środa, 24 kwietnia 2013

O tym i o owym...

Stałyśmy przed sklepem w kolejce oczekującej na przyjazd transportu ze świeżym pieczywem. Było wcześnie, pochmurnie, nikomu nie chciało otworzyć się buzi. Każda zajęta była swoimi niemrawymi myślami, jeszcze tkwiąc w mroku nocnych fantazji i majaków, gdy wtem z porannego letargu wyrwała nas Kunia lat 90.

– Mój stary, gdy jeszcze żył, chciał żebym po domu chodziła bez gaci. Nie lubił marnotrawić czasu. Pragnął ręką trafić od razu do celu. Mawiał: „Kunia, ty zawsze jesteś wilgna, to po co będziesz sobie upierdalać galoty?”
– Wilgna? – spytałam.
– To był cham i prostak. Kaleczył język polski, choć w innej dziedzinie bardzo się starał.
– Miałaś szczęście, Kunia – odezwała się Walerka lat 88. – Mój się nie starał i umarł młodo. Dionizy był ładny, ale trochę wysuszony. Chuderlak...
– A jak się ubierałaś w młodości? – spytała czujnie Lonia lat 69.
– Tak jak teraz – odpowiedziała dumnie Walerka. – Zawsze zapięta po szyję, a kiecka nigdy nie odsłaniała kolan.
– Mój się starał – kontynuowała Kunia. – Nawet się cieszyłam, bo szybko dochodził i mogłam od razu ubrać majtki. Najpierw psioczyłam na jego pośpiech, ale potem doszłam do wniosku, że robił to z miłości. Nie chciał bym zachorowała na nerki...
– Walerka – wtrąciła się Brydzia lat 76. – A może ty też powinnaś chodzić bez majtek? Długie sukienki chroniłyby cię przed przeciągami.
– My tu chyba zanadto rozstrząsamy ekstrema – orzekłam. – Trzeba znaleźć złoty środek.
– Adela, masz na myśli pępek? – zdziwiła się Walerka. – Nigdy nie odsłonię swego środka, ani tym bardziej nie zużyję rodowej biżuterii na wbijanie sobie w pępek złotego kolczyka.
– Są inne złote środki – bystro zauważyła Lonia.
– Dziewczyny, kolana można pokazać – zawyrokowałam. – Ale ile uda?
– A ile dekoltu? – postawiła pytanie Brydzia.
– A ile cycka? – spytała Kunia.
– A stopy? Łydki? – zastanawiała się Walerka. – Czy należy zdjąć antygwałtki?
– A serce? – tym pytaniem zaskoczyła nas najmłodsza z nas, czyli Lonia lat 69. – Czy można pokazać serce?
– Nigdy w życiu! – odpowiedziałyśmy chórem niemal w tym samym momencie. Tylko Walerka jeszcze dodała:
– Lepiej niech chłop młodo umrze niż wykorzysta nasz kardiologiczny ekshibicjonizm.
– To ile tego ciała pokazywać? – spytała Lonia.
– A kto patrzy? – wyrwało mi się.

W tym momencie podjechał furgon z chlebem. Pisk hamulców samochodu dostawczego zakończył naszą dyskusję zgrabną metaforą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz