piątek, 9 września 2016

Grzeczny kolaps

– Lubię, gdy mężczyzna przy mnie się kurczy – wyznała Kunia lat 90. – Najpierw się garbi, potem pochyla, a na końcu zbiega się w sobie. Jak bluzki z nylonu po praniu w 90 stopniach.
– Nie mam już bluzek z nylonu – wtrąciła się Gertruda lat 77.
– A mi pralka nawaliła – powiadomiła nas Malwina lat 92. – Znacie jakiegoś dobrego fachowca.
– Dobry jest tylko mężczyzna, który się kurczy – trwała przy swoim Kunia.

Siedziałyśmy na ławeczce przed kościołem na poznańskiej Wildzie i wystawiałyśmy twarze do słońca, chciwie łapiąc ostatnie letnie promienie.

– Mam inne doświadczenia z mężczyznami – stwierdziłam. – Na co dzień dostrzegam tych puszących się, skwierczących bezwstydem beznadziejnych rozpłodowców. Z głupim wyrazem twarzy, którzy myślą jedynie o tym, jak dobrać się do kobiecych majtek.
– Dlatego idealny mężczyzna to grzeczny kolaps.
– Chyba koleś – poprawiła Trudzia.
– Kunia, proszę wyjaśnij nam to.
Kunia podniosła się z ławeczki i ustawiła się jak Messerschmidt przed atakiem na wrogie cele. Albowiem nasza koleżanka miała za sobą słońce, a my spijałyśmy z jej ust słowa, mrużąc przy tym oczy.
– Puszącego się faceta przyciągniesz do siebie tylko na chwilę. On potrzebuje ciągle nowych gwiazdeczek.
– Supernowych – dodała Gertruda.
– Czarnych dziur – zarżała rubasznie Lwinka.
– No właśnie, dlatego kobieta musi dążyć do odnalezienia grzecznego kolapsa. Mężczyzna niepozorny jest inwestycją na lata, może nawet na dekady. Dba o pracę, nie rozrzuca skarpetek po mieszkaniu, bo liczy się z tym, że stojąca u jego boku wielka duchem bogdanka może go sprać i...
– A propos pralki – przypomniało mi się. – Zadzwoń, Lwinka, do Kazia, tego małego, zgarbionego z ulicy Kosińskiego. On ci pomoże.
– To grzeczny kolaps – zgodziła się Kunia. – I niedrogi.

To była ogólna prawda. Grzeczny kolaps jest niedrogi w utrzymaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz