sobota, 4 stycznia 2014

Byłam u spowiedzi.

Nie zrobiłam tego dla siebie. Uklękłam w konfesjonale dla krewniaka 2015. Jeśli ma zostać prezydentem RP już przyszłej kadencji, to jego ciotka powinna być czysta. Na ten krok naprowadził mnie Władek lat 98, mówiąc mi, że jestem pyszna. Wprawdzie miał on na myśli smakołyki cielesne, ale ja pomyślałam o grzechach, które mimochodem udaje mi się popełniać. Dla dobra naszego kandydata należało się od nich odciąć. Przed narodem może stanąć jedynie prezydent z czystą ciotką. NIEWINNOŚĆ PRZEDE WSZYSTKIM – takie właśnie hasło wyborcze wymyślił dla nas Lucjan Kutaśko. Do kampanii wyborczej należało zatem najlepiej przygotować się już dziś.

Poszłam do kościoła Zmartwychwstańców na Wildzie w Poznaniu, bo tamtejszym duchownym dobrze patrzy z oczu, albo po prostu miałam szczęście, że nie wszystkim w twarz zajrzałam. Skierowałam się do lewej nawy, zobaczyłam, że w konfesjonale siedzi wikary w gotowości „słuchalnej”. Kolejki nie było, bo w naszej dzielnicy spowiedź nie jest popularna, więc upadłam na kolana. Wyszeptałam kilka nieodzownych formułek i rozpoczęłam spowiedź właściwą. To znaczy zamikłam, bo czułam się nieswojo.

- Gdzie zbłądziłaś, córko? – spowiednik był niecierpliwy, nie pozwalajac mi wyłuszczyć sprawy tak, jak sobie przedtem umyśliłam.
- Córko? Jaka córko?! Tak może mówić tylko do mnie Władek lat 98, z którym żyję w wolnym związku. Zresztą bardziej mu matkuję, bo on chyba nigdy by nie zrobił samemu przepierki.
- Uprawiacie seks?
- Ograniczamy się jedynie do strefy łacińskiej. Jesteśmy za mało wygimnastykowani na Kamasutrę.
- Co to znaczy?
- Robimy to po hiszpańsku, francusku oraz watykańsku, czyli po bożemu.
- Nie wiąże was sakrament małżeństwa, zatem jest to grzech śmiertelny.
- Ksiądz nic nie wie. Celibat was trochę ograniczył. Jest odwrotnie. Seks dodaje nam ochoty do życia, a nie śmierci.
- To grzech śmiertelny, siostro! – powtórzył kategorycznie młody wikary.
- Siostro? Jaka siostro?! Mam 73 lata i nie pozwolę żadnemu mężczyźnie, by tak ohydnie pozbawiał mnie kobiecości!
- O, matko!
- Wolę, by ksiądz zwracał się do mnie per ciotko.
- Co jeszcze?! Jakie masz grzechy, ciotko?
- Sama z siebie wybrałam pomazańca 2015. Będzie nim pewien huncwot, który jest moim krewniakiem. Czasami mi się wydaje, że przy tym wyborze mniej myślałam o pomyślności narodu, a bardziej o sławie, jaka będzie towarzyszyć ciotce prezydenta.
- Jesteś pyszna, ciotko!
- Władek ci to podpowiedział?!

Mężczyźni są po jednych pieniądzach, dlatego zaprotestowałam przeciw pokucie polegającej na odklepaniu dwudziestu „Ojcze nasz”. Wolałam Zdrowaśki. Na całe szczęście wikary się zgodził, ale kazał odmówić ich 25 razy.

25 Zdrowasiek za czystość? Chyba potrafię robić interesy z klerem.

piątek, 3 stycznia 2014

Ajajaj.

Dziś przed sklepem natknęłam się na dawno nie widzianego Dionizego lat 45, mężczyznę o miłej aparycji, choć groźnym spojrzeniu, który przez 6 lat pokutował za błędy młodości, a teraz liczy, że słońce wyjdzie zza chmur i zmieni mu karnację skóry. Dionizy całkowicie jest łysy, a nazywa się Grzebień. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że nie potrafi myśleć liniowo, co czasem oznacza geniusz, a innym razem skrajną głupotę. Na poznańskiej Wildzie często jest do śmiechu, choć nie można udawać, że 6 lat bez Grzebienia nie zmartwiło ludzi dzielnicy.

- Dionizy, kochasiu, nie poznajesz mnie? – zaczepiłam człowieka wolnego lat 45, który akurat przechylał butelkę żubrówki.
- Głowy psują ryby, ale ja cię pamiętam, ajajaj. Cześć, Adela.
- Wódkę chlejesz już od rana?
- Czekam na słońce, a ręce przecież muszę czymś zająć.
- Chciałbyś nauczyć się grać na akordeonie?
- Nie mogę patrzeć na klawisze, ajajaj.
- No tak, no tak – zafrasowałam się. – A czym zamierzasz się zająć między sesjami opalania się?
- Zamierzam poddać się muzykoterapii, ale mogę też pojeździć na pony.
- Ale po co?
- Cierpię na klaustrofilię. Rwie mnie do izolatki, ajajaj.
- Co te więzienia z ludźmi robią! A masz jakiś tatuaż?
- Tylko to, ajajaj.

I Dionizy Grzebień zadarł koszulę, pokazując wytatuowane przysłowie: Gedanken sind zollfrei. Gestem dałam znać Dionizemu, by znów szczelnie się opatulił, w końcu temperatura oscylowała wokół zera, a potem uważniej spojrzałam w oczy temu draniowi. Zrozumiałam, że z Grzebienia wcale nie jest takie zero, jak przypuszczałam.

- Dionizy, przestań wciskać mi kit. Co zamierzasz?
- Adela, widzisz tego krawężnika?
Spojrzałam w kierunku wyciągniętej ręki Grzebienia.
- To posterunkowy Marcin Maciuś.
- Za miesiąc podłożę mu nogę, ajajaj.
- Po co?
- Za niegroźny atak na mundurowego dostałbym wyrok w zawiasach, ale jestem recydywistą, dlatego liczę na 1,5 roku – Dionizy zatarł dłonie z radości.
- I ty się cieszysz?
- Adela, polskie więzienia nie dostosowały się do normy unijnej i są zatłoczone. Nie ma wymaganego 1,3m2 na więźnia. Za 3 tygodnie sąd ogłosi wyrok w mojej sprawie. Od wysokości odszkodowania zależy czy posterunkowy Marcin Maciuś tylko się przewróci, czy może dostanie też w ryja, ajajaj.
- Czyli ty zarabiasz na odsiadywaniu wyroków? Fiu fiu – gwizdnęłam z uznaniem.

Wróciłam do domu i włączyłam telewizor na kanale informacyjnym. Zobaczyłam premiera i pomyślałam, że z tymi więzieniami to są jakieś jaja. Poczekajcie, politycy. Jak ja zaprotestuję, to wam wszystko opadnie! Ajajaj!

czwartek, 2 stycznia 2014

O tym, jak Gucio lat 36 przesadził.

Wszystko zaczęło się niewinnie. Gazety do sklepu na Wildzie w Poznaniu zostały przywiezione jeszcze przed szóstą rano, zaś mleko i pieczywo dotarło kwadrans po otwarciu sklepu. Prawdopodobnie o tej porze obudził się Gucio. Mieszka dwie klatki dalej, a ja pamiętam, jak 37 lat temu jego matka Regina była w ciąży i głaskała się po brzuchu, mówiąc, że jeśli będzie synek, to da mu imię po znanym aktorze, którego uwielbiała. Smarkacz dostał na imię Gustaw, ale nie wyrósł z bachora Holoubek, lecz samolubek.

I tenże Gucio otrząsnął się po pijackim śnie, podczas którego chrapał niemiłosiernie, wprawiając w nerwowe drgawki jego żonę Izoldę lat 33 oraz trzy drobiazgi nieustalonego pochodzenia, poczuł, że chce mu się pić, narzucił na siebie szmaty, w których pokazywał się już od tygodnia, i poszedł do sklepu po browara. Izolda próbowała go jeszcze powstrzymać, podsuwając słoik z wodą po ogórkach kiszonych, ale on z niesmakiem odsunął jej wyciągniętą rękę i na pożegnanie trzasnął drzwiami.

Chwilę potem zaczął się dramat. Samochód z hurtowni napojów niskoalkoholowych wpadł w poślizg, zderzył się z jakimś mikrobusem i nie dojechał na czas do składu na naszej ulicy. A Gucio lat 36 w tym samym czasie wysilał się na uprzejmość, wykrzywiając twarz w sztucznym uśmiechu, i prosząc sprzedawczynię o czteropak Żubra. Gdy ta rozłożyła bezradnie ręce, Gucio poprosił o Dębowe, potem o Harnasia, a skończył na najtańszej, lecz niesmaczej Tatrze. Kobieta za ladą nadal stała w pozycji papieża proszącego Szefa o błogosławieństwa wszelakie, a Gucia trafił szlag. Dotychczas nikt na ulicy nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo to niebezpieczny stan.

Gucio kazał wszystkim „wypierdalać”, po czym stanął przed sklepem, dramatycznie rozdzierając koszulę, niczym Rejtan. Pogroził wszystkim, że prędzej zdzieli ostatecznie przez łeb, niż kogolwiek wpuści. Albo do sklepu dojedzie piwo, albo nici z utargu. Właściciel sklepu zatrwożył się, dzwoniąc pod nieznany nam numer i rozpaczliwie skamląc do słuchawki o piwo. Wówczas stanęłam w obronie Kornelii lat 47, która wyszła po podpaski, a teraz stała ze łzami w oczach, bo ciekło z niej jak cholera, a żadnych zapasów środków higienicznych już nie miała. Chciałam jej pomóc, ale ja już przekwitłam, więc jedyny ratunek znajdował się w sklepie. Pokierowałam Kornelię w kierunku zaplecza.

Tymczasem okazało się, że właściciel marketu zadzwonił po piwo na Policję. Mundurowi szybko zakuli Gucia, pozbawiając męskiego wzorcana 48 godzin drobiazgu z Izoldy, a w drugiej połowie niewiadomego pochodzenia. Potem policjanci chcieli spisać raport i udali się po zeznanie do właściciela składu na zaplecze. Zaskoczyło ich to, co zobaczyli. Kornelia po otrzymaniu prezentu z woreczka waty odwdzięczała się właścicielowi sklepu, udostępniając swoje zaplecze.

I ja w tym momencie protestuję. Nie po to ludzkość wymyśliła środki płatnicze, by znów wracać do handlu wymiennego. Dlatego bardziej żal mi Gucia niż właściciela sklepu, który będzie mieć sprawę skarbową o uchylanie się od płacenia podatku VAT za watę. Bo obyczajowo spryciarz się wywinął. Gdyby robił to na ladzie, to podpadałoby pod wykroczenie obyczajowe. Tymczasem to, co człowiek robi ze swoim zapleczem, jest jego sprawą.
Niby tak...

środa, 1 stycznia 2014

Urodziny Władka

No i stało się. AK-owiec nie przystąpił do hucznego obchodzenia Nowego Roku, ale do celebracji własnych urodzin. Władek, który jeszcze w grudniu był lat 97, teraz szczyci się już 98 zimami. Można zmarznąć przy takiej metryce.

Złożyłam mu życzenia. Takie od serca: żeby był zdrowy, żeby terapia Anonimowych Kobieciarzy nareszcie przyniosła efekt, żeby uśmiech nieustannie gościł na jego twarzy. Następnie wręczyłam mu prezent. Kupiłam mu Sudokrem, maść na odparzenia dla niemowląt. Władek już lat 98 skarżył się na swędzenie między prawym jądrem a udem, więc podarunek był bardzo na miejscu.

- Adela, czuję, że dojrzałem – powstaniec warszawski uśmiechnął się wdzięcznie. – Chciałbym mieć z tobą dziecko.
- Ale ja przekwitałam – bąknęłam zaskoczona.
- No co ty!
- Mam przecież 73 lata i coraz większy plus oraz nie mam pokarmu.
- To może zapłodnimy cię pozaustrojowo? A mlekiem się nie martw. Kupimy w proszku.
- Moje dziecko chciałbyś potraktować białym proszkiem?
- Niech się za młodu przyzwyczaja!
- Władek, ile wypiłeś?
- Mleka w proszku?
- Znowu się zachlałeś! Miałabym mieć potomstwo z pijakiem, który w dodatku jest Anonimowym Kobieciarzem?! Jesteś uzależniony na wielu polach!
- Adela, ty na pewno masz coś przeciw dzieciom z probówek.
- Jak co roku fundujesz mi szampańską zabawę – wybuchnęłam. – Jesteś najgorszym ze znanych mi Koziorożców!
- Przynajmniej nie jestem zodiakalnym Baranem!
- Kłapouch! Tobie słońce przyświecało do oślej ławki!

Można powiedzieć, że w tym momencie zakończyła się zabawa noworoczna, a hucznie rozpoczął się karnawał. Karnawał co roku jest u nas wystrzałowy, wybuchowy, pełen eksplozji i głośnych burd. I tak musi być, by potem móc się wyciszyć w okresie Postu. Dlatego nie mam zamiaru protestować przeciwko drakom w wildeckiej dzielicy, ale zawsze będę oburzać się przeciw pozaustrojowemu zapłodnieniu! Gdybym znalazła odpowiedniego kandydata, to na pewno spróbowałabym natutalnie.

Przyroda w końcu zna cuda.

wtorek, 31 grudnia 2013

HOROSKOP dla wszystkich znaków zodiaku na 2014 ROK.

BARAN – był grubianinem w 2013 roku i chamski ogon komety nadal będzie go głaskać w 2014 roku. W lutym powinien kupić grzebień, bo fryzura zacznie mu się układać. We wrześniu możliwy dopływ pieniędzy. Wszakże dostanie spadek tylko wówczas, gdy nie udowodnią mu morderstwa na bogatym krewnym.

BYK – partner przyprawi mu rogi, ale w 2014 Byk będzie w stanie to wybyczyć. W marcu Byki powinny skupić się na garncu, bo nie będzie co w niego włożyć. W czerwcu powinien dorobić na zbiorze truskawek. Szczęśliwy kolor – karminowy. Dobrą karmę Byk znajdzie, wpatrując się w skupieniu w muletę.

BLIŹNIĘTA – ludzie spod tego znaku będą w 2014 roku się świgać. Co to znaczy, nie wiadomo, ale na pewno będzie nerwowo. Bliźnięta postawią na emocje i owładnie ich silne uczucie. Uwaga! Nie wszyscy muszą zaakceptować wasz narcyzm. Szczęśliwa pozycja – stanie na głowie. Fartowna gra w karty – Piotruś.

RAK – Raki w 2014 roku będą najbardziej rozpustne. Orgie, libacje i 48h na tzw. dołku to będzie ich codzienność. W tym roku zatęsknią do słońca, omijając solaria, ale mogą mieć podkrążone oczy. Ulubiona bielizna – brak. Szczęśliwy numerek – zero. Na koniec roku mogą też wyjść na zero, zostając domatorami pod mostem.

LEW – w 2014 roku Lwy zainwestują w przyszłość. Jeśli będą wprawiać sobie sztuczne zęby, to tylko złote. Lwy chcą lśnić, dlatego będą smarować twarz kremami tłustymi. Podążą tam, gdzie inni odpuszczą, bo ich szczęśliwy aromat w najbliższym roku to siarkowodór. Rada: grajcie w Chińczyka na pieniądze!

PANNA – osoby spod tego znaku nadal będą miały przechlapane. Prawdopodobnie Panny odnajdą siebie, ścigając kieszonkowców w środkach komunikacji miejskiej. Panny ze wsi muszą puszczać żurawia do studni, gdyż echo będzie im podpowiadać dalsze kroki. Seks – spełnienia szukaj podczas pełni Księżyca. Dobry znak – nie licz na to.

WAGA – lepiej żeby tego roku w ogóle nie było. Wagi czekają same kataklizmy, jak mrówki faraona w mieszkaniu, komornik na progu, czy akuszerka z brudnymi rękoma. Na jednej szali szalik kibica, na drugiej też szajs. Preferowana zabawa: rosyjska ruletka. Szczęśliwy kolor: sraczkowaty. Ulubiona książka: Kodeks karny.

SKORPION – zeszły rok Skorpiony przeżyły w poziomie, w 2014 nareszcie staną do pionu. Dalsza perspektywa spowoduje, że będą często zamykać oczy. Ubarwi to ich seks, który uprawiać będą po omacku. Skorpiony w tym roku postawią na czuja, choć różnie to słowo będą wymawiać. Ulubiona część ciała: krocze.

STRZELEC – 2014 rok spędzi czas na podróżach i pielgrzymkach, gdzie będzie strzelać gafy. Niech raczej zapomni o szortach, inaczej nie zostanie wpuszczony do krypty wawelskiej. Strzelce wiele zobaczą, gdyż niemal nigdy nie dotrą do celu podróży. Za to zostaną im ładne zdjęcia. Uważajcie jednak, by żaden akt nie dotarł na biurko szefa.

KOZIOROŻEC – w tym roku pieniądze pójdą wam z dymem, ponieważ wydacie oszczędności na dopalacze. Za to w miłości będzie sielanka, bo partner/partnerka też polubi pykać wyroby kolekcjonerskie. Będąc uwędzonymi, miejcie się na baczności przed tymi, którzy będą chcieli wam coś zwędzić. Ulubiona szata: bikini.

WODNIK – Saturn spowoduje wasze finansowe odpływy, dlatego w 2014 roku wielu doradzi wam: „idź się utop!”. Jednak wasza determinacja sprawi, że będziecie raczej się taplać niż topić. Wpłynie na to harmonijny Jowisz, który nakaże prężyć wam ciało. Wiele na tym nie zarobicie, ale uciechy będzie co niemiara.

RYBY – podobnie jak w 2013 roku będziecie starali się zdominować towarzystwo, udowadniając, że Ryby też mają prawo do głosu. Przy okazji wyjdą na jaw wasze skłonności sadystyczne. Wielu z was może zasilić szeregi Policji. Ulubiona zabawka: kajdanki. Preferowany fetysz: lizak. Najzwinniejszy palec: serdeczny.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

HOROSKOP wróżony z fryzury łonowej na 2014 ROK.

Mogę Was wszystkich zapewnić, że w 2014 roku życie będzie się toczyć, że hej!

To mówię ja - ciotka pierwszej klasy.

niedziela, 29 grudnia 2013

HOROSKOP dla polskich celebrytów na 2014 ROK.

AGENT TOMEK
W 2014 roku agent Tomek będzie omijany prze kobiety, więc działaność wywiadowczą rozpocznie wśród mężczyzn. Tym razem wypłyną jego nagie fotki z torsem przyozdobionym tatuażami banknotów w twardych walutach. Będzie chciał w ten sposób wejść do przestępczego środowiska, które korumpuje posłów. Jednakże żeby odnieść sukces, agent Tomek będzie musiał zajść w ciążę. Dawcą najszybszych plemników będzie poseł z jego rodzimej partii.

CEJROWSKI WOJCIECH
Za słynnym podróżnikiem będzie od lutego ciągnąć się śmierdząca sprawa z przeszłości. Otóż okaże się, że Wojtek nosił kiedyś skarpetki i nigdy ich nie wyprał. Do cuchnącego stosu nieużywanej obecnie części garderoby dotrze dziennikarz pewnego dziennika, lecz jego życia nie uda się uratować. U Wojtka będzie można spostrzec oznaki żałoby, ale tylko za paznokciami. Sam podróżnik za śmierć dziennikarza obarczać będzie byłą partnerkę, bo Pawlikowska ponoć zobowiązała się robić przepierki, ale słowa nie dotrzymała.

DODA
W marcu Doda przyzna się, że "lubi wyposzczonych mężczyzn" i wstąpi do męskiego zakonu. Szybko przeora opata, stając się przeoryszą. Towarzystwo niemal świętych mężczyzn spowoduje, że to nie ona rozbestwi zakonników, lecz oni przekonają ją do pozycji po bożemu. Dziewczyna polubi leżenie krzyżem oraz kapanie na grzeszną skórę wosku z poświęconych gromnic. Doda nadal ma szansę - jako samozwańcza królowa polskiej muzyki - być pochowana na Wawelu. W listopadzie ułatwi jej to mianowanie przez Episkopat do medalu Głównej Nawówki w 2014 roku.

MOZIL CZESŁAW
W 2014 roku Mozil przerzuci się z picia wódki na lakier do włosów i zmywacz do paznokci. Straci wzrok i przez to ciężej mu będzie prowadzić samochód. Ciężko będzie mu uwierzyć, że najbardziej potrzebuje białej laski, tym bardziej, że gustował dotąd w Tajkach. W ślepe oko wpadnie mu jednak góralka ze wsi Zubrzyca, ona jednak zobaczy absztyfikanta i zdąży zawczasu uciec. W październiku Cesławowi znudzi się jego imię i może zmienić je na Mieczysław, ale już w grudniu będzie znów optować za zmianą, tym razem na Balatazara.

SIPOWICZ KAMIL
W maju znów głośno będzie o Kamilu Sipowiczu. Otóż polska służba celna zakwestionuje przesyłkę z Wenezueli zawierającą narybek, który pan Kamil zamówi przez internet jako karmę dla jego dwunastu piranii. Podobno rybki nafaszerowane będą podejrzanymi glonami. Sipowicz będzie się tłumaczyć, że zamawia to, co najbardziej lubią jego piranie, a on je kocha i nie potrafi im odmawiać. Argumenty użyte przez celebrytę odniosą skutek dopiero wówczas, gdy prześle im na dowód jedną piranię.

WAŚNIEWSKA KATARZYNA
Waśniewska w więzieniu będzie bardzo aktywna. Co drugiej koleżance będzie proponowała adopcję, szczególnie więźniarkom o imieniu Magdalena. Niestety, większość kobiet uzna, że to dziecinada, szczególnie gruba Jola, która mimo chęci nie zdoła wyobrazić siebie w beciku, a tym bardziej na rękach Waśniewskiej. W czerwcu Katarzyna przeżyje platoniczną miłość do Michała Wiśniewskiego, którego plakat rozwiesi w celi. Niestety, do widzenia w przyszłym roku nie dojdzie, bo pan Michał będzie bardziej kręcił się wśród porcelany.


WIŚNIEWSKI MICHAŁ
W 2013 roku długo rozmyślał nad swoją egzystencją. Nie wiedział, czy zostać filomatą, czy może filaretą, w końcu w 2014 roku ostatecznie pójdzie w filiżanki. Tak mu się ten pomysł spodoba, że rozwinie działalnośc o czajniczki, spodeczki i cukiernice. Już pod koniec lutego szczyty list przebojów zdobędzie jego nowy przebój "Moja piczka cukierniczka". Z kolei podczas majowych zabaw weselnych królować będzie jego nowy przebój "Mam ci ja czajniczek, git czajniczek-zajebniczek". Dobra passa Wiśniewskiego trwać będzie do końca roku, o co zadba jego aktualna dziewczyna, karmiąc go codziennie kostkami cukru.

ŻYŁA PIOTR
Już pod koniec stycznia 2014 roku Żyła zostanie bacą. Po zawodach olimpijskich w Soczi zostanie zatrudniony w telewizji publicznej jako pogodynka. W marcu dojdzie do wielkiej awantury, gdy Kret trafi na Żyłę. Pójdzie o złoto albo o złote w ilości bardzo pokaźnej. Portale plotkarskie już w maju uznają, że Żyle odbije się tak mocno, że odleci, natomiast Kret zapadnie się pod ziemią i TVP zostanie bez pogodynki. Na szczęście w czerwcu niebo będzie bezchmurne, a temperatura oscylować będzie w okolicach 36,6 stopni Celsjusza.

Czego i niecelbrytom życzę w nadchodzącym roku.