– We mnie jest dziecko – wyznałam.
– Gratuluję – odpowiedziała Kunia lat 90. – W którym jesteś miesiącu?
– W jakim miesiącu?
– W którym jesteś miesiącu ciąży?
– Kto jest tatusiem? – dopytywała się Malwina lat 92.
– Boska nowina – ucieszyła się Gertruda lat 77.
– Co się wam stało? Skąd u was ta kotara zaciemnienia?
Stałyśmy w ogonku przed sklepem na dole, oczekując na dostawę z piekarni świeżego pieczywa z nocnego wypieku.
– Ale o co cho? – Pela lat 83 skróciła swoją wypowiedź o jedną sylabę.
– O ufność.
– Ufność?
– Dziecko jest ufne, dlatego zagląda we wszystkie kąty, bo niczego się nie boi.
– Ale o co cho?
– O to, że moje dziecko, które jest we mnie, nie daje świętego spokoju. Przysparzam przez to problemów.
– Komu?
– Wszystkim. Pracodawcom, partnerom, sąsiadom.
– To wszystko przez dziecko?
– Ba!
I tak rozpoczął się dzień 1 czerwca bieżącego roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz