Poniedziałkowe poranki na poznańskiej Wildzie od
jakiegoś czasu związane są z dziś lokalnym, jutro z globalnym trustem mózgów. W
moim mieszkaniu spotykają się najbardziej błyskotliwe intelekty z fyrtla, tworząc
lokalny monopol, przy której każda loża masońska gaśnie w oczach, a na końcu bankrutuje.
Naszym Wielkim Mistrzem jest tomasz.ka 2020, specjalistą do specjalnych
poruczeń Lucjan Kutaśko, ja zajmuję się parzeniem kawy z laskami wanilii oraz
dynamitu, dostatecznie czujna Kunia dba o kompetencyjną równowagę między
płciami, Lwinka jest stenotypistką, a podwójny AK-owiec aż do wygranych wyborów
pozostanie naszym ornamentem, który ma za zadanie stroić mądre i piękne miny.
– Wy jesteście moją radą czy sztabem? – pieklił się
prezydent 2020. – Nastała wreszcie ciepła pogoda, a Polacy nadal nie wiedzą, że
to ja za tym stoję! Pozostawiamy zbyt duże pole do popisu dla zimnych drani z
konkurencji! Wiosna musi należeć do mnie. Znaczy do nas.
– Huncwocie, to ty jesteś ciepły? – szczerze zdziwiłam
się.
– Prezydent nie może być letni. Powinien parzyć –
odparł, po czym obruszył się. – Ciotka, nie zmieniaj tematu. Ja tu teraz was
obsztorcowuję!
– Adela pytała o twoje preferencje seksualne,
młodziaku – nie dała zbić się z tropu Kunia. – Ciepłemu kandydatowi trudno
będzie w Polsce usiąść na prezydenckim stolcu. Nawet sprawcze postawienie się za
najlepszymi frontami atmosferycznymi nie rozwieje nieufności elektoratu.
– Staję się gorący tylko w kontakcie z Pierwszą
Damą.
– Której dotąd nam nie pokazałeś – wytknęłam zgryźliwie.
– Na razie jeszcze nie jestem zbyt blisko niej,
więc temperatura w kraju nie przekracza 20 stopni w cieniu. A ma być więcej niż
36,6 ˚C. Norma to
nie mój stan umysłu.
– Akcja jest w toku – wyjaśniał Kutaśko. – Kluczowe
w tej sprawie jest to, kim jest matka. Wiecie, że mam na tym punkcie fioła. Na
mojego czuja rodzicielka Pierwszej Damy powinna być emerytowaną dentystką, kustoszką,
ewentualnie nauczycielką.
– Czy ja mam teraz ładną czy mądrą sznupę? –
spytał z głupia frant Władek.
– Żona obecnego prezydenta jest nauczycielką –
przypomniała wszystkim Lwinka. – Ale ona ma zniemczony język, lepsza byłaby
taka od zagadnień ojczyźnianych.
– Tylko żeby nie histeryczka… – marudziła Kunia.
– Co to za rada, która nie radzi?! – wrócił do rzucania
gromów tomasz.ka 2020. – Co to za sztab?! Nawet nie jesteście sztabkiem, a co
dopiero sztabką. Złotą sztabką! Ja potrzebuję złotych myśli! Złotych rad!
– Czy ktoś mi wreszcie powie, jakie mam ryło? –
jęknął błagalnie podwójny AK-owiec.
W ten sposób nasze spotkanie skończyło się niezbyt
pięknie i niezbyt mądrze, za to debata była bardzo ornamentalna.
Gdzie nie spojrzeć - bieżączka wyborcza.
OdpowiedzUsuńOstrożnie z tymi laskami!