Szorstki język Władka lat 97 od kilku dni bardzo mnie denerwował. Miałam dość jego wulgaryzmów i ordynarnych skojarzeń. Postanowiłam coś z tym zrobić. Wprowadzić nowy ład i porządek w obejściu.
AK-owiec zjawił się jak zwykle koło południa. Niczego się nie spodziewał, więc uśmiechnął się szelmowsko i podążył od razu w kierunku kuchni, gdzie spodziewał się świeżo zaparzonej kawy i słodkiego smakołyku.
– Stop! – zatrzymałam powstańca wpół kroku. – Najpierw musisz się stosownie odziać.
– Że co?
– Dziś zjemy śniadanie w salonie, ale musisz się przebrać.
– Przebrać? – powtarzał za mną głupkowato Władek.
– Wypożyczyłam z teatru smoking. Tylko tam mieli odpowiedni rozmiar dla ciebie. Chyba będziemy musieli pójść do krawca...
– Mam usiąść w smokingu do drugiego śniadania?
– Owszem, to nie jest stosowna pora, ale potraktuj to jako trening.
– W ten upał mam się wciskać w eleganckie szmaty?
– Tylko nie w szmaty!
Władek pokręcił nosem, ale bez większego sprzeciwu udał się do drugiego pokoju i przebrał się w smoking. Przygotowałam mu także białą koszulę i muszkę.
– Nie umiem wiązać muszki – jęknął AK-owiec. – Adela, kawa stygnie, a ty się nade mną pastwisz. To mnie wkur...
– Dość! – nie dałam Władkowi dokończyć przekleństwa. – Jesteś w salonie. Na salonach należy zachowywać się odmiennie niż pod chłopską powałą.
– Powaliło cię, Adela – wykrztusił powstaniec, wiążąc na supeł muszkę. – Czy możemy wreszcie usiąść przy stole?
– Pogoda dziś jest bardzo zmienna.
– Nie chciałbym być kanalarzem.
– Front burzowy nadszedł nad nasz kraj. Niebo pokryło się chmurami. Słońca dziś nie zobaczymy. Władku, czy mógłbyś mi podać cukiernicę?
– Przecież nie słodzisz.
– Dlaczego nie służysz mi pomocą?
– Do cholery, przecież jest bliżej ciebie. Sama nie możesz po nią wyciągnąć ręki?
– Wyskakuj z tego smokingu, grubianinie! – wrzasnęłam. – Zasługujesz na sukmanę, a nie na elegancki uniform.
I w tym momencie Władek mnie zaskoczył. Najpierw przeprosił, potem cmoknął mnie w rękę, a potem wsypał trzy czubate łyżki cukru do mojej filiżanki i pomieszał.
To był ulepek. Nie wypiłam ani jednego łyka kawy, ale podnosiłam do ust filiżankę, by dać mu przykład, jak należy elegancko przechylać naczynie do ust oraz szykownie odginać najmniejszy palec u ręki.
Siedzę ja sobie na przystanku i na autobus czekam, przede mną stoi dziewczę na oko 17-18 lat. Ładna, zgrabna, świetnie ubrana ( jak na mój gust) dziewczę wyglądało na inteligentne. Wiesz co mam na myśli? Twarz, postawa... po prostu robiła dobre wrażenie. Niestety, podeszła do niej koleżanka i wrażenie pękło jak mydlana bańka, bo panna usta otworzyła i powiedziała: No, k...a dłużej nie mogłaś? Gdzie ten k... je... autobus. Będziesz k... za...ć do tego ch... na butach jak zaraz go nie będzie...
OdpowiedzUsuńA mogło być tak pięknie.
Właśnie dla takich dziewczynek zbudowano w Warszawie metro. Żeby mogły zapaść się pod ziemię.
UsuńBabcia mawiała "Z tłumoka walizki nie zrobisz..." Obawiam się, że twój trud pójdzie na marne... Też bym z Wami postała w tej kolejce:)))
OdpowiedzUsuńW grupie raźniej. Nie dajemy się, protestując przeciw tłumokom: http://www.youtube.com/watch?v=z4dMWaI6MBY
Usuń:)