piątek, 16 stycznia 2015

Prezydent 2015

O świcie przed sklepem na dole było jak zwykle o tej porze roku: ciemno, chłodno i nieprzyjemnie. Ciężko było otworzyć gębę. W milczeniu oczekiwałyśmy na przyjazd dostawczaka z piekarni. Byłyśmy spragnione świeżego pieczywa z nocnego wypieku.Przestępowałysmy z nogi na nogę, wypuszczając z ust gejzery zepsutego powietrza. Na poznańskiej Wildzie zęby myje się dopiero po ósmej rano, kiedy mężowie już pójdą do roboty. Po prostu nie lubimy seksu o poranku, choć to zwykle jedyny moment, w którym lokalne samce okazują ochotę na miłość cielesną.
I ta poranna erekcja przywiodła me myśli do postaci prezydenta 2015. W końcu przygotowujemy się do rozpoczęcia kampanii i nie warto tego czynić w milczeniu.

- Czy my jesteśmy Słowiankami? - spytałam.
- Moje stopy mają kształt celtycki - wyznała Malwina lat 92.
- Osobisty rumpolog stwierdził, że mam rzymską pupę - pochwaliła się Kunia lat 90.
- Jesteśmy Słowiankami o rzymsko-katolickim wyznaniu wiary - stwierdziła Elwira lat 77.
- Mów za siebie, paskudo watykańska - Pela lat 80 uwielbiała podnosić temperaturę dyskusji.
Musiałam to uciąć.
- Pogadajmy o mężczyznach - zaproponowałam. - Co sądzicie o Słowianach?
- Wolę Skandynawów - uznała Kunia. - Są w niebywale mroczny sposób zepsuci. Myślę, że nikt tak dobrze nie sprałby mi rzymskiego tyłka jak Szwed. Albo Fin.
- A czy na prezydenta nadawałby się czystej krwi Słowianin? - kontynuowałam.
- Co masz na myśli? - Lwinka odniosła się rzeczowo.
- Jak wam się to podoba?
Wyciągnęłam wizytówkę, pokazując połowę jej wszystkim dziewczynom po kolei. Drugi fragment na razie zasłaniałam kciukiem.
- A co to za krzaczaste potwory? - zdziwiła się Elwira.
- Głagolica - wyjaśniłam.
- Hę? - zahęchała Kunia.
- Że co? - Pela zmarszczyła nos.
- Starosłowiańskie pismo, a w nim napis tomasz.ka Nasz nowy prezydent, rozumie się.
- Ale dlaczego tak się podpisuje?
- Bo to największy elektorat - tłumaczyłam. - Zdecydowanie większy od praktykujących katolików, których jest co najwyżej 25%.
- Co za bzdury - oburzyła się Elwira. - Same duchowieństwo może stanowić w Polsce nawet 10% populacji!
- Nasza ojczyzna ma wielotysięczne pogańskie tradycje. Prezydent chce nawiązać do homo erectusów.
Dziewczyny oniemiały, a ja wówczas odsłoniłam drugą część wizytówki.

Ujrzały najnowszą fotkę najpoważniejszego kandydata na prezydenta 2015.

czwartek, 15 stycznia 2015

Weszłam w astral

Życie nie jest lekkie tylko wtedy, gdy rzeczywistości uda się ciebie przyziemić. Dlatego zawsze warto być bliżej Słońca niż grobowego dołu. Z tego powodu zaprosiłam do siebie koleżanki z ogonka przed sklepem spożywczym, gdzie codziennie wspólnie oczekiwałyśmy na przyjazd furgonu z piekarni ze świeżym pieczywem z nocnego wypieku. Mieszkałam na najwyższym piętrze w wysokiej kamienicy, gdzie nieraz odczuwałam, że lada chwila pokonam siłę przyciągania ziemskiego. Właśnie do takiego eksperymentu miałam zaprosić koleżanki, które przed sklepem na dole dawały się opętać jakże złudnemu sceptycyzmowi.

Niestety, punktualnie o 10 zjawiła się u mnie jedynie Kunia lat 90, Malwina lat 92 oraz Elwira lat 77. Oczywiście towarzyszył im jeszcze męski rodzynek w postaci Władka lat już 99. Szerokim gestem zaprosiłam ich do stołu, podałam świeżo zaparzoną kawę z cynamonem, a potem bez słów przeszłam do czynu. Znaczy weszłam w astral.

W astralu nie przebywam zwykle dłużej jak kwadrans, więc i tym razem zdążyłam wrócić do swego ciała przed wypiciem kawy przez moich gości.
- Dlaczego się nie odzywałaś? - Lwinka oskarżycielsko wymierzyła we mnie wskazujący palec.
- Oj ty głupia, ona była, ale jej nie było - odezwała się Kunia. - Adela lepiej wyjaśni ci istotę tego zdarzenia.
- Modliłam się za ciebie - wyszeptała Elwira.
- Ja tam w pierdoły nie wierzę - uznał podwójny AK-owiec lat 99.

Skierowałam wzrok na marne 99-letnie cielsko powstańca.
- W astralu można wszystko zobaczyć. Wczoraj widziałam, że nie wyrzucasz do śmietnika dziurawych skarpetek. Mam powiedzieć koleżankom, na co je nakładasz?!
- Eee...
- Władku, na co je nakładasz? - dociekała Lwinka.
- Na ce-cha wam ta wiedza?! - oburzył się AK-owiec.
- Ta zima nie jest sroga, byś tak się opatulał - zdziwiła się Kunia.
- Władysławie, za ciebie też się pomodlę - wymamrotała Wirka.
- Nie chcecie wiedzieć, gdzie byłam dzisiaj? - uciełąm tę nierozsądną dyskusję, którą sprowokował Władek swym chłopskim niedowierzaniem.

Towarzystwo zamilkło. Wyczuwali, że o byle podróży poza ciałem mogłam opowiedzieć, stojąc w kolejce przed sklepem. Skoro zaprosiłam ich do domu i zademonstrowałam swoją pozamysłową delegację, to cel wojażu musiał być wyjątkowy.

- Spotkałam się z dziadkiem Lucjana Kutaśko - obwieściłam.
- To on miał dziadka? - zdziwiła się Kunia.
- Nie miał jedynie matki - przypomniała sobie Malwina.
- Ojca chyba też nie...
- Ale miał dziadka. Konstantego spotkałam w astralu i on obiecał, że będzie czuwać nad Lucjanem - obwieściłam.
- I tylko tyle? - zdziwił się powstaniec.
- Konstanty ma go odszukać na Mamrach.
- To Kutaśko siedzi w mamrze? Za niego też się pomodlę - Elwira ponownie zaczęła obracać różaniec na palcu, bezgłosnie wypowiadając słowa modlitwy.
- Na jeziorze Mamry - sprostowałam. - Wykorzystuje ciepłą aurę i moczy kija, koncentrując się nad wytycznymi do kampanii prezydenckiej. Wysłałam ducha Konstantego, by zachęcił Kutaśkę do wiosłowania. Myślę, że za kilka dni Lucjan powinien do nas wrócić.
- Czyli jednak angażujesz się w kampanię huncwota 2015? - odparł zaskoczony Władek.
- A nie warto sprawdzić też ducha ogórka? - zaproponowała Malwina.
- Ogórek - poprawiła ją Kunia. - Pani Ogórek.

Popatrzyłam z zadumą na swoich gości, następnie przymknęłam oczy i wróciłam w astral. Tym razem miałam więcej do roboty. Kiedy wróciłam z niecodziennej podróży, to dziewczyn już nie było. Natomiast był Władek. Rozłożył się na fotelu i chrapał. Przykryłam go kocem, a sama poszłam wziąć prysznic.