wtorek, 27 marca 2018

Sprostowanie Trudzi


Kiedy w zeszłym tygodniu wyszła na jaw grzeszność Gertrudy lat 77, nie przypuszczałam, że będzie miało to większe reperkusje. Ale pojawienie się Jaremy Totumfackiego zwiastowało już coś innego. Musiało dojść albo do samokrytyki, albo do zanegowania ludzkiej natury.

            Stałyśmy jak zwykle o świcie w ogonku przed sklepem na dole, wyglądając przyjazdu furgonu z piekarni, który dostarczał świeże pieczywo z nocnego wypieku. Był senny wtorkowy poranek, aura zaczynała się pieprzyć, papryczyć czy w jakiś inny sposób cebulić i znów trzeba było ubrać się warstwowo. Nadal miałyśmy na sobie zimowe palta, a na głowach wełniane czapki i moherowe berety. I wtedy doszła do nas Trudzia, ustawiła się na końcu kolejki, a my wybałuszyłyśmy gały.
            – Tej, co ty masz na łbie? – dostatecznie dobra Kunia jako pierwsza zdołała wydobyć z siebie głos.
            – Phi – zlekceważyła obcesową zaczepkę Trudzia.
– Czy przez to nakrycie głowa nie marznie? – dociekała dobra Lwinka.
            – Rozgrzewa mi serce.
– Czy mogłabym przymierzyć? – zaproponowała Dziunia lat 59.
            – Osobistego sprostowania nie można zdejmować.
– Kto ci doradził tę kreację? – interesowała się Wacława.
            – Pan Jarema – wyjaśniła Trudzia. – Totumfacki wie, jak budzić zaufanie.
– Ale to jest jakieś dziwne – kręciłam głową.
            – Niby dlaczego?
– Aureola wydaje mi się sfałszowana.
            – Nie znasz się.

Poczułam się dotknięta, ale inne dziewczęta żywo zainteresowały się świętą mycką Trudzi. Zaczęły wypytywać ją o szczegóły. Padały pytania w rodzaju: „Zdejmujesz ją na noc? Czy aureolkę ustawiasz obok dolnej szczęki, którą moczysz w szklance wody?”, „Nie zdejmujesz? A co z nią się dzieje, gdy nakrywasz się kołdrą?”, „Czy ona farbuje?”, „Jak reagują na nią mężczyźni?”, „Jakie myśli kłębią się pod aureolą?” i wiele, wiele innych.
– Przyznasz jednak, że to ja z Władkiem, a właściwie AK-owiec ze mną na rękach wyprzedził twoją spowiedź? – przystąpiłam do ataku.
            – Spowiedź była bardzo krótka, niemal błyskawiczna, ale ksiądz proboszcz poprosił mnie, bym dłużej poklęczała, bo w kolejce do konfesjonału stało jeszcze kilka babek, a on już czuł się przytłoczony ich występkami. Chciał po prostu odetchnąć.
– To dlaczego sam nie powiedział?
            – A tajemnica spowiedzi? – Trudzia odpowiedziała pytaniem na pytanie.

            I tu musiałam zaprotestować. Co to znaczy, że proboszcz chciał odetchnąć? Siedzi na czterech literach, dowiaduje się o rzeczach dużo ciekawszych niż w serialach i jeszcze musi odpoczywać? Nie podobało mi się to, musiałam odreagować.
– Ty mi coś, siostro, kręcisz. Aureola nie jest tęczowa!
            Co się działo po moich słowach, nie nadaje się do publicznego rozgłosu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz