niedziela, 5 maja 2013

Antyaspirant pod pachą

Nie jest to wymysł naszych czasów, że pod kościołami stoją kramiki z większą lub mniejszą tandetą. Handel przykościelny zawsze się odbywał, z tymże relikwie ostatnio zaczęły być wypierane przez plastikowe Chrystuski. Jednak świętych oraz błogosławionych przybywa i zawsze można wypatrzyć jakiś ząb trzonowy. Ale dziś zauważyłam nowość.

Najpierw moją uwagę przykuł stojący za ladą kramu Robcio lat 47, który zawsze był typem szemranym i jak dotąd od kościoła trzymał się w przyzwoitej odległości. Podeszłam do niego i zagaiłam rozmowę.

– Kochasiu, stałeś się neofitą?
– Zawsze chciałem być fit – Robcio naprężył bicepsy, a dziary na mięśniu zatańczyły twista. – Ćwiczenia sprawiają, że czuję się jak Neo.
– Czym się zajmujesz?
– Wszedłem w chemię.
– Sprzedajesz amfę pod naszym parafialnym kościółkiem?
– To jakieś nieporozumienie! Wszedłem w dezodoranty.
– Co takiego?
– Sprzedałem już wszystkie Antykościelniaki, ale mogę zapropo...
– Antykościelniaki? – przerwałam niegrzecznie, bo nigdy o takim towarze nie słyszałam.
– Antykościelniakiem trzeba spryskać się przed mszą i wtedy kościelny chodzący z tacą omija cię. Antykościelniak cieszy się ogromnym powodzeniem. Chyba tylko w Krakowie miał większe wzięcie... Mimo, że kosztuje 60 złotych.
– 60 złotych za dezodorant? Przecież na tacę można wrzucić tylko 2 złote!
– Antykościelniak wystarcza na wiele psiknięć. Zresztą cena spokoju nie może być niska.
– No dobra. Co tam masz jeszcze?
– Polecam Antyaspiranta. Świetnie chroni przed mundurowymi. Sam się nim psikam i jeszcze nigdy straż miejska nie przyczepiła się do mojego stoiska.
– Masz może Antyfiskalnika?
– Nie, ale rzucę ten pomysł chemikowi.
– Co mam popsikać Antyaspirantem? Dłonie, a może szyję?
– Normalnie, najlepiej spsikać się pod pachą. To działa szczególnie w sytuacji, gdy aspirant stresuje delikwenta komendą „Ręce do góry” i wtedy spod pachy ratujesz się Antyaspirantem.
– A aspirantowi nic się nie stanie?
– Tylko trochę się odurzy. Ale to wyjdzie z korzyścią dla niego, bo też się biedak w robocie stresuje.
– W takim razie zastanowię się. Będziesz tutaj, Robcio, za tydzień?
– Nie za bardzo. Odkąd wszedłem w dezodoranty często muszę znikać jak kamfora. Chyba muszę chemikowi wspomnieć o Antyfiskalniku....

Skusiłam się. Kupiłam Antyaspiranta, popsikałam się i poszłam na mszę. Kościelny też mnie ominął – w końcu on również jest umundurowany. A Antyaspirant kosztował tylko 30 złotych, czyli dwa razy taniej niż Antykościelniak.

Popatrzyłam z wyższością na innych wiernych.

2 komentarze:

  1. Można w ogóle nie chodzić do kościoła i nie dawać na tace.

    OdpowiedzUsuń
  2. O wiele trudniej nie dać na tacę w kościele niż poza nim! :)

    OdpowiedzUsuń