środa, 9 lutego 2011

Tarmosić wałkonia.

Dziś na schodach przed sklepem rozsiadł się Wacek lat 36, popijając coś mocnego dla rozgrzania organizmu z butelki ukrytej w papierowej torebce. Wacek junior został tak nazwany przez Wacława seniora lat 59 dla uczczenia dziadka, który jeszcze przed własnym zejściem też nosił to imię. Dziadek Wacka był eleganckim mężczyzną, który swego czasu i do mnie smalił cholewki, a ja nawet byłam gotowa się mu oddać, ale akurat wtedy dostał powołanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Po latach, gdy wrócił, już mi ochota przeszła, tym bardziej, gdy zobaczyłam, jak pokazuje chłopakom zachowane na pamiątkę onuce.

– Wacku, co ty tu się wałkonisz? – zaczepiłam młodziaka. – Dziadek dał ci przecież inne wzorce, przykładnie wykonując zawód ślusarza.
– Nie lubię mieć upaparnych rąk, pani Adelo.
– Ale kobiety tak nie znajdziesz.
– A co mi tam! – Wacek wzruszył ramionami. – Miłość sama mnie poszuka, a jak nie to dam sobie radę.
– Byłam wczoraj na zebraniu nieformalnej jeszcze grupy „Kobieta nowych czasów”. Wacku, nowoczesna dziewczyna prędzej cię za kratki pośle, niż zgodzi się na twoje wałkonienie. Choćby taka Brydzia lat około 30. Brygida poznała już polskie i hiszpańskie sale sądowe, a teraz chce wypełnić luki na tym odcinku.
– Sądzi pani, że teraz będzie procesować się we Francji? A może w Szwajcarii?
– To wszystko zależy od tego, jakiego obcokrajowca spotka w swoim miejscu pracy. Jeśli będzie to Anglik udający Greka to może poznać kodeksy karne w całej Europie.
– Dobrze, że mnie pani ostrzegła. To ja już będę tu siedzieć, nigdzie się nie ruszając. Wolę tarmosić wałkonia na wolności niż w pierdlu.
– Że co, Wacku? Co będziesz tarmosić?
– Wałkonia, pani Adelu.
– Nie rozumiem.
– Bóg widzi i nie grzmi! Dziwne, bo pani już mi truje. A w życiu przecież o to chodzi, by łyknąć gorzałki, potarmosić wałkonia i mieć kilka groszy na tacę dla księdza.

Fuknęłam na Wacka, bo gadał głupoty. Trunek z rana, nie dla barana. Dlatego nie chciałam tłumaczyć bęcwałowi, że są różne nowowczesne kobiety. Miłe dla oka, balsamiczne dla duszy i inspirujące dla każdego działkowca, który gotów byłby odłożyć grabki, oderwać się od przedwiosennej grządki i udać się za smugą kosmetyku rozsiewanego przez kobietę nowoczesną.
A wałkonia to trzeba tarmosić! I owszem, ale za uszy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz