W życiu najważniejszy jest zasięg. Nie można myśleć
o prawdziwej miłości, gdy zadrapać możesz jedynie osobę w pobliżu. To chyba z
tego powodu wszystkie religie świata mają takie wzięcie. Cierpisz ty, podobnie cierpi
Maorys, Eskimos, Siuks i już jest raźniej. Ja jednak postanowiłam się wyłamać.
Musiałam to rzucić w twarz proboszczowi.
Jak zwykle w niedzielne południe w kościele pod
wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego na poznańskiej Wildzie odbywała się suma.
Wparowałam do świątyni w towarzystwie niezbywalnej Kuni i przerwałam kazanie starego
capa.
– Wypisuję się – oznajmiłam, powodując poruszenie
w kościelnych ławach. – Na amen i wieki wieków.
– Że co? – wymamrotał pasterz wyimaginowanych
dusz.
– Potrafisz tylko ględzić – wsparła mnie przyjaciółka.
– Nawet ostatnie namaszczenia partolisz, bo wygląda to jakbyś pierwszy raz
używał kremu do golenia. Puknij się w łeb, wiekowy pierdzielu, i daj się Adeli
odmiętosić!
– Z potrzeby chwili i nakazu Pana zaprawdę
powiadam ci, że nie możesz się do mnie zbliżać na mniej niż 7 metrów! – zagrzmiałam.
– Ale ja nigdy nie proponowałem zbliżenia – głupio
tłumaczył się proboszcz.
– Nasz arcykapłan jest monogamistą – potwierdziła wersję
capa rzęsista Trudzia. – Przynajmniej ja uwierzyłam mu. Jemu. Go. Ten tego –
zaplątała się na koniec.
– Nie będę się rozmieniać na drobne i gadać o
zadku Maryni – odpaliłam. – Już wiem, o co mi chodzi w życiu. O miłość. O!
– A ona nigdy nie pojawia się w odległości 7
metrów – dzielnie wspierała mnie Kunia. – Bywaj, Adela – pożegnala się dziarsko.
Inne baby się przeżegnały.
– Hej ho! – dodałam sobie animuszu, obracając się
na pięcie.
Tymczasem proboszcz dał znać organiście, by mnie
zagłuszył, ale stało się to za późno, gdyż kilka zabłąkanych owieczek podążyło
moim tropem, rozczarowując kościelnego, a szczególnie jego tacę.
Adela znowu w formie ja za najlepszych lat
OdpowiedzUsuńA ja nic nie rozumiem. Ale mnie też chodzi o miłość i tylko z tym się identyfikuję.
OdpowiedzUsuńW życiu.
OdpowiedzUsuń