piątek, 26 sierpnia 2011

Muzeum w 3D.

Postanowiłam poważnie się wziąć za odchamianie Władka lat 95. Postawiłam sobie ambitny cel. Chciałam odmienić kulturalnie AK-owca, by w kolejne stulecie swej egzystencji wkroczył w wypastowanych butach, ze świeżym oddechem, z garścią bon motów trzymanych za pazuchą oraz z wytwornymi manierami i erudycją powalającą rozbrojone kobiety na łoże z baldachimem.

Powstaniec próbował stawać okoniem, wyraźnie nie podobał się mu pomysł, jednak trafił do niego argument, że w piątki wstęp do muzeów jest bezpłatny. I tu spotkała nas nieprzyjemna niespodzianka.

– Chce pani sprzedać mi bilet? Mimo że w piątki zwiedzanie jest gratisowe? – oburzałam się w holu Muzeum Narodowego.
– Bezpłatne wejście jest jedynie w soboty – wyjaśniła kasjerka. – Tak jest od wielu lat. – Adela, kiedy ostatni raz byłaś w muzeum? – spytał czujnie Władek.
– Ostatnio oglądam eksponaty przez internet.
– Jest taka możliwość? – wtrąciła się kasjerka.
– To może przyjdziemy w jakąś sobotę? – zaproponował rodowity warszawiak, który przed laty przeprowadził się do stolicy Wielkopolski, spędzając kawał życia w Poznaniu. – Jutro jednak mi nie pasuje! – dodał zapobiegliwie.
– Poproszę o dwa bilety – poprosiłam z bólem serca. – Tylko ulgowe, bo my już nie pracujemy. Emerytami jesteśmy.
– Na pewno niektóre eksponaty przybliżą państwu wspomnienia z dzieciństwa...
– Gdzie są kapcie? – zainteresował się Władek.
– Jakie kapcie? – zdziwiła się kasjerka.
– Filcowe nakładki na obuwie – wytłumaczyłam.
– Nie mamy.
– Bez kapci nie wchodzę – uparł się Anonimowy Kobieciarz lat 95. – Ma pani załatwić mi bambosze! – Władek wycelował wskazujący palec w młodą bileterkę. – Ale już!
Kobieta przestraszyła się powstańca i pobiegła do innego pomieszczenia. Ja zaś podałam Władkowi chusteczkę, by otarł perlisty pot z czoła.
– Co cię napadło? Dlaczego upierasz się przy kapciach?
– Idzie mi o pełnię doznań, które mogą dać tylko współczesne narzędzia..
– Że co?
– Obrazy mają długość i szerokość. Trzeci wymiar może dać im tylko mój ślizg, którego nie osiągnę bez kapci.
– Chcesz się ślizgać?
– Zaliczę muzeum w 3D albo wcale!

Tymczasem przestraszona kasjerka wróciła z dwoma parami starych kapci. Gdy Władek nasuwał je na obuwie, zastanawiałam się nad problemem sztuki ślizgania w odniesieniu do sztuki w ogóle. Moje wątpliwości po chwili rozwiał AK-owiec. Gdy ślizgnął się mimo obrazów Fałata, to miałam wrażenie jakby śnieg topniał z drzew, a bociany Chełmońskiego wiły na nich swoje gniazdo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz