niedziela, 6 czerwca 2010

Ziarno niedzielnego sacrum, czyli nie tylko o kobietach, które się skonfesjonaliły.

Chyba natknęłam się na kobiecy blog, który wreszcie mnie zaintrygował na dobre. Póki co wysłałam list do jej autorki, ale nie dostałam jeszcze żadnej odpowiedzi. Autorka jest dla mnie anonimowa, z tymże już teraz mogę napisać do czego mnie jej wpisy natchnęły.

Otóż dziś jest niedziela, Dzień Pański, więc mogę podzielić się swymi przemyśleniami. Kobiety dzielę kościelnie. Sama należę do grupy ambonowej. Wchodzę na mównicę i strzelam kazanie, podobnie jak myśliwi robią to do dzików. Różnica między myśliwymi a mną, czy też księżmi jest taka, że pierwsi wdrapują się na ambonę i przysypiają w oczekiwaniu na dziki. Natomiast w kościele zdarza się, że dziki ksiądz strzela kazaniem z ambony podczas gdy wierni przysypiają. Ale zawsze chodzi o upolowanie zwierzyny. Ja wchodzę na ambonę z nieco innych przyczyn. Mam po prostu dobry widok, a za sobą ołtarz, czyli Potęgę. I mogę mówić na Potęgę. A to lubię, choć może powinnam nareszcie wziąć się za zbieranie na tacę.

Większość kobiet idzie nawą, znaczy robi tłum. Mnie to osobiście boli, bo w każdej istocie jest jakieś ziarnko indywidualności, ale nie jest tak u "nawówek". Nawówki od tirówek zwykle różnią się wymówkami. Ale ja nie chciałam pisać o występkach tylko o pokajaniu się. Nawówki właśnie dobre są w kajaniu się oraz fałszowaniu pieśni kościelnych. Radość sprawia im zagłuszenie śpiewem stojącej obok innej nawówki. Zwykle mają spłaszczone kolana, bo lubią trawić życie na klęcząco. Wśród nawówek są podgrupy, najliczniejesze są główne, ale interesujące są nawówki zboczone.

Konfesjonałki też mają płaskie kolana, ale w odróżnieniu od nawówek wolą szept od krzyku, zwanego zaciąganym śpiewem. To kobiety grzeszne, ale żyjące w świadomości grzechu. Potrafią np. powiedzieć: "Grzechu, jak ja cię nienawidzę!". Dlatego się skonfesjonaliły. Zresztą to stara chińska tradycja wzięta od Konfesjusza. Konfesjusz natchnął się na swoją ideę, gdy klęczał przed radiowozem Policji, co szczęśliwie zostało uwiecznione na zdjęciu. Dlatego konfesjonały można znaleźć zarówno w kościele, jak i na komisariacie. Ale konfesjonałki raczej wybierają mężczyzn umundurowanych w sutanny.

Są jeszcze zakuliski, czyli kobiety które toczą swoje życie w zakrystiach. Zakuliski to kobiety ambitne, które chcą wpływać na dzieje i wiedzieć co się dzieje. Bo nadzieję dają sterowane sprytnie ambonówki, takie jak ja, ale wpływ na losy mają właśnie zakuliski. Zakuliski wiedzą co w trawie piszczy i znają ruchy "spod-komżowe". Ponadto są zdolne do życia w komunii. Zamiast rosołu wolą gotować barszcz. Są zarówno pro-boszcz, jak i pro-barszcz. Stawiają też na pro-kreację, bo zwykle są już przekwitłe i to nie ich kłopot.

Jest jeszcze jedna grupa. Specyficzna i ekskluzywna. To habitki. Życie przechodzą w jednej parze butów, dlatego swoją służbę zakonną zaczynają na wysokich obcasach. Lubią erotyczną bieliznę i opalać brzuchy w solarium. Depilują tylko uda, łydki pozostawiając owłosione. Nigdy nie zapominają o porannej i wieczornej gimnastyce, bo habitus to wg Arytotelesa sprawność. A bez tego nie ma owocnego działania. Znane z działalności misyjnej. Nauczyły Meksykanów rzucania lassem. Do dziś nie rozstają się z różańcami. Mają krągłe biodra, ale o talii nic nie wiadomo. Mogą trzymać asa w rękawie. Są posłuszne i zmartwione.

No dobrze, już nie zanudzam. Ładny dzionek się zapowiada, więc wyciągnę swoją czerwoną poduszeczkę na parapet. Na ulicy zawsze coś ciekawego się wydarzy...

1 komentarz: