czwartek, 16 maja 2013

Kościołomaty.

Władek lat 97 przyprowadził dziś ze sobą na drugie śniadanie naszego wikarego. Gwidon lat 44 lubi kolędować po parafii poza harmonogramem roku liturgicznego. Wie, gdzie może zjeść smaczną zupę ze świeżego szczawu, w którym miejscu w zimne dni uzupełnić kalorie krwistym sznyclem, kto poczęstuje go nalewką z żurawiny. Dziś Gwidon zaczepił AK-owca, bo akurat ślinka mu ciekła na myśl o pączku popijanym kawą z cynamonem.

Usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyłam je i zaskoczył mnie widok wikarego zasłaniającego swoją przerośniętą, tłustą posturą postać wychudzonego powstańca.

– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
– Niech będzie – odpowiedziałam.
– Gwidon z chęcią się z nami napije kawy – wyjaśnił mój druh lat 97.

Atmosfera była dość sztywna, bo temperament każdego duchownego jest w sztyfcie. Wnosi taki jeden z drugim chłód z głównej nawy kościoła i rozkręca się bardzo powoli. Dlatego dla wyrównania temperatur otworzyłam na chwilę lodówkę, a Gwidon z uwagą puścił żurawia do środka. Nieco zaślinił koloratkę na widok salcesonu oraz zimnych nóżek w galarecie, więc dla odmiany włączyłam piekarnik. Spojrzał na mnie z wdzięcznością, wystawiając szyję na strumień suchego i ciepłego strumienia powietrza. (Gwidon był łysy, więc nie było stosowne zaproponować mu użycia suszarki do włosów.)

– Co tam w temacie Boga? – spytałam grzecznie, automatycznie wcielając się w rolę gościnnej gospodyni.
– Właściwie bez zmian – odpowiedział po dłuższym zastanowieniu wikary.
– Może kawki? Pączusia?
– Dla mnie też, Adela! – wtrącił się Władek.
– Bóg zapłać.
– A w temacie ludzi? – dopytałam.
– A dziękuję – ożywił się Gwidon. – Kościelny wprawdzie dostał przepuchliny, ale na całe szczęście ciężką tacę dźwiga tylko podczas niedzielnej sumy.
– Dobrze, że nie musi kasować za pogrzeby – zauważył AK-owiec.
– Sezon na pogrzeby jest podczas załamań pogodowych. Najczęściej na wiosnę i jesień. Teraz liczymy sobie za śluby i nauki przedmałżeńskie. To wypijemy coś mocniejszego pod to?
– Mam wiśniówkę – pochwaliłam się.
– Zresztą mamy konto bankowe. I powiem wam w sekrecie, że zamierzamy ustawić przy kropielnicach kościołomaty.

I tak Gwidon rozkręcił się: wiśniówką i ideą kart kościołomatowych. Po prostu należy wiedzieć, jak kręcić duchownym sztyftem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz