czwartek, 29 grudnia 2011

Chciałam wygrać najbliższy Turniej Czterech Skoczni.

Najważniejsze, żeby dobrze się odbić. Sprzyjający wiatr też się przyda, ale zawsze przed skokami można się najeść grochówki. Dlatego najistotniejsze jest udane wyjście z progu. A gitara ma wiele progów, więc żeby dobrze grało trzeba wbić się w najlepszą z możliwych melodii.

Zapragnęłam jeszcze trochę poskakać w tym życiu, a że wybór był nieduży, między balami karnawałowymi a udziałem w Turnieju Czterech Skoczni, to postanowiłam wybrać obie opcje. Z tymże skoki narciarskie zaczynają się szybciej, więc machnęłam ręką na zabawę sylwestrową, wiedząc że spokojnie spędzę tę noc w Garmisch-Partenkirchen w hotelu tuż pod skocznią.
Najpierw jednak znalazłam się w Oberstdorfie. Zastała mnie tam przyjazna pogoda i młodzi, lecz wychudzeni konkurenci. Postanowiłam o tym z nimi poważnie porozmawiać, bo nie rozumiem, że młodzi ludzie aż tak bardzo chcą piórkować na wietrze.

– Gregor, warum bist Du Szkielecior? – spytałam troskliwie młodego Austriaka.
– Czoczu, ich wole…
– Masz wole, synku? – przeszłam na polski, bo nie lubię austriackiego gadania. – To nie powinieneś startować.
– Czocza, ich nicht verstehe…
Wkurzyłam się, bo nie lubię być nazywana czoczą. Podeszłam więc do równie chudego Daiki z Japonii.
– A to byś nie zjadł? – pod usta Daiki Ito podstawiłam wafelka w czekoladowej polewie.
– Ato? – zdziwił się Ito. – Ito!
– Ty mnie nie zagaduj, hultaju! Ty jedz.
Daiki zrobił głupią minę, po czym włożył do buzi dwa palce i gwałtownie odchudził się przed zawodami. Na śnieg wypadło sushi, które wyglądało podobnie jak w szwedzkim barze w moim hotelu. Nie odpowiadało mi to, więc podeszłam do Rosjanina.
– Pakuszajesz, bratok? – spytałam Korniłowa o słowiańskim imieniu Denis.
– Nie nada, diewuszka.

I już chciałam zaprotestować, ale przecież trudno oburzyć się, gdy młodzieniec z Rosji nazywa cię dziewuszką. No to uśmiechnęłam się do Deniska i poszłam sama do restauracji coś przekąsić. Kiełbacha spod skoczni była pyszna, piwo wyborne, tylko czas był skąpy. W ten sposób spóźniłam się na kwalifikacje, a trener usunął mnie z kadry. Co za Kruczek! Oko potrafi wykolić.

2 komentarze: