wtorek, 17 grudnia 2013

O sposobie na młodość.

- Tak, biorę je. Świetnie nadają się na jogging. Ale musiałabym mieć osobne obuwie do badmintona.
- Zaraz pani podam.

Sprzedawca zniknął na zapleczu. Rozejrzałam się po dużym sportowym sklepie, szukając wzrokiem Władka lat 97. Stał przy stoisku z odżywkami, zaśmiewając się perliście w towarzystwie proporcjonalnie zbudowanej ekspedientki. Na oko lat 30. Niepotrzebnie wzięłam powstańca na zakupy, gdyż dostał szansę na odbudowanie instynktu kobieciarza. A Anonimowych Kobieciarzy trzeba odciąć od wszelkich pokus.

- Władeeek – krzyknęłam na cały sklep. – Masz 97-letnie doświadczenie, więc doradź miiii! Chooodź! Traaampki kupuję!
- Co się tak drzesz?! – Władek po kilku chwilach zameldował się przy mnie. – I nie musisz wrzeszczeć o moim wieku!
- No przecieeeż słuuuuch masz kieeepski!
- Zwariowałaś? – syknął Władek. – Nigdy nie miałem problemu ze słuchem.
- Skleeeroza. Jaaaak ona cię męęęczyyy!

Wyszliśmy ze sklepu. W butach o gumowej podeszwie sprężyście odbijałam się od chodnika, natomiast Władek szedł z naburmuszoną miną. Szliśmy obok szklanego budynku. Nasze sylwetki odbijały się od lustrzanej fasady biurowca. AK-owiec z pochyloną głową wyglądał na swój niemal stuletni bagaż, ja zaś poruszałam się jak wysportowana 40-tka.

- Uważam, że dziś powinieneś wyszorować wannę.
- Mam 97 lata, nie mogę się przesilać.
„A to swołocz”, pomyślałam. „Odgrywa się za sklerozę.”
- W takim razie zadbamy o twój rozwój intelektualny. Jaka jest stolica Wenezueli?
- Eee.
- Za brak odpowiedzi masz karę i płacisz kasę.
- Caracas?
- Bingo. Jaka jest pierwsza prędkość kosmiczna?
- Cholera, umyję tę wannę. Ależ z ciebie wredota!

Żadna wredota. Po prostu gimnastykuję jego 97-letnią metrykę, pielęgnując AK-owski stosunek do życia. Bez tego rzadziej bym protestowała. A protesty utrzymują mnie przy życiu. No nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz