piątek, 18 marca 2016

Zrealizuj wiosenne plany!

– Muszę wypełnić i złożyć roczny PIT. Bardzo się tym denerwuję – żaliła się Dziunia lat 59.
– Nie marudź! Zrealizuj wiosenne plany – odrzekła Kunia lat 90.
– Noce coraz krótsze, potrzebuję szybkiego gacha. Wydaje mi się, że powinien być młodszy od poprzednich – zastanawiała się Malwina lat 92.
– Precz z palcówą! Zrealizuj wiosenne plany! – zachęcała Kunia.
– W okresie Wielkiego Postu lubię chudnąć, tymczasem tego roku jest tak ciepło, że nie pozbywam się tłuszczu – stwierdziła zatroskana Gertruda lat 77.
– Nie bądź pulchna! Zrealizuj wiosenne plany! – dociskała Kunia.

Stałyśmy w ogonku przed sklepem na dole, czekając na przyjazd dostawczaka z piekarni ze świeżym pieczywem z nocnego wypieku oraz wystawiając twarze do wiosennego słońca. Akurat przebudzało się po jeszcze względnie długiej nocy i lizało wykwitłą na naszych twarzach tęsknotę za cieplejszymi dniami.

– Powinnam zacząć się pakować – obwieściłam. – Zastanawiam się, ile wziąć książek ze sobą do Szczecina.
– Uważaj na każdą stronę, okładkę i grzbiet! – ostrzegła mnie Kunia. – W każdym razie zrealizuj wiosenne plany!
– Chciałam kupić na balkon pnące róże, ale chyba zdecyduję się na zwisające pelargonie – mruknęła Pela lat 83.
– Zakwitnij i zrealizuj wiosenne plany!
– Znaczy mam jednak kupić róże?
– Zrealizuj wiosenne plany!
– Przez całe życie byłam abstynentką – wyznała Elwira lat 79 – teraz jednak naszła mnie ochota, by się urżnąć. Dziewczyny, wpadniecie na moją libację, jeśli ją zorganizuję?
– Zrealizuj wiosenne plany! – jako pierwsza zgłosiła swój akces Kunia.
– Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia – zanuciła Balbina lat 42, która zaczynała cierpieć na demencję starczą.
– Zrealizuj wiosenne plany!
– Kunia, a jakie ty masz plany na wiosnę?- spytałam.
– Będę pilnować byście zrealizowały wiosenne plany! – wypaliła przyjaciółka.

Zrozumiałyśmy, że nie skończy się na czczym gadaniu i będziemy musiały się wziąć w garść, by zrealizować w całości swoje plany.

środa, 16 marca 2016

Nie tylko

– Co to znaczy „nie tylko”? – rzuciła w kolejkową przestrzeń Kunia lat 90.

Jak co dzień stałyśmy w ogonku przed składem na dole, wypatrując przyjazdu furgonu z piekarni, który miał dowieźć świeże pieczywo z nocnego wypieku. Trudno ustawiać się o takiej porze na ulicy, ale my byłyśmy przywiązane do aromatu i smaku bułek oraz chleba z podpoznańskiej piekarni.

– Hę? – zahęchała – Dziunia lat 59.
Gertruda lat 77 stanie w kolejce rozpoczynała od klepania pacierza, ale teraz przerwała niespodziewanie modlitwę:
– Nie tylko Bóg ma do mnie dostęp – wyszeptała.
– Hę? – Dziunia powtórzyła w grubiański sposób swoją zdziwiona rekację.
– Nie tylko poznańska Wilda jest dobra do mieszkania oraz ustawiania się przed sklepem spożywczym – oznajmiłam.
– Nietylko to był mój nauczyciel WueFu sprzed wojnia – przypomniała sobie Malwina lat 92. – Konstanty Nietylko. Przystojniak, chociaż kulawy. Lubił skakać przez skrzynię - Jak on to robił! – dodała z zachwytem. – Mnie osobiście zachęcił do koziołków.
– Poznańskich? – głupio indagowała Wacia lat 83.
– W Poznaniu są same barany – odcięła się Lwinka.
– Za to nie ma drobiu – odezwała się politycznie Kunia.
– Nie tylko poznańska Wilda jest piękna – rzuciłam w chłodne powietrze. – Są miejsca i miasta równie klimatyczne.
– Nie tylko chlebem odżywia się kobieta – mistycznie stwierdziła Trudzia.
– Żaden facet nie wejdzie mi w nie tylko – zarzekła się Otylia lat 83, która niedawno przeniosła się na poznańską Wildę z Jeżyc.
– Tam skarb, gdzie serce moje, co stwierdzili templariusze – odrobiłam zadanie domowe, więc mogłam pochwalić się nawet znajomością łaciny. – To dużo lepsze niż „sursum corda”. Bo mówi o celu, a nie o marzeniach.
– A wiecie, że Tereska z Kalkuty zostanie wkrótce świętą? – zaśmiała się Kunia. – Przecież to była albańska hetera, która gnębiła wokół siebie wszystkich dookoła!
– Nie tylko premier Szydło stanie w przeciągu kilku lat przed Trybunałem Stanu – kassandrycznie obwieściła Balbina lat 61. – Ponieważ nikt nie jest święty!
– Dlatego ja chcę przenieść swoją grzeszność w inne rejony.

Nie dopowiedziałam jednak puenty, bo nadjechał wóz z piekarni i przyćmił nas aromat świeżego pieczywa z nocnego wypieku.

poniedziałek, 14 marca 2016

Katolickie „Olaboga” Dziękczynne

Wczoraj na kościelnym podwórcu niesamowicie bawiłyśmy się po mszy świętej dla dzieci, w której najchętniej uczestniczyłymy, bo była krótsza i przez to na tacę sypałyśmy na miarę kieszonkowego dla sześcioletniego dziecka. Co się stało? Ano proboszcz przygotował dla wszystkich atrakcję pod hasłem KOD. Chodziło mu o Katolickie „Olaboga” Dziękczynne. Na początku byłyśmy zdezorientowane, nie wiedząc z czym ugryźć tę parafialną nowinkę. A tu chodziło tylko o lokalne rozpoczęcie całorocznej uroczystości 1050 lat od chrztu Polski. Niestety, nie wszystko poszło po myśli szefa lokalnej społeczności katolickiej.

Na początku wszystko rozpoczęło się według scenariusza przygotowanego przez proboszcza wraz z wikariuszem z parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie. Księża zaintonowali pieśń w następujących słowach:
– Nie ma już rusałek,
nie znajdziesz też driady.
Znikły Światowidy –
nie wytrzeszczaj gałek.
– Bogu będą dzięki – odśpiewały 50-letnie oraz nieco starsze owieczki z poznańskiej Wildy – Jezuskowi piękni.
– Nie mieści się w pale – szepnęła mi na ucho Kunia lat 90 – że nie ma rusałek.
Dzieci sypały płatkami kwiatów, jak podczas święta Bożego Ciała, tyle że sztucznymi wyprodukowanymi w Chinach, a wyznaczony do tej części pieśni kościelny już rozpoczął śpiewać drugą zwrotkę:
– Pogany – tułacze,
my – kościelne zręby...
I tu moja przyjaciółka wtrąciła się swym atesitycznym dyszkantem:
– wybito im zęby, byś zbierał na tacę – wrzasnęła Kunia, wcinając się.
– Bogu będą dzięki – odśpiewały 50-letnie oraz nieco starsze owieczki z poznańskiej Wildy – Jezuskowi piękni.
– Jakie „Bogu niech będą dzięki”?! – oburzył się przez megafon ksiądz proboszcz.
– Niech będą! – szalała Kunia.

Potem zaczęło się mordobicie. Olaboga, do tego mógł doprowadzić tylko KOD! Przynajmniej tak sobie wyobrażał to pewien mały bóg. A jak będzie? O tym zdecyduje duży Bóg. Przynajmniej my z Kunią bardzo na to liczymy.