sobota, 3 czerwca 2017

Echo

Zdzicha lat mniej niż średnia statystyczna na poznańskiej Wildzie miała okazję kilka razy ustawić się w naszym ogonku. Szybko jednak stwierdziła, że jako pilot wycieczek woli rezydować bliżej nadmorskiego piasku, więc się ulotniła. Powiało, rozpoczęła się krótka, lecz intensywna burza piaskowa, a my przez moment poczułyśmy, że same jesteśmy tumanem. W sumie to przekonanie tli się w nas do dziś. Zdzicha natomiast uznała, że z megafonem w ręku jest jej lepiej niż z płóciennymi siatkami, do których pakowałyśmy świeże pieczywo z nocnego wypieku. I nawołuje z daleka, ale już się nie ustawia. W ogonku się nie ustawia. Może w życiu się ustawia, ale z daleka od nas. To było niedopuszczalne.

– Zdzicha zamilkła – poinformowałam dziewczęta z kolejki przed sklepem na dole. – Najpierw się rozpisywała, jak będzie na wycieczce, co pokaże, kiedy mamy do niej dołączyć, potem radziła, jakie obuwie powinnyśmy wziąć ze sobą, polecała częstotliwość kąpieli w morzu, doradzała jaki filtr ma mieć nasz krem na opalanie, po czym zamilkła. Bardzo mnie to niepokoi.
– Echo? – upewniała się Kunia lat 90.
– Echo.
– Może siadła jej bateria? – rozmyślała Malwina lat 92. – Gdy się przejem, to też mi wszystko siada i muszę usiąść albo nawet położyć się. Po dwóch godzinach wracam do życia. Zdzicha mogła natrafić na coś bardziej niestrawnego.
– W sumie nie wiem, czy chcę się za nią pomodlić – zastanawiała się Gertruda lat 77. – Jeśli nie da znaku życia, to wy zostaniecie w fyrtlu. Na tym bardziej mi zależy niż na odzyskaniu kontaktu ze Zdzichą.
– A co na to Pan Bóg? – wbiła szpilę Kunia. – Echo?
– Echo.
– Nie jesteśmy pępkiem świata – zauważyła Pela lat 83. – Zdzicha się odezwie, kiedy uzna za słuszne. Nie możemy swoją niecierpliwością ją zniechęcać.
– A jeśli nadwyrężyła ten palec od przesuwania ikon na smartfonie? – wysunęła hipotezę Dziunia lat 59. – Zdzicha należy do mojego pokolenia, więc lubi trzymać paluszki na rozgrzanej klawiaturze.
– Niedobrze – uznałam – to by mogło spowodować, że dłużej nie będziemy mieli z nią kontaktu.
– Echo – potaknęła Kunia.
– Przecież warto byłoby jeszcze pewne rzeczy doustalić. Na przykład, czy opłaca się zrobić pedicure? Nie chcę stracić kasy na lakier, który szybko zetrze się na nadmorskim piachu. A tu echo. Co robić?

Z tym pytaniem zostałyśmy, bo w tym momencie nadjechał furgon z piekarni i kierowca zaczął wyładowywać towar, który już za chwilę miałyśmy nabyć.

PS. Zdzicha jednak żyje. Przysłała SMS-a. Uff!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz