sobota, 12 czerwca 2010

Kochani, ze mną nie można analnie!

Wkurzył mnie tomaszka 2015. Tak mocno, że jestem w stanie zrobić mu krzywdę. A Mariolę to gotowa jestem udusić własnymi rękoma!
Przypomniał mi się epizod z Józwą, kiedy jeszcze żyliśmy w luźnym związku. On mieszkał na ulicy Kolejowej w Poznaniu. Ja go odwiedziłam i rzecz nagle zaczęła się toczyć inaczej niż zazwyczaj...

– Kochanie... - zaczął błagać Józwa.
– Nie!
– Dlaczego nie?
– Nie i już!
– Przecież lubimy eksperymenty!
– Mówię ci: nie!
– Poczekaj! Na jeźdźca też początkowo nie chciałaś. Dałaś się namówić, spróbowałaś i teraz najbardziej tak lubisz. Miłość francuską zaakceptowałaś, robimy to z zawiązanymi oczami i w wodzie. Dlaczego nie możemy spróbować analnie?
– Nie!
– Ale dlaczego?
– Wyobraź sobie, że ktoś tobie wpakuje w odbyt coś nienaturalnie dużego. I nie zrobi to chirurgicznie, raz, tylko posuwać będzie tam i z powrotem. Tam i z powrotem!
– Żonie bym na to pozwolił!
– Masz pecha, nie jestem twoją żoną.
– Może masz rację, powinienem się tobie oświadczyć... Wyjdziesz za mnie? Czy teraz dasz się namówić?
– Zaczynam się zastanawiać nad naszym związkiem. Dewiant jest dobry na kilka numerków, ale żeby wiązać się z nim na resztę życia?
– Słyszałaś o mięśniach Kegla?
– Nie nudź! Połóż się lepiej na brzuchu, zrobię ci masaż.
– Dzięki, jestem dziś zmęczony. Czy wiesz, że na budowie przeniosłem prawie dwa kubiki deski podłogowej? Oooo tak..., tutaj dobrze.
– Rozsuń nogi.
– Po co?
– No rozsuń!
– Aauuuuu! Co zrobiłaś, suko?
– Włożyłam ci nowość na rynku: klej w sztyfcie.
– Co?!
– Malutki klej w sztyfcie. Cal średnicy, może z dwanaście centymetrów długi. Swoim kształtem coś mi bardzo przypomina.
– Wyjmij mi to!
– Wiesz, chyba przyjmę twoje oświadczyny.
– Wyjmij to!!!
– Nie krzycz, zrelaksuj się, inaczej nie poczujesz miłego drażnienia mięśni. Uważaj! Teraz wepchnę ci jeszcze głębiej.
– Aaaaauuu!
– Kocham cię. Jesteś taki namiętny.
– Błagam cię, wyjmij to.
– Cholera, chyba się zaklinował.
– Cooo?!
– Nie mogę wyciągnąć, mówię poważnie.
– Masz to wyjąć! Jeśli tego nie zrobisz, to cię uduszę!
– Spróbuję wykręcić.
– Zwariowałaś?! Wsuwasz mi w dupę jeszcze więcej kleju!
– Nie rozklejaj się! Bądź mężczyzną!
– Zabiję cię!
– Nie krzycz tak. Jeszcze bym nie usłyszała dzwonka do drzwi... Kto to może być o tej porze? Która jest godzina?
– Wpół do dupy! Dokąd idziesz?! Nie otwieraj!! Nie wpuszczaj nikogo!!!

Narzuciłam podomkę i wyszłam do przedpokoju.
Rozległ się trzask otwieranych drzwi, nogi zaszurały na wycieraczce, znowu skrzypnęły zawiasy i rozległ się radosny głos.
– Jurek, to mamusia! – krzyknęłam z przedpokoju. – Wejdź, rozgość się. Spójrz na Józka. Cierpi biedak. To przez jego hemoroidy!
– Przykryj mnie chociaż!
– Józuś, nie wstydź się. Jestem twoją matką, niejeden raz w życiu widziałam twojego ptaszka.
– Mamusia ma rację: to koliberek.
– Tak mówicie? My z tatusiem nazywaliśmy go konkwistadorem...
– Miała mamusia szczęście.
– Kurwa, zlitujcie się!
– Co ci się stało? Dlaczego jesteś taki wulgarny?!
– Wyjmijcie mi to!
– Co, synku?
– Ten pierdolony klej!
– Po co ci klej? Zresztą nałóż coś na siebie i sam go sobie weź!
– Mamusiu, Józek ma klej w odbycie. Biurowy, w sztyfcie.
– Biurowy?
– Józek ma dość pracy na budowie.
– O czym wy pierdolicie?
– No właśnie, skąd się tam wziął?
– Józek lubi eksperymenty.
– To ta suka mi wepchnęła!
– Mamusiu, chciałam ci coś ważnego obwieścić. Józek mi się oświadczył.
– Nic nie rozumiem...
– Czy ktoś mi pomoże?!
– A sam sobie wyjąć nie możesz?
– Nie sięgam, jest za głęboko.
– Czy ktoś wreszcie wyjaśni, co się stało? – Mamusia pierwszy raz od niepamiętnych czasów straciła cierpliwość i opanowanie, co tak bardzo nie przystawało do stosowanej przez nią sztuki savoir-vivre.
– Chciałam tylko to powiedzieć, że nic i nikt mnie nie zmusi do penetracji odbytu Józka!
– Auuuu! – Józek sięgnął po bieliznę i przewracając się na bok zmienił pozycję ciała.
– Widzę! Widzę! – Mamusia nieopanowanie podbiegła do Józwy. Instynkt macierzyński nierzadko zabija nawet najlepsze wychowanie. – Widzę coś żółtego!
– Może to koszulka lidera? Może to Wyścig Pokoju?
– O czym ta suka mówi?!
– Twoja przyszła żona chce powiedzieć twojej mamusi, że lider niekoniecznie musi pierwszy dojechać do mety.
– Dzieci! Uspokójcie się. A ty się rozluźnij. Idziemy do łazienki!

Mamusia wzięła Józka pod ramię i powoli zaprowadziła go do wanny, która szybko zaczęła wypełniać się gorącą wodą. Ja zaś zaczęłam pakować swoje rzeczy. Mało już mnie obchodziły gorączkowe głosy dochodzące zza zamkniętych drzwi łazienki. Wzięłam torbę i szybko wyszłam. Z przyjemnością wracałam do swojego mieszkania. Miałam nadzieję zdążyć jeszcze przed emisją Kabaretu Starszych Panów.

Wyobrażałam, co może dziać się w tej łazience:
"– Widzisz, Józuś, cała sztuka polegała na rozluźnieniu mięśni. Masz piękny tyłeczek, ale na razie nie możesz go drażnić. Na pewno szybko znajdziesz nową dziewczynę. Ta nie była najlepsza. Aha, jak już będziesz coś tam wkładał, to lepiej żeby można to łatwo wyjąć. Co?! Masz prawo być zdenerwowany. Zaśnij, słoneczko. Będę czuwać przy tobie."

Ale ten drań nie posłuchał Mamusi, a i mnie do powrotu nakłonił...

piątek, 11 czerwca 2010

Pierwsze przesłuchanie Pierwszej Damy.

Wracam do przedwczoraj. Tego co się zdarzyło nie mogę ot tak sobie pozostawić. Sprawa mną wstrząsnęła i nie zamierzam udawać, że nic się nie stało. O nie! Taka to ja nie jestem!

Mariola bezceremonialnie pocałowała mnie w oba policzki, a potem nie czekając na zaproszenie przekroczyła próg mieszkania. Od razu udała się do salonu. Przedefilowała przed Władkiem lat 94, kręcąc lubieżnie biodrami. Zatrzymała się przy szafie gdańskiej, przyjęła uwodzicielską pozę a la Naomi Campbell, a potem zawróciła i marsz wykonała ponownie. Władek lat 94 rozdziawił buzię, zaśliniając sobie kołnierzyk koszuli (zboczeniec z AK!), a tomaszka 2015 podkręcając wąsa wyrażał radość, aprobatę i dumę z tej wywłoki.
Zamknęłam drzwi wejściowe, chwilę przy nich postałam w bezgłośnej furii, wzięłam kilka głębokich oddechów i wkroczyłam do akcji. Postanowiłam problem rozwiązać chytrze.
- Pierwsza Mariolu, niech dama usiądzie na fotelu. - Odwróciłam się do krewniaka i dodałam: - A ty ze mną i z Władkiem na kanapę!
Konfrontacyjna pozycja niezbędna jest przy przesłuchaniu. A właśnie tak rozmowę chciałam przeprowadzić.

Smagłe dziewczę usiadło, odsłaniając w przykusej spódniczce kolana w kolorze kawy, czekoladowe uda oraz majtki o barwie różowej.
- Czy wie Mariola, że ten niemłody już człowiek - tu wskazałam dłonią na krewniaka - szuka Pierwszej Damy?
- Tak - poważnie skinęła głową, a potem twarz rozjaśniła tępym uśmiechem.
- Co panią skłoniło do takiej decyzji?
- Autka!
- Mariola lubi dobre samochody - wtrącił się tomaszka 2015. - Powiedziałem jej, że prezydenci mają lepsze pojazdy niż nawet BMW, które tak uwielbia. A w dodatku to nowe limuzyny, gdzie maska jest dużo wygodniejsza od rozklekotanych beemek.
- No i cyzte są codziennie - dodała Mariola.
- Cyste?
- tomazka tak powiedział.
- tomaska?! - nie mogłam powstrzymać zdumienia.
- Mariola ma drobną wadę wymowy - zaczął wyjaśniać mój nieudany krewniak. - Ale zgodziła się pójść ze mną do logopedy. Myślę, że znajdą się na to środki z budżetu na kampanię.
- Pseciez inacej nie mówiłabym "autka"! Taka głupia to ja nie jeztem!
- Marioli es miesza się z zet, a na odwrót jeszcze częściej. Nie można dziś od niej wymagać poprawnego wymawiania tak trudnego słowa, jakim jest "samochód" - wsparł Mariolę ten głupek o wspólnych z moimi genami.
- O Jesu! Jeztem umówiona do zolarium!
- Właśnie, musimy już uciekać!

Siłą woli podźwignęłam się z kanapy i poczłapałam zamknąć drzwi za Pierwszą Parą 2015. Para ze mnie uszła. Wróciłam do salonu pożalić się Władkowi lat 94 i może wymyślić jakiś sposób na rozwiązanie niespodziewanego problemu.
- Niebrzydka z niej kobieta - rozmarzył się Władek lat 94.
- Niebzydka? Niebzydka?!
Wzięłam laskę i zdzieliłam go w brzuch. Pseprasam, w bzusek.

czwartek, 10 czerwca 2010

Bóg oświeca, by potem przekląć!

Bóg najpierw oświeca, a potem przeklina!
O ja głupia!
Ja tragicznie i parszywie głupia!!
Ja nierozważna i naiwna!
Kyrie eleison. - Chryste eleison. - Kyrie eleison.
Chryste, usłysz mnie. - Chryste, wysłuchaj mnie.


Wzięłam tomaszka 2015 na spacer, na szukanie elektoratu, na oglądanie pup na żywo, a on włożył nochala w o jedne pośladki za dużo. Co za wstyd! Hańba, którą trudno mi dziś przełknąć! Jestem rozedrgana i zmartwiona do granic swej wytrzymałości. Nie mam pojęcia, jak rozwiązać sytuację. Nie wiem, co z fantem począć. Nie wiem, jak zapobiec dalszym poczęciom.

Siedziałam z Władkiem lat 94 na swojej kanapce. Było miło, wypiliśmy po raz 1347 bruderszafta (Władek lat 94 zawsze nalega na wypicie brudzia, a ja skrupulatnie to odliczam), grała muzyczka, ostatnio nastawiam się na Sławę, więc nastrój był - rzekłabym - przybylski, ja się rozmarzyłam i wzięłam do rąk laskę Władka lat 94, odstawiając ją na bok i robiąc więcej miejsca, gdy wtem zadzwonił domofon. tomaszka 2015! Powiedział, że idzie do mnie na górę z Pierwszą Damą!

Wpuściłam. Jak nie wpuścić Prezydenta 2015? Prezydent może wejść nawet w chwili intymnej. Prezydent jest kimś ważnym, jak spowiednik i wąż penetrujący od gastroskopii. Jak palec ginekologa badający tyłozgięcie macicy. Jak słońce, które wychyla się znad nocnej szarości i zagląda w oczy rozespanego, zbłąkanego podatnika. Jak tabletka od bólu głowy, która przemierza cały przewód pokarmowy, przedziera się przez kiszki, jelita grube oraz cienkie, by dotrzeć do zwieraczy.
Prezydent to nie byle kto.

Zatem pozwoliłam wejść. tomaszka 2015 to tłuścioch, który postanowił schudnąć, zresztą zawsze swoje partnerki wybiera chudsze, mogłam więc liczyć, że będzie się starać. Miałam rację. Odgłosy kroków na stopniach klatki schodowej dotarły do mnie już po 20 sekundach. Zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi.
- Ciociu, pozwól - rzekł w progu tomaszka 2015. - To jest Mariola.
Zobaczyłam kobietę opaloną mahoniowo, wildecką miłośniczkę starych modeli BMW, słuchaczkę bumc bumc bumc oraz różowo pomalowane płytki paznokci!

Porcie rozbitków -
Nadziejo zrozpaczonych -
Opiekunko rodzin -
Strażniczko młodzieży -
Podporo wdów -
Matko sierot -
Zbawienie umierających -
Pani naszych losów -
Bramo do przybytków niebieskich -
Królowo nieba i ziemi -

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata — zmiłuj się nad nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata — zmiłuj się nad nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata — zmiłuj się nad nami.

Przepraszam, nie mam siły dziś dokończyć historii. Muszę się zebrać. Może jutro?

środa, 9 czerwca 2010

Megalaski a pomyślność gospodarcza kraju

Większość moich sąsiadek to tabloidki. Pozują, wdzięczą się do obiektywu, robią wszystko by wypadły pięknie i idealnie, ale potem i tak są niezadowolone. Wrzucają zdjęcia do komputera i przeważnie coś im nie pasuje: "usuń zmarszczkę", "zmniejsz brzuszek", "cofnij ząbek". Dlatego powiedziałam krewniakowi, że nie mamy co liczyć na medialne wyobrażenia o elektoracie, na fotografie, relacje telewizyjne, zeznania świadków, tylko musimy wyjść na rekonesans.

tomaszka 2015 podał mi ramię i ruszyliśmy na spacer po poznańskiej Wildzie.
- Byłeś w Hohle Fels? - spytałam.
- Nie.
- A słyszałeś o Wenus?
- Tak, druga planeta od Słońca.
- Idzie mi o Wenus z megasromem.
- Co?!
- A byłeś w Willendorfie?
- Nie.
- Wenus z Willendorfu ma ogromnych rozmiarów tyłek.
- Nie idziemy za wolno?
- Celowo idziemy takim tempem, by elektorat nas wyprzedzał - wyjaśniłam.
- Ale po co?
- Patrz na pupy!

Prezydent 2015 ochoczo odniósł się do prośby. Aż mnie to denerwowało, bo zamiast naukowej obiektywności, rezerwy i opanowania niemal wpychał nochala między pośladki wyprzedzających nas kobiet. A to przyspieszał, a to zwalniał tempo, w ślad za jakością żeńskiego zadka. Przygarbiony zmienił się w konia pociągowego, a nie dżentelmena o najwyższych aspiracjach, którzy prowadzi dostojnie swoją ciocię na spacer.
- Uspokój się! - osadziłam tego muła na miejscu. - Patrz na gabaryty. Musisz określić, czy damskim tyłkom bliżej do hotentockich pup czy może do kruchutkiej dupki z wydmuszki, jak śpiewał pewien bard.

tomaszka 2015 zrobił głupią minę, więc musiałam mu opowiedzieć o steatopygii, o tym, że tłuszcz odkłada się tylko w pośladkach i jakie ma to ekonomiczne konsekwencje.
- Czyli mówisz, ciociu, że Polki odchudzają się, bo czują bezpieczeństwo materialne?
- Tak, to w czasach głodu i niedostatku mężczyźni ślinią się na widok kobiet o szerokich biodrach i otłuszczonym zadzie. Tak jest u Hotentotów.
- Czyli co?
- Oj, pomyśl. Patrz na pupy swego elektoratu i dopasuj do nich swój program wyborczy!
- Znaczy, że nie powinienem skupiać się na gospodarce?
- Na razie nie myśl do przodu. Na razie myśl o pupach!

tomaszka 2015 znowu się zamyślił.
To był udany spacer.

wtorek, 8 czerwca 2010

Kraina Chichów.

Postanowiłam zadzwonić do Lucjana Kutaśko.
- Złowiłem lina! - przywitał mnie radośnie.
- A może Sznura z Leningradu? - zadrwiłam złośliwie.
- Że co?
- Sznur! "Wybory"! "Połnyj pizdiec"! ( http://www.youtube.com/watch?v=pVXyC0z450Y - przyp. red.)
- Pani Adelu, co się dzieje?
- To ja się pytam: co z projektem?
- Eee...
- Czy ty zapomniałeś, że jesteś przede wszystkim szefem sztabu wyborczego tomaszka 2015? Ty od koncepcji jesteś, nie od lina!
- A ja takie ładne fotografie zrobiłem!
Co za idiota. Rzuciłam słuchawką.

Potem poczułam się przygnębiona. Mam pecha co do Kutaśki, bo dzwonię do niego w nieszczęśliwych momentach, a to dobry człowiek, tylko do pomyślunku nieskory. Wszystko jednak wynagradza jego uczynność i wykonywanie poleceń bez szemrania. Wiem to na pewno. Robi skrupulatnie zakupy, iska pasożyty we włosach dzieci, nie myje okien pod słońce. Prowadzi akcje edukacyjne dotyczące szczotkowania zębów wśród dzieci cygańskich, organizuje kursy salsy w domach starców, zbiera kostki lodu dla ratowania topniejącej Grenlandii. Udziela rad przyszłym topielcom, rozdając plastikowe brzytwy, wymyśla potrzebne przykościelne akcje akcje typu "daj wnuczkowi alkomat!", osłabia widmo fiskalizmu, namawiając podatników do zwracania się do urzędniczek per "skarbie". I wszystko uwiecznia na fotografiach. Ech, te zdjęcia!

I tu mnie olśniło. Nie taki głupi Kutaśko, jak moczenie kija by wskazywało! Przecież na zdjęciach nie liczą się fotografowane obiekty, ludzie, przyroda, lecz emocje. I wspomnienia, które niosą ich wywrotkowy ładunek. Znaczy czasem taki duży, że ciężarówka jest potrzebna. Pewnie dlatego nastała moda na robienie zdjęć i filmowanie porodów. Tak, niegłupi Kutaśko. Jego koncepcja prowadzenia kampanii zmierza ku przekazie opartym na obrazie. Stworzyć nowy, lepszy świat za pomocą kadru i ujęcia. Nie dzięki słowu, jak chciał mierny Jonathan Carroll, lecz bardziej pójść śladem Siergieja Eisensteina. Tak, Kutaśko musi przebywać nad wodą.

Zadzwoniłam od razu do Prezydenta 2015.
- tomaszka, masz jakieś dobre zdjęcia?
- Tak. Pamela Anderson, młoda Katarzyna Fig...
- Dość! Idzie mi o twoje fotografie. Takie, na których dobrze wyszedłeś
- Mam, ale są dość stare. Raczej jestem zdrowy.
- O czym ty mówisz?
- Ostatni Roentgen robiłem przy okazji leczenia zęba. To chyba była prawa górna szóstka...

Odłożyłam słuchawkę. Nie mam dziś szczęścia do telefonów.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Pewna Pani w konfesjonale.

Wyłożyłam wczoraj swoją czerwona poduszeczkę na parapet i po chwili zauważyłam, jak Władek lat 94 wyszedł z niedzielnej mszy z kościoła. Zadarł głowę do góry, niby się uśmiechnął, ale był to bardziej grymas. Myślę, że był nieco sfrustrowany, bo odmówiłam mu wcześniej pójścia na tańce, ale ja naprawdę nie przepadam za muzyką klubową. On zaś tego nie potrafi zrozumieć. Jak typowy samiec z przerośniętym ego, co stwierdzam z żalem, bo to przecież były Akowiec z kanałową przeszłością Powstania Warszawskiego.
- Adela - krzykliwie zaczepił mnie z poziomu poznańskiego bruku. - Mogę wejść?
- Oczywiście, aniele! - odpowiedziałam, wzięłam poduszeczkę i zamknęłam okno.

Na moje 4 piętro mój sąsiad wspina się około 12 minut (czas po wielekroć był zweryfikowany), więc szybko poszłam zrobić sobie makijaż i założyć pończochy samonośne. Dziś jednak uwinął się w 11 minut i nie zdążyłam założyć kolczyków.
- Adela - spytał od progu zasapany Władek lat 94. - A po co ty tak często spozierasz na ulicę?
- Poznaję ludzkie grzechy z lotu ptaka.
- Najlepiej je poznać, siedząc w konfesjonale!
- No ja tam nie wejdę!
I wtedy Władek lat 94 mnie zaskoczył. Spisał się lepiej od wszystkich, którzy przesyłali mi linki na różne blogi kobiet. On mi podał taki adres: http://www.pewnapani.blogspot.com/

Włączyłam komputer i potem wspólnie z Władkiem lat 94 czytaliśmy z wypiekami.

Za jakiś czas wleciał tomaszka 2015. Jak zwykle wtedy, gdy rodził się fajny klimat, kiedy Władek lat 94 odkładał swoją laskę, robiąc przy okazji różne nieprzyzwoite propozycje.
- Ciociu, masz jakieś wypieki?
- Na twarzy! - odrzekłam złośliwie.
- Szkoda, miałem ochotę na coś słodkiego!
Tym mnie zranił. Kobieta niezależnie od wieku myśli, że jej rumieńce są słodkie. Ale nie mogłam się na niego obrazić. Był przecież moim protegowanym, któremu załatwię noclegi w Pałacu Namiestnikowskim. Nie mogłam go przecież potraktować czymś podobnym do słów arcybiskupa Nycza, które skierował do matki błogosławionego księdza Popiełuszki: "dziękujemy pani za męczennika". Która matka rodzi z myślą o męczeństwie dziecka?
Prezydencie 2015 - zaczęłam. - Znaleźliśmy z Władkiem niezagospodarowany elektorat. To kobiety, które się skonfesjonaliły!
tomaszka 2015 usiadł przed monitorem komputera, zagłębił się w lekturze, a potem mądrze zamyślił. Myślę, że jutro zdam relację, co mu przyszło do głowy...

niedziela, 6 czerwca 2010

Ziarno niedzielnego sacrum, czyli nie tylko o kobietach, które się skonfesjonaliły.

Chyba natknęłam się na kobiecy blog, który wreszcie mnie zaintrygował na dobre. Póki co wysłałam list do jej autorki, ale nie dostałam jeszcze żadnej odpowiedzi. Autorka jest dla mnie anonimowa, z tymże już teraz mogę napisać do czego mnie jej wpisy natchnęły.

Otóż dziś jest niedziela, Dzień Pański, więc mogę podzielić się swymi przemyśleniami. Kobiety dzielę kościelnie. Sama należę do grupy ambonowej. Wchodzę na mównicę i strzelam kazanie, podobnie jak myśliwi robią to do dzików. Różnica między myśliwymi a mną, czy też księżmi jest taka, że pierwsi wdrapują się na ambonę i przysypiają w oczekiwaniu na dziki. Natomiast w kościele zdarza się, że dziki ksiądz strzela kazaniem z ambony podczas gdy wierni przysypiają. Ale zawsze chodzi o upolowanie zwierzyny. Ja wchodzę na ambonę z nieco innych przyczyn. Mam po prostu dobry widok, a za sobą ołtarz, czyli Potęgę. I mogę mówić na Potęgę. A to lubię, choć może powinnam nareszcie wziąć się za zbieranie na tacę.

Większość kobiet idzie nawą, znaczy robi tłum. Mnie to osobiście boli, bo w każdej istocie jest jakieś ziarnko indywidualności, ale nie jest tak u "nawówek". Nawówki od tirówek zwykle różnią się wymówkami. Ale ja nie chciałam pisać o występkach tylko o pokajaniu się. Nawówki właśnie dobre są w kajaniu się oraz fałszowaniu pieśni kościelnych. Radość sprawia im zagłuszenie śpiewem stojącej obok innej nawówki. Zwykle mają spłaszczone kolana, bo lubią trawić życie na klęcząco. Wśród nawówek są podgrupy, najliczniejesze są główne, ale interesujące są nawówki zboczone.

Konfesjonałki też mają płaskie kolana, ale w odróżnieniu od nawówek wolą szept od krzyku, zwanego zaciąganym śpiewem. To kobiety grzeszne, ale żyjące w świadomości grzechu. Potrafią np. powiedzieć: "Grzechu, jak ja cię nienawidzę!". Dlatego się skonfesjonaliły. Zresztą to stara chińska tradycja wzięta od Konfesjusza. Konfesjusz natchnął się na swoją ideę, gdy klęczał przed radiowozem Policji, co szczęśliwie zostało uwiecznione na zdjęciu. Dlatego konfesjonały można znaleźć zarówno w kościele, jak i na komisariacie. Ale konfesjonałki raczej wybierają mężczyzn umundurowanych w sutanny.

Są jeszcze zakuliski, czyli kobiety które toczą swoje życie w zakrystiach. Zakuliski to kobiety ambitne, które chcą wpływać na dzieje i wiedzieć co się dzieje. Bo nadzieję dają sterowane sprytnie ambonówki, takie jak ja, ale wpływ na losy mają właśnie zakuliski. Zakuliski wiedzą co w trawie piszczy i znają ruchy "spod-komżowe". Ponadto są zdolne do życia w komunii. Zamiast rosołu wolą gotować barszcz. Są zarówno pro-boszcz, jak i pro-barszcz. Stawiają też na pro-kreację, bo zwykle są już przekwitłe i to nie ich kłopot.

Jest jeszcze jedna grupa. Specyficzna i ekskluzywna. To habitki. Życie przechodzą w jednej parze butów, dlatego swoją służbę zakonną zaczynają na wysokich obcasach. Lubią erotyczną bieliznę i opalać brzuchy w solarium. Depilują tylko uda, łydki pozostawiając owłosione. Nigdy nie zapominają o porannej i wieczornej gimnastyce, bo habitus to wg Arytotelesa sprawność. A bez tego nie ma owocnego działania. Znane z działalności misyjnej. Nauczyły Meksykanów rzucania lassem. Do dziś nie rozstają się z różańcami. Mają krągłe biodra, ale o talii nic nie wiadomo. Mogą trzymać asa w rękawie. Są posłuszne i zmartwione.

No dobrze, już nie zanudzam. Ładny dzionek się zapowiada, więc wyciągnę swoją czerwoną poduszeczkę na parapet. Na ulicy zawsze coś ciekawego się wydarzy...