autorce znowu podcięto skrzydła, więc Serdeczny Fałszerz Melodii Uroczych musi poczekać na lepsze czasy.
Większość kobiet tęskni do pięknych czasów, gdy miały tylko lat 73. Nie jestem wyjątkiem, tym bardziej, że Władek miał wówczas lat jedynie 94, Lucjan Kutaśko jeszcze przytomnie doradzał Prezydentowi in spe, a Kunia była żwawą dziewczyną do tańca, a nie różańca.
Resentyment jako pojęcie stworzył Fredek Nietzsche, a jeszcze wcześniej Ezop pinkolił cos o kwaśnych winogronach. Gadanie. Nic wtedy nie miało kwaśnego smaku. Były same słodycze. Obaj nie rozpatrywali pojęcia przez pryzmat lat 73. Przez to ich przemyślenia wyszły niezbyt poważnie. A ten blog to trybuna śmiertelnie na serio i dotykająca spraw nietuzinkowych oraz ostatecznych.
Niniejsza rozpoczynająca się Pinkolada jest dedykowana tylko jednej Osobie/Osóbce/Zjawisku ponad zmysłowej orientacji. Właściwie dzisiaj to jedynie zajawka. Jeszcze nie pokażą się znane wam i zapamiętane przeze mnie postaci. Będą mieli rumieńce takie, jak przed laty, ale dopiero od jutra. Zatańczą tak jak im podyktuję, a wszystko tak, by było w smak owej Efemerydzie zawartej w dedykacji. Ale też niech inne/inni się dołączą do kontemplacji moich wspomnień.
Co u mnie dziś? No nie mam już 73 wiosen, ale jeszcze stoję w ogonku i czekam każdego świtu na przyjazd dostawczaka z piekarni. Są ze mną te same dziunie co wcześniej, a czasem nawet ich wnuczki. Ale kolejnych pokoleń tu nie będzie, bo one są na Insta i to im powinno wystarczyć.
Często pojawiać się będą ludzie niespełna rozumni, co oznacza, że nie będę się z polityką rozmijać. Ale najważniejsze będą emocje. A w nich to ja jestem mistrzynią.