wtorek, 23 stycznia 2018

Reni Beka

Oczywiście nikt nie naciągnie mnie na wynurzenia dotyczące wielkości plusa po 73, czyli określenia się metrykalnego, ale mogę wyjawić, że przede mną jeszcze niejeden flirt, romans i związana z nim nieuchronna awantura kończąca się kopniakiem w tyłek amanta poznającego kształt drewnianych stopni na klatce schodowej. Jest sprawą oczywistą, że mężczyznom należy zmywać głowę, możliwie jak najsolidniej i jak najczęściej, ale z terminarzem dostosowanym do osobniczych uwarunkowań. Kłopot mam jednak, gdy rzecz dotyczy huncwota, jedynego krewniaka, który nie odziedziczył po mnie zaradności, zapobiegliwości i trzeźwego spojrzenia na życie. Jednocześnie mam jakąś genetyczną słabość do niego, która uniemożliwia mi obsztorcowanie spokrewnionego smyka.

Ostatnio zapowiedział się, że odwiedzi mnie wraz z nową dziewczyną. Kilka lat temu przeżył przygodę z Mariolką, blacharą o długich i kolorowych tipsach, więc drżałam na samą myśl o nowym spotkaniu. Czy tym razem będę wpatrywać się w botoks? Silikon? A może w tatuaże?

tomasz.ka jak zwykle mnie zaskoczył.
– Ciociu, to jest Reni – przedstawił mi kobietę, podsuwając pod nos fotografię jakiejś młódki. – Reni, poznaj ciocię.
– Zwariowałeś? Czy ja jestem dziadem? Mam gadać do obrazu?
– Na razie niech ciocia dogada się z fotografią – uściślił łapserdak. – Zrobiłem to zdjęcie, gdy moczyła znużone stópki w jeziorze. Jest w koszulce i gaciach. Uznała, że to niestosowny strój, by podczas pierwszej wizyty pokazać się cioci naocznie.
– Nareszcie spotkałeś kogoś, kto ma więcej oleju w głowie.
– Ciocia nic nie powie Reni?
– Mam się zwrócić do zdjęcia?
– Muszę coś jej opowiedzieć. Wiem, że zależy jej na cioci opinii.
– To jakieś szaleństwo! Nazywa się Reni, a imię?
– Reni to imię.
– Od Renaty?
– Jej godność to Beka.
– Reni Beka?
– Jest bardzo wyważona. Cicho stąpa i trzyma język za zębami. Unosi się tylko w poważnych sytuacjach…
– Zlała cię? – popatrzyłam przeciągle na huncwota.
– Postaram się ją tu sprowadzić. Będzie wyglądała szykowniej niż na fotografii.


Przyznaję, że byłam zaskoczona. Beka w naszej rodzinie? Co to za pomysł? Coś w tej sytuacji nie grało. Wyczuwałam jakiś fałsz w tej melodii. Mogłam się jednak mylić, więc postanowiłam poczekać na dalszy rozwój wypadków.