niedziela, 4 czerwca 2017

Dzień święty w dodatku zielony

Zielone Świątki przywitały nas niezłą pogodą, która jednak w trakcie dnia nieźle się pochrzaniła. Ale niezbyt tym się przejmowałyśmy o godzinie 10, bo niby kto może przewidzieć, jak aura zacznie się zmieniać. Było święto, zachmurzone niebo i czasem zjawiały się strugi deszczu, więc przestałam w tych warunkach grać Marlona Brando czy innego Johna Wayna i uderzyłam w prawdziwe nuty.

– Życie to służba – stwierdziłam. – Jedynym problemem jest znaleźć swego pana. Bo to nie pan znajduje niewolnika, ale ty sama oddajesz się w niewolę. Nie oczekujesz na pańskie widzimisię, ale go sama kształtujesz. Mówisz mu to i tamto, a on musi się zastosować. Oczywiście potrzebna jest pewnego rodzaju równowaga, bo jak obetniesz prącie ukochanemu, to z niego zostanie tylko szmata.
Siedziałyśmy na ławeczce przed kościołem na poznańskiej Wildzie pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego i marzyłyśmy o piękniejszych objawach nadchodzącego lata.
– Adela, a co powiesz o flircie? – spytała Kunia lat 90.
– To jest element, o którym, szybko się zapomina. Uważam, że on nigdy nie powinien umrzeć. Jest czymś wyjątkowo spajającym i po prostu uroczym.
– Myślisz, że ludzie powinni się kochać, a nie pierdolić? – spytała brutalnie Dziunia lat 59.

Obok naszej ławeczki właśnie przechodził Miłosz lat 79 i z gracją ukłonił się naszej ściśniętej na ławeczce gromadce.

– Dzień dobry paniusiom.
– Ale o co cho? – szepnęła do siebie Kunia, wkurzona na takie obcesowe traktowanie.
– Idzie o przekonanie – nie zrozumiałam wówczas kontekstu, więc odniosłam się do tego, co wcześniej. – Miłość to ogólnie zapierdal. Najpierw trzeba się starać, potem, należy się wywiązać, a na końcu trzeba ugasić obopólną złość, że niby coś poszło nie tak. To wymaga stalowych nerwów.
– Mam 92 lata – poinformowała nas Malwina – ale chyba bym na taki wysiłek już nie poszła. Zresztą chyba bym musiała skorzystać z in vitro, a proboszcz nie byłby chętny mnie pobłogosławić.
– Będę mu to sugerowała – odezwała się złośliwie Gertruda lat 77.
– Bo nie masz odpowiedniego obiektu – odpowiedziałam Lwince. – Jeżeli znajdzie się interesujący fagas, kto chciałby razem ze mną popychać wózek z lalkami, to zdecyduję się na wszystkie wyrzeczenia.
– Adela, ty byłabyś do tego zdolna? – zdziwiła się Pela lat 83.
– Jasne. Nawet marzę o tym.

I tak wyglądały nasze dzisiejsze rozmowy. A co z nich wyniknie? Wkrótce Was o tym poinformuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz