poniedziałek, 29 listopada 2010

Ponownie o przeprowadzkach.

Zaczynam w kościach wyczuwać wiosnę. Bociany już zaczynają sejmikować na afrykańskiej ziemi, oceniając siły przed lotem do Polski. Wprawdzie u nas dzieci myślą teraz o lepieniu bałwanów, ale ja już wiem, że wiosna tuż, tuż. Jedyne 100 dni – tyle co przeprowadzka Napoleona z Elby na Świętą Helenę.

Cesarz miał dużo gratów, dlatego tak długo to trwało. To był mały chłopak i ubranka nosił w rozmiarze S, ale często zmieniał kreacje. Oprócz trzynastu bagażowych karoc wypełnionych tylko ciuchami miał jeszcze różne machiny, co najlepiej najlepiej opisał pan Łysiak. Przez całe życie zdążył uzbierać sporo klonkrów.
Do przeprowadzki szykował się także Adolf Hitler. On z kolei narzekał na mały metraż, szukając przestrzeni życiowej. Ale to był nieudacznik i na koniec zabunkrował się w klitce. No i Adolf miał jedynie małą walizeczkę, a w niej kilka porcji amfetaminy i kokainy – z takim bagażem mógł się czuć dobrze nawet w bunkrze.

Inaczej jest z Władkiem lat 94, który siedzi od jakiegoś czasu na walizkach. Ma nadzieję, że w końcu wyrażę zgodę i on zamelduje się u mnie.
– Adeluś, będę spać od strony okna. Wemę przeciągi na siebie.
– Adeluś?
– Nie tęsknisz do czułości? Przeprowadzę się i będziesz ją miała na okrągło.
– Nie wyprowadzaj mnie z równowagi! Jeśli zechcę czułości, to włączę „Modę na sukces”. Tam mam czułość w odcinkach. Pstryk w pilocie – czułość, pstryk – koniec czułości. A ty chciałbyś mnie zemdlić.
– A dotyk? Nie marzysz o dotyku?
– Niejeden raz mnie dotknąłeś. Choćby tym, że nie chcesz uszczelnić okien. A już kupiłam pakuły.
– Masz naturalną cyrkulację powietrza! Jeśli zdarzy mi się zepsuć powietrze, to dzięki nieszczelnościom niczego nie poczujesz.
– Chcesz mi psuć powietrze?
– Nie muszę codziennie jeść grochówki. Jestem gotów do poświęceń.
– Pogrążyłeś się, Władku. Lepiej się rozpakuj, bo spanie na walizkach przypłacisz skoliozą i będziesz musiał chodzić na gimnastykę korekcyjną.

I tak w kółko rozmawiamy o niczym. Protestuję przeciw rozmowom o niczym. Nie pozwolę też Władkowi lat 94 na przeprowadzkę, bo cenię sobie swoją przestrzeń życiową. Zresztą przeprowadzka to kataklizm. O czym, AK-owiec zdaje się nie wiedzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz