środa, 28 marca 2018

Zuchowaty szczep

To była niewątpliwie Wielka Środa. Dzień ów stał się wielki, ba: wręcz ogromniasty, za sprawą dostatecznie dobrej Kuni. Pomyślała o świątecznej brudnej kampanii naszego sztabu i dla ratowania dobrego wizerunku Prezydenta 2020, przy jednoczesnym obrzydzaniu wydmuszkowych kontrkandydatur, postanowiła ocieplić nasze emploi. Mianowicie zapisała się do zuchów.

            Aura była podejrzana, a ona przyszła ustawić się do wildeckiego ogonka w krótkich zielonych spodenkach, ciężkich buciorach, długich podkolanówkach oraz skautowskiej bluzie i czapce z daszkiem przywiezionej przez koleżankę z demobilu w Hawanie.

– Co się dzieje? – spytałam, starając się podnieść bezwstydnie opuszczoną koparę obciążoną kilkoma jeszcze nie spróchniałymi zębami.
– Zależy mi na sprawności – pochwaliła się Kunia. – Tylko zaangażowanie w dbałość o sprawność wszystkich polskich emerytek zapewni nam zmartwychwstanie. Kochane, ludzie zwiędli szybciej lądują na światopoglądowym kompoście. Z szamba niesprawności trudno się wygrzebać.
– Na jakiej to niby sprawności tobie zależy? – prychnęła Trudzia.
– Właściwie nie na jednej sprawności, lecz na wielu umiejętnościach. Dzisiaj jestem tropicielką, jutro będę fotograficznie polować na dziką leśną zwierzynę, a w Wielki Piątek zamierzam pościć, gdyż zbyt opasła sylwetka nieładnie zwisałaby na krzyżu.
– Kurczę blade! – podziwiała Lwinka. – Nie wiedziałam, że jesteś stygmatyczką.
– Nie mam innego wyjścia – tłumaczyła Kunia. – Wstąpiłam do szczepu harcerzy. Ich mottem jest: Stygmaty na Raty. Ja zdecydowałam się na zdobycie sprawności. Może będziemy szczepić się razem?
– Pod koniec marca? – zdziwiła się Dziunia. – Na grypę trzeba szczepić się w listopadzie, jeśli nie w październiku!
– Kunia, chciałabyś się ze mną sczepić? – spytała z wypiekami na twarzy Wacia.
– Kupiłam opakowanie stalowych gwoździ – odparła Kunia. – Młotek pożyczy nam Władek. Obiecał. Dziewczyny, to najwłaściwsza chwila w kampanii wyborczej, by wykazać swą zuchowatość!

Ze słów Kuni wyzierała wielka spontaniczność, przekonanie o własnych racjach i środowa niezłomność. Była współczesną sufrażystką tuż przed zmartwychwstaniem. Program Stygmaty na Raty też nie wydawał się głupi. Biło od niego zarówno świeżością idei, jak i konserwatywnym bagażem katolickiej historii. Tylko pojawił się jeden szkopuł. Jeżeli wzajemnie miałybyśmy przybijać się zuchowato do krzyży, to ta ostatnia przynajmniej jedną kończynę miałaby wolną. A na Władka tej uprzejmości nie chciałabym cedować.
Co robić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz