wtorek, 30 maja 2017

Zmartwienia nie istnieją

– Samobójca mierzy się ze swym osobistym planem ostatecznym i ów scenariusz na przyszłość szalenie go stresuje – zauważyła Kunia lat 90. – Wpada w depresję, w stany chorobowe, czasem dostaje wysypki nerwowej, bo nie wie, czy utopić się, czy rzucić się pod pociąg. Samobójca szczęśliwy jest dopiero jak wyjdzie na parapet okna na 16 piętrze wieżowca i zrobi krok naprzód. Spada, ale cieszy się, że jest w trakcie spełniania marzenia. W tamtym momencie jest naprawdę szczęśliwy.
– Furgon z piekarni się spóźni – poinformowała Pela lat 83, która wyszła ze sklepu. – Złapał gumę w Luboniu.

Luboń leżał na trasie dostawczaka, który dowoził do naszego sklepu świeże pieczywo z nocnego wypieku. Kierowca miał zatem jakieś 10 kilometrów do naszego sklepu oraz wymianę koła. Zapowiadało się, że dziś w ogonku postoimy dłużej niż zwykle.

– Najbardziej drażni mnie jak ludzie spacerują i jedzą. Idzie taki jeden z drugim po chodniku i obżera się hot dogiem czy innym hamburgerem – obwiniała Malwina lat 92. – Nie wiedzą, czy cieszyć się smakiem, równym brukiem, czy słońcem, które wysyła na delegację swoje promienie.
– Jezu, jak ja lubię gotować pomidorową – pochwaliła się Gertruda lat 77. – Mieszam w garze, wdycham aromat, a potem szykuję wazę, chochlę i talerz. Prawdziwa radość tamtej chwili polega na tym, że nie myślę o jedzeniu. Tylko o pichceniu. Nic mnie nie rozprasza.
– Hola, hola – wtrąciłam się. – Bez planów chyba nie można się obejść. Ani bez doświadczeń z przeszłości.
– Kiedy za dużo planujesz lub rozpamiętujesz, wtedy zapominasz o rzeczywistości – nie zgodziła się Kunia. – Umyka ci ona. Krok naprzód możesz wykonać tylko tu i teraz. Za chwilę będzie to już decyzja wsteczna. Samobójca się uratuje i pozostanie do końca życia nieszczęśliwy.
– Oczywiście wiem, jakich składników użyłam przy gotowaniu, ale przymykam oczy, biorę na język zupę i rozpływam się nad smakiem – Trudzia aż oblizała się na myśl o pomidorowej.
– Ha! Czyli jednak kierujesz się wspomnieniami – wytknęłam.
– Nie, opisuję tylko to, co przeżywam w trakcie gotowania. Bo jak skupisz się na tym, co wykonujesz, smakujesz, przeżywasz, to znikają zmartwienia.
– A jak się mają do tego plany? – spytałam.
– Zrealizuj je dziś.

Normalnie bym zaklęła w reakcji na ten farmazon, dodając jednocześnie, że to jest nierealne, ale wtedy nieźle bym się zmartwiła. Ja już nie chcę się martwić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz