sobota, 28 grudnia 2013

HOROSKOP dla Polski na 2014 ROK.

Władek lat 97 uklęknął przede mną na prawe kolano, potem przekrzywił głowę, podstawiając ucho pod moje wargi i szepnął:
- Adela, czy ja cię w przyszłym roku wychędożę?

Palnęłam głupola z otwartej ręki, a potem wytarmosiłam mu małżowinę.
- Dziś jest czas na wróżbę dla Polski, a nie dla jej nikczemnych obywateli! - Powstaniec lat 97 skulił uszy po sobie. - Skąd pochodzisz, obwiesiu?
- Z Mazowsza - odrzekł.
I to był początek moejgo horoskopu na 2014 rok dla ojczyzny najmilszej:

MAZOWSZE

Mazowsze zostanie najechane przez Szweda. Tym samym skończy się raj dla urzędników wszystkich urzędów centralnych. Mieszkańcom nie będzie działać centralne ogrzewanie, bo Skandynawowie lubią zimny chów. W rolnictwie zapowiadają się wysokie zbiory marchewki oraz buraka pastewnego. W gospodarce biznesmeni z Mazowsza postawią na innowacyjność i zaczną produkować rynny nowego pomysłu, czym zachwyci się cały świat budowlany, szzcególnie wyspiarskie państwa z tropików.

WIELKOPOLSKA

W Poznaniu mieszkańcy tak zachwycili się kibicami irlandzkimi, że w 2014 roku większość wyjedzie do Dublinu, by tam pracować na bilety na mecze miejscowych drużyn. Stąd na stadion na Bułgarskiej przychodzić będą przede wszystkim kibole drużyn przyjezdnych. W czerwcu głośny będzie incydent z koziołkami, które zaczną skarżyć się migrenę. W lipcu odmówią trykania się, co do stolicy Wielkopolski ściągnie jeszcze więcej turystów z Nadrenii, Lotaryngii i Piemontu. Ponadto na Wielkanoc radni PiS powieszą na przydrożnej latarni dyrektor Teatru Ósmego Dnia Ewę Wójciak, na co radni lewicowi odpowiedzą w maju głaskaniem pupy arcybiskupa Paetza.

ŚLĄSK GÓRNY Z WROCŁAWSKIM DOŁEM

Mieszkańcy tego regionu zaczną szwargotać po niemiecku. Kiedy w marcu GKS Katowice pokona Bayern Monachium, wtedy mściwi zachodni sąsiedzi zamkną granice, bezczelnie łamiąc traktaty z Schengen. Zawiedzeni Ślązacy zaatakują browar w Tychach, likwidując wszystkie zapasy złotego trunku. Tym samym Śląsk legnie pokotem, co spowoduje ponowne przyłączenie do Polski. Uraduje to szczególnie Szwedów, którzy nadal będą stacjonować w Warszawie. Tak oto czarne złoto w postaci węgla kamiennego wyjedzie do Sztokholmu.

POLESIE

W tym roku drzewa w regionie zaczną rosnąć szybko jak trawa po deszczu. Mieszkańcy Polesia jeszcze bardziej poczują, że żyją w cieniu. Zwielokrotnią się przypadki depresji oraz emigracji za słońcem i chlebem, bo przecież pszenica i żyto w lasach nie rosną. Ci, którzy pozostaną, zostaną bartnikami, zielarzami i kłusownikami. W sierpniu patriotyzmem wykażą się drwale, ale ich krwawe powstanie skończy się z nastaniem grudniowych mrozów, gdyż stępią się im piły i siekiery.

BIESZCZADY, TATRY I SUDETY

Górale na początku nadchodzącego wypiją morze gorzały, przez co nie zapamiętają większości roku 2014, od marca aż do grudnia lecząc kaca. Pić będą w solidarności ludów z nizin, które podbił Szwed. Szczególnie w Pieninach będą pamiętać, że przed najazdem Szweda Polska była Chrystusem Narodów. W lutym odbędą się szczycie Trzech Koron uroczyste ceremonie mszalne, podczas których podsycone zostaną nastroje wyzwoleńcze. Sycony miód działa jednak podobnie jak gorzałka, więc i tam patrioci legną.

LUBELSZCZYZNA

Jedyna pomyślna wróżba dotyczy tego regionu. Tutaj ludzie zajmą się rozwojem wewnętrznym, medytując i nie korzystając z promocji w sklepach sieciowych. Prezydent Lublina nawiąże drogą telekinezy bliskie kontakty dyplomatyczne z Dalaj Lamą. Dużo mieszkańców przeczyta "Sztukmistrza z Lublina" i przejdzie na judaizm. Inni zwrócą swe zainteresowania ku totemizmowi, duchowni katolicy zaczną zrzucać sutanny. Na szczęście policja municypalna złapie wszystkich ekshibicjonistów i deportuje ich do Watykanu.

Amen.

piątek, 27 grudnia 2013

HOROSKOP dla świata na 2014 ROK

W 2014 roku ludzkość jeszcze nie poradzi sobie ze zniszczeniem własnego gatunku, co zmusza mnie do napisania cyklu horoskopów. Zatem do dzieła!

EUROPA

W Czechach narodzi się nowy papież. Jeżeli jego rodacy nie sprowadzą go na ateizm, to będzie mieć szansę na wybór na głowę Kościoła podczas konklawe za lat 71, tj. w 2085 roku. Obywatele Danii bardzo w tym roku przytyją, podobnie jak Mołdawianie, ale tym drugim brzuchy spęcznieją z głodu. W Hiszpanii spadnie wysokie napięcie, zaś Niemcy będę płynąć z prądem polityki kanclerz Angeli. Polskę może czekać wojna religijna, bo Szwedzi będą mieli zakusy na kradzież korony Chrystusa Narodów. Są też dobre wiadomości: w Szwajcarii jak dotychczas będą pasły się fioletowe krowy, a Włosi będą nadal produkowali ser szwajcarski, Austriacy zaś kontynuować będą swoje gadanie.

AZJA

Wszystko wskazuje, że Laos stanie się nową światową potęgą gospodarczą. Znacjonalizowany przemysł produkcji wykałaczek podbije fast-foody na całym globie. Z kolei w Mongolii rozwinie się sieć mobilnych giełd papierów wartościowych pod nazwą Jurta-Cash. Chińskie czynniki partyjne zdecydują zaś o postawieniu gór na szczytach, zaś podnóżami do góry. Będzie to sposób na zintensyfikowanie turystyki wysokogórskiej w ich kraju. Natomiast w Indiach nastąpi wolta. Teraz mieszkańcy tego starożytnego kraju będą gwałcić wyłącznie podróżujących mężczyzn.
Mekka zostanie przeniesiona do Medyny, a Medyna do Bagdadu.

AMERYKA PÓŁNOCNA

Rząd USA wreszcie dostrzeże zagrożenia demograficzne i zmusi Latynosów do używania prezerwatyw, czym wzbudzi opór amerykańskiego episkopatu. Arcybiskup O'Michaly trafi przez to na długie lata do więzienia. Zamiast finału Super Bowl i rozgrywek NBA oraz NHL popularniejsze staną się widowiska z pożeraniem przez lwy chrześcijan. W Kanadzie będzie spokojnie. Przy granicy z Alaską prężni mieszkańcy Ottawy zasieją pola marihuany. Powstaną nowe szlaki przemytu narkotyków przez Meksyk i Amerykę Środkową do Kolumbii oraz Wenezueli. Hollywood porzuci kino i zacznie wystawiać sztuki teatralne. A Las Chicago zostanie nowym centrum rozrywki.

AMERYKA POŁUDNIOWA

Podczas pielgrzymki do Argentyny Franciszek I zajmie Malediwy, na co korona brytyjska odpowie atakiem z cieśniny Gibraltar. Gorące modły katolików z całej Ameryki Południowej sprawią, że angielska flotylla natknie się na ławicę wielorybów z ekologami z całego świata na ich grzbietach. Anglicy wycofają się z ataku, a Franciszek ustanowi nuncjusza na Falklandach i będzie to prawdopodobnie polski biskup, który pełnił niedawno posługę na Dominikanie. Najwięszka pomyślność dotknie natomiast Peruwiańczyków. Zaczną oni sprzedawać ordery uśmiechu, tworząc chłonny rynek wśród premierów z całego globu.

AFRYKA

Zarówno Arabowie, jak i Zulusi, a także wszystkie plemiona Afryki Środkowej zaczną żyć problemem gender, przez co Czarny Ląd ścieknie krwią. Arabki będą podcinały szyje swym niegenderowym mężom, natomiast mężczyźni Tutu nie będą zwracali uwagi na kobiety. Zaczną się migracje, które jako pierwsze w dziejach będą miały podłoże kulturowe, a nie ekonomiczne - jak do tej pory. Stąd też Afrykanie staną w awangardzie ludzkości i Pan Bóg najbardziej im będzie sprzyjał.

AUSTRALIA I OCEANIA

Nastąpi powstanie Aborygenów i Maorysów, które będzie protestem przeciw rządom Australii i Nowej Zelandii. Biali politycy tych państw sprowadzą bowiem najlepszych chirurgów plastycznych i kosmetologów, by wyprostowali i wygładzili rysy autochtonom. Powstanie tubylców spotka się z życzliwym przyjęciem opinii śwaitowej, po tym jak premier Australii zostanie ugodzony bumerangiem. Sprawa przez to będzie wracać, ale chirurdzy nie - oni jak wyjadą i to już na stałe. Ponadto mieszkańcy tego rejonu świata chwalić będą sobie przede wszystkim pogodę.

Czego i Państwu życzę w Nowym 2014 Roku.

czwartek, 26 grudnia 2013

Polska kadra porno.

– Nie znam nikogo lepszego – powiedział Władek lat 97, który już za kilka dni będzie powstańcem lat 98.
– Ale o co chodzi? – zdziwiłam się.
– O prawdę.

Polacy coraz częściej zabiegają o faktyczny przebieg przeszłych wydarzeń. Chcą niezakłamanych paragonów, niezafałszowanych deklaracji miłości, zaś nierzeczywistych planów na przyszłość wypierają się. Tacy są Polacy, tacy są Europejczycy, tacy są Eskimosi. (Wspominam o ostatnich, bo nie wiem, do jakiego kontynentu ich przypisać.)

– Ale o co chodzi? – ponowiłam pytanie.
– Idę w branżę porno – obwieścił AK-owiec. – Tylko ona dotyka sedna, wdzierając się w dziesiątkę prawdziwej egzystencji, reszta ludzkiej działalności zakłamuje świat realny. Ja chcę nareszcie żyć w zgodzie z naturą! – dodał już w tonie histerycznym.
– Będziesz masażystą?
– Też.
– Znaczy w jakim charakterze tam się widzisz?
– Będę selekcjonerem.
– Kim? – prychnęłam. – Jak Kim Dzong Il?
– Oj, Adela, znowu kpisz – wytknął mi. – Nasza ojczyzna potrzebuje prawdziwej reprezentacji. Nie kopaczy piłek różnego kształtu i rozmiaru, nie skoczków narciarskich, nie medalistów olimpijskich! Polska żąda twardej miłości!
– A znajdziesz w kadrze miejsce na czułość?
– Może na ławce rezerwowej – oznajmił powstaniec po chwili zastanowienia. – Twarda miłość musi być twarda, bo zmierzy się z innymi reprezentacjami. Czuła taktyka zawsze przegra z miłością francuską czy hiszpańską, a my nastawiamy się na zwycięstwo.
– My? To nie jesteś w kadrze sam?
– Na razie rozglądam się.
– I w tym celu przyszedłeś do mnie? – ucieszyłam się, od razu zastanawiając się na jakiej pozycji byłoby mi najwygodniej.
– Mieszkasz na najwyższym piętrze, to pomyślałem, że wyjdę na twój balkon i z wysokości popatrzę na kandydatki.
– Tylko kandydatki? – spytałam rozczarowana, że mnie pominął. – Mężczyźni tez muszą być! A wiesz, wyjdę z tobą na balkon.

Chwilę potem opieraliśmy się już na balustradzie i wymienialiśmy uwagi na temat wiernych, którzy akurat zmierzali na sumę do kościoła pw. Zmartwychwstania Pańskiego. Bo niby od kogo żądać większej miłości, jak nie od tych, którzy w jej poszukiwaniu zrywają się rankiem w świąteczny dzień tylko po to, by wysłuchać kilku słów o miłości głoszonych przez łajdaka z ambony?

środa, 25 grudnia 2013

Mrożąca krew w żyłach historia.

Środa jak to środa: jest po wtorku, ale przed czwartkiem – i nie jest to powalający początek historii. Ale coś tu jest z pomysłu Hitchcocka, który niczym sejsmolog zawsze szukał trzęsienia ziemi. Trochę też pomagają święta, które niby są, przeminą i długo przyjdzie czekać na kolejne, a wtorek wróci już niedługo, lecz stwarzają odpowiedni kontekst wobec którego nie można przejść obojętnie. A może można?
Nie wiem.

Z samego rana wpadła do mnie Gertruda lat 77.
– Adela, wikary biega nago przed kościołem! – wysapała z przerażeniem.
Ludzie często u mnie sapią, bo mieszkam na najwyższym piętrze wildeckiej kamienicy i trzeba mieć wielką kondycję, by przywitać mnie uśmiechem i wyrównanym oddechem.
– Całkowicie goły?
– No nie, ma koloratkę.
– Wikary zawsze był służbisty – oceniłam duchownego.
– Skarżył się wczoraj proboszczowi na bezsenność i ten dał mu przed snem Zolpidem, który przez głowę naszej parafii był dotąd używany jedynie rekreacyjnie.
– Co?
– Ambien, środek nasenny.
– No to wikary powinien chyba jeszcze spać?
– Właśnie, że nie! O 10 miał odprawiać mszę. Przynajmniej tak stało w rozpisce. Tymczasem wikarego nie dało się rozbudzić.
– Jak to? – zdziwiłam się. – Przecież sama mówiłaś, że lata z gołym dupskiem w parku przed kościołem.
– On lunatykuje.
Zasępiłam się. Somnambulik do wszystkiego jest zdolny. Mógł rozdeptać uśpione zimą kwiaty, rozwalić gazony, powyrywać krzaki. A park przed kościołem pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego był rekultywowany i cała poznańska Wilda była z niego dumna.
– Nic nie da się zrobić z nieświadomym swych czynów chuliganem – stwierdziłam. – W takim przypadku należy zerwać mu z szyi koloratkę, by nikt wandalizmu nie kojarzył z polskim duchowieństwem.
– Właśnie z tym przychodzę do ciebie. Adela, tylko ty temu podołasz!
– Ja?!
– No bo on nie na tej szyi ma koloratkę...

Ta informacja mnie zmroziła. Potem jednak wykonałam misję powierzoną mi przez wierny wildecki lud. Przyznam się, że nawet rozgrzałam się, biegając za ruchliwymi pośladkami wikarego. Gdy w końcu zerwałam koloratkę z szyjki sługi Bożego, to kapłan ocknął się, wyrywając się z objęć Morfeusza.
Po prostu stał się CUD!

wtorek, 24 grudnia 2013

Dostanę relikwię pod choinkę!

Władek lat 97 potrafi zaskoczyć. W tym roku stało się podobnie. Ledwo usłyszał o moim marzeniu posiadania relikwi, od razu siadł do komputera, a potem surfował po portalach, by znaleźć to, o czym marzyłam. Ja jednak jeszcze wtedy o tym nie wiedziałam.

Tak było tydzień temu. Najpierw się zdenerwowałam.
- Eee... - stwierdził powstaniec.
- Co stękasz, stary eee-kaczu?
- Eee...
- Co?
- E-bay.
- Sam sie ibej! - fuknęłam, bo poranek wigilijny zawsze naznaczony jest duża porcją emocji. Czy makowiec wyjdzie, czy karp się dosmaży, czy uszka w barszczu będą słyszeć głosy mówiących raz do roku zwierząt.
AK-owiec tylko zapisał coś sobie, ukłonił się bez słowa i wyszedł z miną obrażoną. Myślałam, że w tym roku więcej
się nie odezwie, przecież on zawsze lubił awanturować się, ale pomyliłam się.

Rano zadzwonił dzwonek. Podeszłam do drzwi. Byłam przekonana, że to sąsiadka, która lubi co roku dzielić się opłatkiem kupionym od wikarego z naszej parafii. Pomyliłam się, to był Władek.
- Tej, nie możesz się pośpieszyć z otwarciem drzwi? - wytknął niegrzecznie mój druh.
- Ale o co chodzi? - spytałam zmieszana.
- Smółka przestaje parować!
- Co proszę?
- Mam relikwię pod choinkę - AK-owiec uśmiechnął się z dumą, po czym podetknął mi pod nos korytko do pieczenia wielkanocnych bab.
- Wysoka temperatura pomieszała ci zmysły? - zatrwożyłam się. - Wielkanoc mylisz z Bozym Narodzeniem?
- Śmierdzą mi te relikwie - wyznał Władek.

Powstaniec to chłop na schwał. Jest bardzo wysokim mężczyzną, który swoje przeszedł na kolanach. Szczególnie w powstańczych kanałach wojennej Warszawy Anno Domini 1944. Z tego powodu rzadko się go czepiam. Dlatego i tym razem odwinęłam tylko folię z blachy.
- Co to za kupa na Wigilię? - zapiałam ze zdenerwowania.
- Relikwia - AK-owiec nie dał się zbić z tropu, więc nadal był zadowolony z siebie. - Smółka Jezuska - obwieścił.

Spojrzałam jedynie na kupkę Zbawiciela, a potem zamknęłam skarb w szkatułce.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

O kierunkach rozwoju feminizmu.

Oczywiście, powinnyśmy przejąć władzę. My kobiety. To nie podlega dyskusji. Stanie się to nawet prędzej, niż później. Najpierw wprowadzimy parytet, a opornych AK-owców wyślemy do sklepów monopolowych. Niech w bramach zapijają smutki. Potem pijakom wstrzykniemy Esperal, kobieciarzom przetniemy nasieniowody, pozostałych utuczymy. Przystojnych wykorzystamy cieleśnie i oddamy transplantologom do doświadczeń. Ponoć ładni dawcy mają dobre nerki.

Niestety, większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że to za mało. Władza w demokracji się zmienia, wątroby się uodparniają, mężczyznom nieustannie tryska uszami sperma, a my pozostajemy bezradne, bo brutale wyżywają się w nocy na zwierzętach domowych. Biedne foksterierki, zagonione w kąt kotki Pusie...

Dlaczego do tej pory nie zmieniłyśmy strategii? Bo nie opanowujemy kluczowych pozycji w społeczeństwie! Po co zawładnąć traktorem, skoro za chwilę wprowadza się kombajn, na który gospodarz żony nie wpuści? Na co nam kobieta-górnik, skoro dziś samochody jeżdżą na biopaliwie, a niedługo będą jeździć na wodzie? Albo na tlenie? Po co nam śliczne spikerki, jeśli ludzie ściągają filmy z Internetu, unikając życzliwego uśmiechu osoby wprowadzającej w klimat filmu?
Wleciał do mnie Władek lat 97. Kiedyś w AK, dziś Anonimowy Kobieciarz. Obecnie neofita, ale nadal dobry chłopak. Od kilku dni na kursie dobrych manier.

- Adela, wynieść ci śmieci?
- Broń Boże! Sama to zrobię!

Te kursy uczące żądnych wiedzy praktycznej adeptów kultury osobistej są jednak do bani. Pomijają tyle czynników – społeczne konteksty, obiektywne imponderabilia, ważkie przesłania – że boję się o finalne produkty obywatelskiej socjalizacji.

Męski świat nastawił się na produkcję. Sukienek, wózków dziecięcych, pralinek, żelazek, suszarek do włosów, wody butelkowanej, szpilek, fartuszków, tipsów, sylikonu, botoksu, depilatorów i innych bajerów. Początkowo dałyśmy się na to nabrać, stając się żarłocznymi konsumentkami. Na całe szczęście pojawiły się feministki. One też zaczęły produkować, ale bardziej finezyjnie. Na przykład wylansowały modę na babo-chłopa. Potem poszły za ciosem, kreując model mężczyzny metroseksualnego. Słusznie, bo osłabiły męską dominację. Ale nie mają pomysłu na dalsze kroki. I przeciw temu protestuję.

Nie wyplenimy męskiego pierwiastka, bazując jedynie na produkcyjnej rywalizacji z samczym światem. Zapomniałyśmy bowiem o utylizacji i recyklingu, nie opanowując kluczowych dla świata profesji. Dlatego apeluję do kobiet, którym bliski jest ruch feministyczny: bądźmy śmieciarkami! Rywalizujmy z grabarzami przy kopaniu grobów! Przegońmy mężczyzn ze złomowisk! Naprzód, kochane! Do dzieła!

niedziela, 22 grudnia 2013

Kazanie na Czasie.

Bóg żyje w stanie ciągłego spełnienia. Jest sublimacją permanentnego orgazmu, bo jest szczęśliwy. To jest oczywiste, bo człowiek nie mógłby mieć Boga nieszczęśliwego, bo wtedy nasz Pan przestałby być Istotą idealną. Zatem Bóg jest szczęśliwy. Nie przeżywa cielesnych uniesień, bo nie ma ciała, ale wiadomo, że orgazm odbywa się w mózgu. Bóg to Mózg w ekstazie. Nie sądzę bym się myliła – po prostu tak sobie wyobrażam Najwyższego. To Esencja nirwany o najwyższym ekstrakcie. Niewidzialne półkule o nieskończonej ilości połączeń nerwowych. A może jednak nie mam racji?

Po co Bóg zajął się ludźmi? Owszem, stworzył nas w czasie orgazmu, ale jak On może teraz przypatrywać się cierpieniom i nadal się spełniać? I być szczęśliwym? Hę?
- Władek, jak ma na imię Bóg? – spytałam Władka lat 97.
- IHWH.
- Bingo, Włdk! Żydzi odczytali to jako Jehowah z bezdźwięcznym „h” na końcu. A imię napisali używając jedynie spółgłosek.
- Cholera, gdyby Rej żył wcześniej, Bóg mógłby mieć słowiańskie imię. Może Jęhówąh?
- Myślisz, że Jęhówąh byłby szczęśliwy z takim imieniem?
- Nie wiem, ale my byśmy byli narodem wybranym i pewnie przez to szczęśliwsi.
- Włdk, sprowadzasz rozmowę na manowce! Wyjaśnij, co znaczy imię Boga.
- Jestem, który jestem.
- Właśnie, Bóg jest Czasem.
- Adela, nie mylisz się czasem?
- Czasem tak, ale nie w tym wypadku. Jakie Bóg ma atrybuty?
- Jest wieczny.
- Właśnie, Czas się nie skończy.
- Jest dobry, miłosierny i sprawiedliwy.
- Czas goi rany.
- Jest bezcenny.
- Otóż to. Czas to pieniądz, dlatego relikwie idą jak woda.
- No, ale Bóg jest szczęśliwy. Ma non stop orgazm.
- Ty ośle lat 97! Gdybyś miał codziennie orgazm, to przeżyłbyś ich niemal 35 tysięcy! Byłbyś nieszczęśliwy!
- Mów za siebie, Adela.

Czasem Czas nie do wszystkich dociera. A Czas czerpie szczęście ze świadomości, że nigdy się nie skończy. Czas ma w głębokim poważaniu operacje plastyczne, terminy gwarancyjne oraz roszady na szachownicy. Dlatego dziś protestuję przede wszystkim przeciw szachistom w niedoczasie. Życie to nie jest blitz!