niedziela, 10 października 2010

Kazanie o Duchu Świętym.

Odwiedziłam dziś Marię Siczynę w jej plombie i poszłyśmy na maraton. Biegł prezydent, biegł pan Polerka, kobiety też hasały. I w ferworze kibicowskiej pasji omal nie zapomniałam o dzisiejszym blogu...

A miało być kazanie. Moje niedzielne rozważania teologiczne dziś poświęcam Bytowi niematerialnemu, czyli Duchowi Świętemu. Duch Święty stanowi jedną trzecią część Boga, ale nie w sensie ilościowym, lecz jakościowym. Jego Q jest niewyobrażalne, bo idealne. A jak masz Q to i na I nie narzekasz. Na nad nim żadnych instytucji kontrolnych i weryfikujących jakość. Choć nie można mu przylepić żadnej etykiety, to przez wierzących jest poszukiwany w każdym czasie i miejscu. Nawet w hipermarketach.

Duch Święty jako Istota niematerialna jest ciągle bez grosza. Nie ma zaskórniaków, co jest zrozumiałe, bo przecież Duch Święty nie ma skóry, oraz groszem nie śmierdzi. W ogóle niczym nie śmierdzi, dlatego jest to Istota bezwonna, a przez to bezcenna. Tu dochodzimy do prawdy szczegółowej, że kogo nawiedzi Duch Święty, ten nie musi myć zębów.

Duch Święty w swym niematerialnym jestestwie jest Istotą bez serca. I właściwie to wszystko, bo dziś nie chce mi się pisać.

Jutro będzie normalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz