poniedziałek, 27 marca 2017

Botoks

Mężczyźni na poznańskiej Wildzie nie przypominają Murzynów. Mają po prostu małe fiutki. Właśnie to zajmowało nasze umysły, gdy stałyśmy w ogonku przed sklepem spożywczym, oczekując na przyjazd furgonu z piekarni ze świeżym pieczywem z nocnego wypieku.

– Wypomniałam to Władkowi lat że ho ho – poinformowałam dziewczyny – a on obiecał, że coś z tym zrobi.
– Podda się operacji wydłużenia członka? – bąknęła Gertruda lat 77, jednocześnie rumieniąc się po koniuszki włosów.
– Mężczyzna musi być twardy – stwierdziła nie przypiął, ni wypiął Kunia lat 90.
– Że niby takie uwagi powinien przyjąć z mina pokerzysty? – spytałam.
– Hmmm – hmyknęła zagadkowo Malwina lat 92.
– Powiedział, że coś zrobi... – powtórzyłam i zamilkłam, bo zza rogu wyszedł powstaniec lat że ho ho. Był dziwnie odmieniony.
– Cześć, laski! – przywitał się grzecznie, kiedy podszedł do nas.
Wydawało mi się, że się uśmiechnął, ale białego paska zębów nie zobaczyłam. Wargi zasłaniały wszystko.
– Dlaczego jesteś taki spuchnięty, kochasiu? – dociekała Lwinka.
– Chcę dostać krem, który ściemni mi karnację – wymamrotał AK-owiec. – Czy w dziale chemicznym dostanę coś, co mnie zbrązowi?
– Zbrązowi? – powtórzyłam, bo nie znałam takiego słowa.
– W tym sklepie nie ma działu chemicznego – wyjaśniła Pela lat 59. – Są tylko dwa regały z takimi produktami.
– Dlaczego masz taką spuchniętą paszczę? – ponowiła pytanie Lwinka.
– Ty się chcesz zmurzynić? – dociekała Kunia.
– Zmurzynić? – powtórzyłam po niej, bo nie znałam takiego słowa.
– Robię sobie zastrzyki. Używam botoks – wyznał Władek.
– Samemu?
– Kiedy nie trafiam igłą strzykawki prosto w wargę, to wówczas mam jeszcze bardziej masajskie usta – oznajmił powstaniec. – O wiele łatwiej trafić mi w brzydala.
– Brzydala?
– Chuja!

Oczy zrobiły się nam wielkie jak koła od traktora. Zaraz potem musiałyśmy ratować Trudzię, która osunęła się bezwładnie na chodnik.