niedziela, 26 maja 2013

W gabinecie stomatologicznym.

Dawno nie widziałam Grażynki lat 46, dlatego zadzwoniłam do niej i umówiłam się na spotkanie. Przyjęła mnie serdecznie, jak zwykle uśmiechnięta, z błyskiem w oku i nowinami wychylającymy się z kieszeni lekarskiego kitla.
– Pani Adelo, jak pani zęby? – spytała, kiedy już wygodnie usadowiłam się na fotelu.

Grażynka zaświeciła mi lampą w oczy, nacisnęła guzik, a fotel na podobieństwo windy wydźwignął mnie na wyższe piętro naszej konserwacji.
– Chyba nie najgorzej – odpowiedziałam, po czym wysnęłam górną szufladkę, potem dolną i trzymając je w obu dłoniach pochwaliłam się ich stanem.
– Są śliczne jak wiersze, które pisałam w młodości do szuflady – pochwaliła mnie Grażynka.
– Dbam o nie, Grażynko. Szoruję rano i wieczorem. Moczę w nocy w szklance z wodą. Staram się.
– To bardzo dobrze. Bardzo dobrze.
– No dobrze. My tu pitu, pitu, a trzeba przejść do meritum co tam dobrego w dzielnicy?

Współcześnie gabinet stomatologiczny jest odmianą dawego magla. Schodzą się tu różni pacjenci, każdy ze swoim problemem życiowym. I świeżymi wiadomościami ze swojej klatki schodowej, domu, czy kwartału. Grażynka ma w ręku dłuta i inne wiertarki, więc każdą nowinę jest w stanie wydobyć. Tylko dziewczę potem tak jest obciążone nową wiedzą, że ktoś musi jej ulżyć i przyjąć na swoje barki bagaż niusów. To właśnie ja postanowiłam wziąć na siebie ten obowiązek.

– Pani Adelo, Lucjan lat 54 podobno kazał sobie przeciąć nasieniowody. A wszystko przez to, że Bogusia lat 38 chciała się z nim kochać bez zabezpieczeń.
– A co na to jego żona?
– Władzia lat 63 mówi, że przez ścianę nie słychać pracy sprężyn w materacu już od dobrych 4 lat.
– Bogusia dowiedziała się o tej operacji?
– Podobno płakała przez 3 dni, a potem jej mąż zaprosił na wódkę kolegę z pracy, szybko się upił, a ona jakoś dogadała się z kompanem męża. Chłopak ma na imię Konrad i jest podobno w wieku 36 lat.
– Co jeszcze?
– Wikary nadal nie wyleczył rzeżączki, a Krysia lat 59 nie może sobie poradzić z wnukiem, który wyjechał na początku wakacji na autostop i nie chce wrócić. To chyba wszystko...
– Spisałaś się, Grażynko – pochwaliłam dentystkę. – To oddaj mi zęby.

Pożegnałam się z Grażynką i poszłam przeciw niektórym łajdakom ostro zaprotestować. Bo Grażynka leczy zęby, ale ja dusze.

2 komentarze:

  1. Podziwiam ciebie i Grażynkę za to, że pamiętacie, ile kto ma lat. Bo ja nawet jak się raz nauczę, to to psiakrew! się zmienia. I wciąż muszę się uczyć od nowa. A czas zap... biegnie szybko i już nowy rok, i ucz się człowieku od nowa! Najgorsze są cudze dzieci. Dopiero miały 7, a tu 19! Jak to ogarnąć?

    OdpowiedzUsuń