poniedziałek, 23 grudnia 2013

O kierunkach rozwoju feminizmu.

Oczywiście, powinnyśmy przejąć władzę. My kobiety. To nie podlega dyskusji. Stanie się to nawet prędzej, niż później. Najpierw wprowadzimy parytet, a opornych AK-owców wyślemy do sklepów monopolowych. Niech w bramach zapijają smutki. Potem pijakom wstrzykniemy Esperal, kobieciarzom przetniemy nasieniowody, pozostałych utuczymy. Przystojnych wykorzystamy cieleśnie i oddamy transplantologom do doświadczeń. Ponoć ładni dawcy mają dobre nerki.

Niestety, większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że to za mało. Władza w demokracji się zmienia, wątroby się uodparniają, mężczyznom nieustannie tryska uszami sperma, a my pozostajemy bezradne, bo brutale wyżywają się w nocy na zwierzętach domowych. Biedne foksterierki, zagonione w kąt kotki Pusie...

Dlaczego do tej pory nie zmieniłyśmy strategii? Bo nie opanowujemy kluczowych pozycji w społeczeństwie! Po co zawładnąć traktorem, skoro za chwilę wprowadza się kombajn, na który gospodarz żony nie wpuści? Na co nam kobieta-górnik, skoro dziś samochody jeżdżą na biopaliwie, a niedługo będą jeździć na wodzie? Albo na tlenie? Po co nam śliczne spikerki, jeśli ludzie ściągają filmy z Internetu, unikając życzliwego uśmiechu osoby wprowadzającej w klimat filmu?
Wleciał do mnie Władek lat 97. Kiedyś w AK, dziś Anonimowy Kobieciarz. Obecnie neofita, ale nadal dobry chłopak. Od kilku dni na kursie dobrych manier.

- Adela, wynieść ci śmieci?
- Broń Boże! Sama to zrobię!

Te kursy uczące żądnych wiedzy praktycznej adeptów kultury osobistej są jednak do bani. Pomijają tyle czynników – społeczne konteksty, obiektywne imponderabilia, ważkie przesłania – że boję się o finalne produkty obywatelskiej socjalizacji.

Męski świat nastawił się na produkcję. Sukienek, wózków dziecięcych, pralinek, żelazek, suszarek do włosów, wody butelkowanej, szpilek, fartuszków, tipsów, sylikonu, botoksu, depilatorów i innych bajerów. Początkowo dałyśmy się na to nabrać, stając się żarłocznymi konsumentkami. Na całe szczęście pojawiły się feministki. One też zaczęły produkować, ale bardziej finezyjnie. Na przykład wylansowały modę na babo-chłopa. Potem poszły za ciosem, kreując model mężczyzny metroseksualnego. Słusznie, bo osłabiły męską dominację. Ale nie mają pomysłu na dalsze kroki. I przeciw temu protestuję.

Nie wyplenimy męskiego pierwiastka, bazując jedynie na produkcyjnej rywalizacji z samczym światem. Zapomniałyśmy bowiem o utylizacji i recyklingu, nie opanowując kluczowych dla świata profesji. Dlatego apeluję do kobiet, którym bliski jest ruch feministyczny: bądźmy śmieciarkami! Rywalizujmy z grabarzami przy kopaniu grobów! Przegońmy mężczyzn ze złomowisk! Naprzód, kochane! Do dzieła!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz