niedziela, 1 kwietnia 2012

Na poważnie.

Owszem, jest 1 kwietnia, ale nie spodziewałam się, że wikary z ambony przyzna uczciwie, że nie ma Boga. Wysłał potem kościelnego z tacą, ale jak nie ma Boga, to nie ma pieniędzy. Nikt nie wrzucił nawet grosza. Po mszy wyszłyśmy na ulicę, z przyzwyczajenia żegnając się przed ołtarzem.

– Nie czuję się dobrze bez Boga – wyznała Kunia lat 90.
– Trzeba pogadać z proboszczem – wtrącił się Władek lat 96. – Ja bym w kościele zorganizował kino. Jest dobra akustyka, ławki, nawet organista nie straciłby roboty, bo może zostać taperem.
– Wikary byłby bileterem – zaproponowałam, bo pomysł AK-owca, czyli byłego żołnierza AK oraz Anonimowego Kobieciarza w jednym bardzo mi się spodobał.
– Hipermarket! Zróbmy z kościoła sklep – stwierdziła Malwina lat 92. – Mięsny jest tak daleko, a tu miałabym pod bokiem...
– Chyba pod boczkiem – zachichotał powstaniec.
Wtedy przypomniałam sobie, że dziś jest Prima Aprilis.
– Władysławie, to niemożliwe, że Boga nie ma.
– Jak to? Ja tam wikaremu wierzę.
– W Boga nie wierzysz, a wikaremu tak? – wyrwała się Elwira lat 77.
– Bóg jest – ciągnęłam – gdyż istnieją anioły. Nie ma ich dużo, ale są. Władysławie, czy mogę cię pogłaskać po skrzydle?
Kunia w lot podchwyciła żart, podchodząc do Władka i głaskając go od potylicy aż do kości ogonowej.
– Dobry anioł, dobry – powtarzała.
– Czyim dzisiaj jesteś stróżem? – spytałam.
– Co wy za żarty sobie stroicie?! – wstrząsnął się AK-owiec, uciekając przed pieszczotliwą dłonią Kunii. – Adela mówiła do mnie „ty czorcie”, Kunia: „diableskie nasienie”, Malwina: „korzeniu szatana”, Elwira...
– Elwira, ty też z nim spałaś? – przerwałam żenującą wypowiedź powstańca.
– Było z nim niebiańsko, chciałam ciągnąć, ale Władka bardziej ciągnęło do was – pożaliła się Elwira.
– Anioł ma skrzydła to go nosi – skwitowała sentencjonalnie Malwina.
– Grzeszne diablice z was! – żachnął się powstaniec. – Wychodzicie ze mszy świętej i tylko bezeceństwa wam w głowie!
– Msza święta? – zdziwiła się Kunia. To Bóg istnieje?
– Jeśli są takie anioły jak Władek... – cicho odezwała się Elwira.
– To w końcu jak jest? – zadałam kluczowe pytanie.

Niestety, dziś nikt nie był w stanie przekonująco odpowiedzieć na to pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz