niedziela, 2 kwietnia 2017

Nieczytelniczka

Jestem nieczytelniczką. Uwaga! To wcale nie oznacza, że nie jestem czytelniczką, lecz tylko to, że jestem nieczytelniczką. Wiem, że to trudne do zrozumienia, więc postaram się wyjaśnić na przykładzie berlińskim. Kiedy mieszkanka tej wielomiliniowej metropolii stwierdzi: „Jestem Niemką”, to nie będzie oznaczało, że miała na myśli: „nie jestem męką” Albo mąką, jeśli byłaby córką lub żoną piekarza. Kiedy wyjaśniałam to swojej przyjaciółce Kuni lat 90, to czułam, że moje paralele tylko komplikują sprawę. Dlatego postaram się rozsupłać skomplikowany problem.

Przeczytałam właśnie „Rodzeństwo Oppermann” autorstwa kiedyś bardzo poczytnego Liona Feuchtwangera. Pan Lion był z urodzenia i umiłowania monachijczykiem, ale miał to nieszczęście, że był Żydem, któremu dane było obserwować dojście Hitlera i jego prymitywnych popleczników do władzy. Jemu i jego żonie ostatecznie po wielu perypetiach udało uratować się skórę. Ale ja o czym innym... Otóż Feuchtwanger był bardzo utalentowanym prozaikiem, który potrafił zarysować panoramę ludzkich postaw lat 20. i 30 w Niemczech. Zwyczajna czytelniczka, widząc przed oczami losy Bawarczyków, Prusaków czy Saksonów pochodzenia żydowskiego przejmie się losami bohaterów, uroni łzę, wzruszy się. Nieczytelniczka pójdzie jednak dalej. Nie zatrzyma się nad historią tamtych strasznych brunatnych lat, lecz zacznie szukać odniesień do współczesności. I wtedy nieczytelniczka ogłasza alert. Trąbi na lewo i prawo, że historia nie może się powtórzyć, jednocześnie siedząc na walizach, żeby ratunkowo emigrować, jeśli jej wołania będą odebrane jako te na puszczy.

I wracam do mojego polskiego nieczytelnictwa. Kiedy czytam jakikolwiek tekst, czy to pornograficzne opowiadania o myszkach kociaków, czy sentymentalne utwory o radosnym machaniu ogonkiem przez pieska, który biega beztrosko po wiejskich bezdrożach, to usiłuję zatrzymać się na tym, co pomiędzy wierszami. Przyznam Wam, że teksty o myszkach nie mają drugiego dna. Natomiast te o pieskach... Ho, ho, one nie są powierzchowne. I wtedy jako nieczytelniczka odczuwam wielką satysfakcję. Rozwijam wyobraźnię i po śladach łapek rozszczekanego czworonoga staram się trafić do twórcy, który na ten szlak go skierował. Zbadać jego myśli, fantazje i odczucia. Frajda, powiadam Wam, być nieczytelniczką.

Puentując, chciałabym zaznaczyć, że nie jestem Niemką. I tu powstaje problem podwójnego zaprzeczenia w języku polskim. Bo jak na początku stwierdziłam, że berlinka, która JEST NIEMKĄ, zarazem NIE JEST MĘKĄ, to ja jako Polka, która obwieszcza światu, że NIE JEST NIEMKĄ, może być odebrana jako osoba, która NIE JEST NIE-MĘKĄ. To byłoby wysoce ryzykowną reperkusją, dlatego jeśli chcesz dołączyć do grona nieczytelniczek, to zapomnij o logice zdania! No chyba, że chcesz przeprowadzić się do Berlina.

3 komentarze:

  1. Ciocia jest okropnie nieuczciwa i zawzięta, proszę Cioci. Pytanie tylko - dlaczego? 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma we mnie krztyny złośliwości, tylko jest staranie, by nie odejść w niepamięć. :) I kilka innych motywacji - wszystkie okrutnie dobre.

      Usuń
    2. Nie pisałem o złośliwości😊 Co do starań - są w miarę naturalne😊

      Usuń