niedziela, 28 listopada 2010

Spałam z Marią Siczyną.

Na szezlongu ułożyłam się z Maryśką. Siczyna była dżentelmenką w miniówce. Miała szwy na łydkach, w ogóle na całych pończochach. Jeszcze od Schindlera. Gdy jechałyśmy windą, zwróciła mi uwagę na listę Schindlera. Taki ciąg był w tej windzie. Kutobieciąg. Dla innych siebieciąg.

– Władek, nie marudź!
– Chuliera, to ty masz się tłumaczyć!
– Z czego?
– Z Marii w łóżku!
– Siczyny?
– Chrapała przy tobie.
– Wdzięczniej niż przy tobie!
– Kuźwa mać!

Władek lat 94 potrafi być brutalny i obcesowy. Jest czasem prymitywny, czasem wulgarny. Bywa ordynarny, ale wybaczam mu, bo spędził sporo czasu w kanałach. Człowiek z kanałów jest brudny intelektualnie. Słyszałam kiedyś, gdy śpiewał pod nosem: „miłość to bzdura, a w dupie czarna dziura”. Cały on. Skopiował to z jakiejś kapeli, ale do dziś wydaje mu się, że to on jest autorem. Władek czasami jest pierdzielem niekontrolowalnym.

– Kochany, o co ci chodzi?
– Spałaś z Marią?
– Odpieprz się, AK-owcu!

Protestuję przeciw wulgaryzmom! Co za wiocha!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz