poniedziałek, 14 marca 2016

Katolickie „Olaboga” Dziękczynne

Wczoraj na kościelnym podwórcu niesamowicie bawiłyśmy się po mszy świętej dla dzieci, w której najchętniej uczestniczyłymy, bo była krótsza i przez to na tacę sypałyśmy na miarę kieszonkowego dla sześcioletniego dziecka. Co się stało? Ano proboszcz przygotował dla wszystkich atrakcję pod hasłem KOD. Chodziło mu o Katolickie „Olaboga” Dziękczynne. Na początku byłyśmy zdezorientowane, nie wiedząc z czym ugryźć tę parafialną nowinkę. A tu chodziło tylko o lokalne rozpoczęcie całorocznej uroczystości 1050 lat od chrztu Polski. Niestety, nie wszystko poszło po myśli szefa lokalnej społeczności katolickiej.

Na początku wszystko rozpoczęło się według scenariusza przygotowanego przez proboszcza wraz z wikariuszem z parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie. Księża zaintonowali pieśń w następujących słowach:
– Nie ma już rusałek,
nie znajdziesz też driady.
Znikły Światowidy –
nie wytrzeszczaj gałek.
– Bogu będą dzięki – odśpiewały 50-letnie oraz nieco starsze owieczki z poznańskiej Wildy – Jezuskowi piękni.
– Nie mieści się w pale – szepnęła mi na ucho Kunia lat 90 – że nie ma rusałek.
Dzieci sypały płatkami kwiatów, jak podczas święta Bożego Ciała, tyle że sztucznymi wyprodukowanymi w Chinach, a wyznaczony do tej części pieśni kościelny już rozpoczął śpiewać drugą zwrotkę:
– Pogany – tułacze,
my – kościelne zręby...
I tu moja przyjaciółka wtrąciła się swym atesitycznym dyszkantem:
– wybito im zęby, byś zbierał na tacę – wrzasnęła Kunia, wcinając się.
– Bogu będą dzięki – odśpiewały 50-letnie oraz nieco starsze owieczki z poznańskiej Wildy – Jezuskowi piękni.
– Jakie „Bogu niech będą dzięki”?! – oburzył się przez megafon ksiądz proboszcz.
– Niech będą! – szalała Kunia.

Potem zaczęło się mordobicie. Olaboga, do tego mógł doprowadzić tylko KOD! Przynajmniej tak sobie wyobrażał to pewien mały bóg. A jak będzie? O tym zdecyduje duży Bóg. Przynajmniej my z Kunią bardzo na to liczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz