środa, 6 czerwca 2018

Epitety


– Najlepiej określa mnie słowo: niezbywalna – podzieliła się głębokim przemyśleniem dostatecznie dobra Kunia. – W moim wieku jestem już taka niezbyt w sensie estetycznym, ale też zbyt wartościowym okazem, by sprzedać się za byle grosz. Tak, ja jestem niezbywalna. W kolekcji moich przyjaciółek jestem najwartościowsza.
Trudno z Kunią było dyskutować o rzeczach oczywistych.
– Ja natomiast jestem rzęsista – stwierdziła Gertruda, która była zausznicą tutejszego proboszcza. – Byście mnie zrozumiały, gdybyście zobaczyły jak zanoszę się płaczem.
– Fajnie, że nie szlochasz krwią – zakpiła Kunia.
– Tej, ty się odpier papier od moich rzęs – słabo odcięła się Trudzia.

Stałyśmy w ogonku przed sklepem na dole, oczekując na przyjazd furgonu z piekarni, który zjawiał się ze świeżym pieczywem z nocnego wypieku. Dziś, stojąc w wybitnie uformowanej kolejce, postanowiłyśmy poszukać wyzwisk dla samych siebie, wychodząc z założenia, że bliźni zrobi to gorzej i nas urazi, a my same najlepiej wiedziałyśmy, co powinno nas określać.
– Panie i panny, wdówki i rozwódki, dziewczęta niewinne i rozpasane kurewki – zwróciła się do nas Lwinka – przed wami stoi krocząca Malwina. Bez herbu, ale do usług. Z uśmiechem półgębkiem, szorstkimi dłońmi i  cyckami do przodu.
– Ale dlaczego krocząca? – zdziwiłam się.
– Kobieta nigdy nie może zapomnieć o swoim kroku. Mam niemal 100 lat i muszę świecić przykładem.
– Chcesz świecić pizdą? – zapytała brutalna jak zwykle Kunia.
– Ludziom podoba się, kiedy bije ode mnie blask.
– Mnie określa fruwający absurd – przyznałam się.
– Epitet to jedno słowo – upomniała mnie Trudzia.
– O to przepraszam. W takim razie jestem miętośna.
– Co takiego? – dociekała Lwinka.
– Hę? – zahęchała Kunia.
– Dlaczego? – dopytywała się Trudzia.
– To nic nadzwyczajnego. Po prostu życie mnie miętosi…

Dziewczyny zrozumiały, że na to nie ma rady. Ja natomiast miałam sobie za złe, że tak otwarcie się przyznałam, bo dziewczyny zamknęły się w sobie, bijąc się z osobistymi przemyśleniami. Nawet przyjazd dostawczaka z piekarni nie zaburzył tej nagłej melancholii.

1 komentarz: