Wielokrotnie prosiłyśmy księdza proboszcza naszego
kościółka pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego, by prawił kazania bardziej
nowoczesne, a on uparcie trwał przy konserwatywnym ględzeniu. I nagle – trzeba
dodać, że tuż po zmartwychwstaniu jego Szefa – coś odmieniło się w mózgownicy
bossa parafii na poznańskiej Wildzie. Wdrapał się jak zwykle na ambonę, większość
wiernych już rozmyślała, co zrobić z wolnym czasem, którego nie można było
poświęcić na zakupy w hipermarketach, gdy nagle lokalny ambasador Pana
Wszechświata nas zaskoczył.
– Od dziś, kierując się ciekawością,
pobłażliwością i świętą wyrozumiałością wobec wybryków świata współczesnego, która
to cecha jest immanentna dla naszego ojca świętego Franciszka, traktuję ladyfitness
jako błogosławione wygibasy – obwieścił zaskakująco, ale też rozumnie. –
Zgrabność, gibkość i fizyczna forma to wyjątkowo szczodre dary od Boga. Niniejszym
je poświęcam. Zaprawdę i naprawdę. Mostek do raju nie jest niczym innym jak
figurą gimnastyczną. Zależy mi, by moja trzódka przyszła za tydzień na sumę w sportowych
strojach z lycry.
– Czy nie można tego osiągnąć poprzez modlitwę? Nie
lubię się pocić – wyrwało się Trudzi, ale pod zimnym spojrzeniem księdza proboszcza
szybko zamilkła.
– Zręczność i relaks to dary od Stwórcy – kontynuował
tutejszy duchowy cappo di tutti capi. – Pulchne biodra to grzech. Brak w domu
hantli to grzech. Pozbycie się skakanki to grzech.
Byłyśmy zdezorientowane. Dotąd z pulchnością
walczyłyśmy szerokimi gestami, na przykład przy wrzucaniu grosiwa na tacę, z
którą szwendał się po świątyni kościelny albo przy graniu w szachy, kiedy to
musiałyśmy podnieść pionki w górę, by przestawić je na inne pola. Poczułyśmy
powiew rewolucji.
– Pamiętajcie też o higienie i złuszczaniu naskórka
– pouczał nas kapłan. – Rozgrzeszę każdy peeling, bo szyja i dekolt to również
zasługa Absolutu. Stopy i dłonie to też boskie kończyny. Macie o nie dbać.
Zrozumiano?
– Bogu niech będą dzięki – odparła Trudzia. Reszta
dziewczyn milczała jak zaklęta.
– Jednocześnie odmawiam wam flirtu ze slońcem. Ponadto
urozmaicajcie jedzenie. Nie doprowadzajcie do łamliwości paznokci, bo za pokutę
dostaniecie dwieście zdrowasiek – ostrzegł zausznik Boga. – Nastawcie się na
utrzymanie harmonii między światem zewnętrznym a wewnętrznym.
– Z formalnego punktu widzenia to było świetne
kazanie – szepnęłam do ucha siedzącej koło mnie dostatecznie dobrej Kuni. –
Treściwe, pełne polotu i potu, mimo cielesnego wymiaru bardzo uduchowione. Proboszcz
wszedł na wyższy poziom świadomości.
– Niezła z niego jucha – uznała Kunia.
A od kiedy to Kunia jest dostatecznie dobra?
OdpowiedzUsuńOd kiedy jej semestralna ocena zaczęła się wahać między trójką a czwórką.
UsuńCzuwaj!