poniedziałek, 30 stycznia 2017

Marznący deszcz

– Upał, na pewno będzie upał – upierała się Lwinka lat 92.
– Jasny gwint – wkurzyła się Kunia lat 90 – ale chyba jeszcze nie w lutym.
– Oglądałam finał Australian Open – pochwaliłam się. – Tenisiści biegali w krótkich spodenkach.
– A nie mówiłam?
– Ja natomiast widziałam Mistrzostwa Europy w Dusznikach. – skontrowała Kunia. – Żaden z biathlonistów nie był w szortach.
– Sama sobie odpowiedziałaś. Oni nie byli tenisistami.
– Będzie upał – powtórzyła Lwinka. – Czuję to w swoich 92-letnich kościach.

A dość czcza dyskusja toczyła się w ogonku przed sklepem na dole, gdzie oczekiwałyśmy na przyjazd dostawczaka z piekarni. Gorąca
wymiana zdań dobrze nas usposabiała do zakupu świeżego pieczywa z nocnego wypieku.

– Zamiast skwaru mamy marznący deszcz – stwierdziła Pela lat 83.
– Czuję gorąc – oznajmiła Lwinka, po czym niespodziewanie wywinęła orła na śliskim chodniku.
– Kości zostały rzucone – prychnęła Kunia.
Pomogłyśmy Lwince jakoś pozbierać się, na pozbieranie jej myśli musiałyśmy jednak chwilę poczekać.
– Czy oprócz twoich gnatów coś jeszcze cię przekonuje do prognozowania upału?
– Sąd.
– Na sądzie ostatecznym będzie dużo przypiekania – straszyła zausznica proboszcza Gertruda lat 77.
– Lwinak, dlaczego tak sądzisz?
– Zamach rządu i parlamentu na polskie sądownictwo rozgrzeje wiele umysłów. Będzie upał.
– A jak to się skończy?
– Marznącym deszczem.
– Czyli ktoś wywinie orła?
– Nieuchronnie – skwitowała Lwinka.

A ja pomyślałam, że jej kości dobrze prognozują. Popadłyśmy w zadumę, wypatrując dostawczaka z piekarni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz