Od kilkunastu lat nie spojrzałam w lustro. Kiecki szyje mi Malwina lat 92, włoski z nosa wyrywa fryzjerka, a witryny sklepowe obklejone są reklamami – nie tak jak niegdyś. W odwiedziny raczej nie chodzę, więc od wielu wiosen jedynym moim zwierciadłem były oczy Władka lat że ho ho. I okazało się, że one mnie postarzały!
W jego spojrzeniu widziałam siebie tak na oko na lat 60. Być może umarłabym w takim przeświadczeniu, gdyby nie zadzwonił do moich drzwi akwizytor luster. Po otwarciu drzwi zobaczyłam przystojną 50-latkę, do której się uśmiechnęłam, a ona to odwzajemniła.
Chwyciłam się pod boki, ona przyjęła tę samą postawę. Potem kilkakrotnie powtórzyła za mną różne gesty i już zaczęło mnie to niecierpliwić, gdy nagle z boku wyłoniła się twarz cygańskiego akwizytora, który zaseplenił: „Pse pani, kupi pani. Dwie dyski” No to kupiłam. I mam w mieszkaniu dwie twarze.
Jestem jakby mniej samotna.
Ten brak do tej pory, to z powodu stłuczki na szczęście?
OdpowiedzUsuńTen brak do tej pory, to z powodu stłuczki na szczęście?
OdpowiedzUsuń