– To najlepszy czas w roku, by zacząć brudną kampanię – uznał Prezydent
2020, rozpoczynając cotygodniowe obrady sztabu wyborczego. – Po zmartwychwstaniu
już nie będzie wypadać.
– Prawda –
zgodził się Lucjan Kutaśko. – Powinniśmy rozpocząć w Wielki Czwartek. Katolicki
elektorat naszych kontrkandydatów będzie zdruzgotany, więc śmiało można mu
przywalić w drugi policzek.
– Nie jest to głupie
– stwierdziła dostatecznie dobra Kunia. – Naprawdę, dostrzegam w naszym planie
głęboki sens.
– Lwinka, dolać
ci kawy? – spytałam.
Na kuchennym
stole, wokół którego rozsiedli się członkowie ścisłego otoczenia huncwota 2020,
znajdowały się słodkie przekąski oraz kilka rodzajów napojów. Jako gospodyni
musiałam dbać o swoich gości, a właśnie zobaczyłam, że Lwinka ma pusty kubek.
– Szatańskie są
te spotkania u ciebie, Adela – komplementowała zaparzoną małą czarną Lwinka.
– Na Festiwalu Wielkanocnym
w Szczecinie wystawiono w ten weekend kilka imponujących wydmuszek –
poinformował tomasz.ka 2020. – Idzie o to, by wykrzywione w grymasie facjaty konkurentów
znalazły się na skorupkach. Podobnych imprez będzie wiele w całej Polsce.
– Nie
ograniczałbym się tylko do wydmuszek – wtrącił trzy grosze Kutaśko. – A zbuki?
– W kanałach
warszawskich było ich wiele – przypomniał sobie podwójny AK-owiec. – I to nie
tylko w Wielkanoc.
– Bardzo ładnie
to ująłeś, Władku – pochwaliłam powstańca. – Smród bije od konkurencji.
– Ale kto
będzie malował? – dopytywała się Kunia.
– Ja mogę
wydmuchać żółtko wraz z białkiem – zaoferował się Władek. – W końcu mam buch
jak lokomotywa spalinowa.
– A kto będzie
pozował? – spytałam.
– Widziałem
fajne ilustracje do drugiej części Dziadów
Mickiewicza – bąknął Lucjan. – Może skorzystamy?
Dyskusja, która rozgorzała przyniosła
bardzo dużo konkretnych pomysłów. Serce rosło jak patrzyłam na sztab prezydenta
2020. Duch w narodzie nie ginął. Szkoda tylko, że zmartwychwstanie zbyt szybko
się zbliżało i prawdziwą polską naturę trzeba było ukryć chwilowo za baziami,
mazurkami czy innymi kuczaczkami.
Toporne, dołujące, nudne. Mnie, co prawda nie dołuje, bo nuda i rutyna skutecznie znieczulają. Nie wiem, czy to ja się zmieniłam i moje potrzeby razem ze mną, że mi ten blog po prostu już nie smakuje. Język miejscami bazio, kocio (wręcz kocio, kocio) łaskocze i nadal ratuje sytuację, ale jednak coraz słabiej odwraca uwagę od biedy i nędzy treści. Poddaję się i z daleka trzymam kciuki za Autora. BK
OdpowiedzUsuńJestem przyzwyczajona do kapryśności ocen Komentatorki. Ot, taka uroda.
OdpowiedzUsuńObecnie pracuję nad kilkoma innymi tekstami (na pewno dziś ważniejszymi od tych tutaj), a to bardzo eksploatuje. Gdybym może pracowała fizycznie, byłoby łatwiej.
Ponadto, co Komentatorka sama też doświadcza, trudno utrzymywać równy poziom, pisząc tak często. Będąc świadoma tych słabości, nie śmiem pisać podobnych komentarzy pod innymi codziennymi próbami.
W takim razie.. może faktycznie za mocno pojechałam. Prawdą jest, że od bardzo, bardzo dawna jestem niemożebnie sfrustrowana (obawiam się, że owa frustracja jest nawet dużo starsza od Protestu Adeli) i zupełnie niepotrzebnie wyładowuję się na niewinnych istotach. Wiem, wiem. Nie wiem tylko - również nie od dziś i nie od wczoraj - jak temu zaradzić. Tylu rzeczy już próbowałam, a te pchły ciągle wracają, zmieniając jedynie formy. Męczarnia. Dobrze, odczepiam się zatem i już naprawdę kończę radosnym uśmiechem. BK
OdpowiedzUsuńJa się nie gniewam. Frustracje też mnie ścigają, ale również wolę z uśmiechem pokłonić się świątecznie. :)
OdpowiedzUsuńJa zaś nie przepraszam. Fakty jeno stwierdzam kąśliwe:) BK
OdpowiedzUsuńFakt, Władek jest kąśliwy. O dziwo, on też nie przeprasza...
OdpowiedzUsuńZaraz! Ale za co ja mam niby Ciotuchnę przepraszać? Za ożywcze kąsanie? Ciocia też nie lubi być dłużniczką w kwestii kąsania, a ja, jak zawsze biorę przykład z najlepszych:) BK KĄŚLIWEGO ŚMIECHU lepszego niż AKUPUNKTURA AKOWCA ;)
OdpowiedzUsuń